Strona główna 

ZB nr 3(21)/91, marzec '91

O ZABIJANIU, WEGETARIANIŹMIE, MLEKU...

  1. Absolutne niezabijanie dla normalnego człowieka wydaje się być niemożliwe. Nawet mnisi zamiatający przed sobą drogę, by nie rozdeptać robaczka i nie myjący zębów, by nie niszczyć mikroorganizmów są wyposażeni w MECHANIZMY ODPORNOŚCIOWE NISZCZĄCE DROBNOUSTROJE, które wnikły do ich ciała. Owoce czy liście, które same spadły z dzewa też są siedliskiem wielu mikroorganizmów, które zjadamy.
  2. Nie wszystkie składniki krowiego mleka są strawialne i przyswajalne przez każdego człowieka. Zależne jest to od rasy i wieku. Jak podają niektóre wydawnictwa makrobiotyczne, niewskazane jest spożywanie mleka (zwłaszcza niesfermentowanego) przez dorosłych Europejczyków. Z własnego doświadczenia wiem, że nadmiar mleka w diecie powoduje wypryski na skórze - OBJAW TOKSYCZNEGO DZIAŁANIA NIEKTÓRYCH SKŁADNIKÓW MLEKA.
  3. DZIENNE ZAOPATRZENIE NA WAPŃ zaspokajane 1 litrem mleka MOŻNA ZASPOKOIĆ 50 g MAKU (dane za: Aleksandrowicz J. Gumińska I. "Kuchnia i medycyna"), zmielonego w młynku do kawy - dla dokładniejszego strawienia. Wapń z maku jest tańszy niż z mleka.
  4. EMOCJE WEGETARIAN atakujących "mięsożerców" bywają (skrycie) bardziej agresywne niż jedzenie mięsa, czy zabijanie zwierząt. MOGĄ WPROWADZAĆ ZŁE "WIBRACJE" W ŚRODOWISKO.
  5. ODWRÓCENIE SIĘ OD WARTOŚCI KULTURY REPREZENTOWANEJ PRZEZ RODZICÓW (ich religii, sposobu odżywiania) może być objawem braku miłości w rodzinie. Bywa objawem stłumionej agresji dziecka w stosunku do rodziców i chęci zwróceniana na siebie uwagi. Skrajnym przypadkiem jest anoreksja nervosa - niejedzenie niczego mogące doprowadzić do zgonu. Deklarowane, świadome motywacje mają ukryć podświadome motywy - stąd tyle emocji.
  6. Indianin przeprasza zwierzę, modli się do niego zanim na nie zapoluje. "Myśliwy czuwa nad zwierzęciem i zależy mu bardzo na zadzierzgnięciu z nim jak nejlepszych stosunków. JEŻELI RENIFER NIE KOCHA MYŚLIWEGO, NIE DA MU SIĘ ZABIĆ" (Lot Falck, "Les rites de chasse chez les peuples siberiers", za: Herbert Z. "Barbarzyńca w ogrodzie", W-wa 64, s. 10). Szacunek do wszystkiego co żywe nie musi być sprzeczny z zabijaniem.

Waldemar Frąckiewicz
Sympatyczna 14/56
20-530 Lublin
http://serwisy.umcs.lublin.pl/w.frackiewicz

* * * * *

Chciałabym napisać kilka słów odnośnie dwóch listów do Krzysztofa Żółkiewskiego z 2 numeru ZB.

Nie zamierzam odbierać Krzysztofowi możliwości repliki, chciałabym tylko ustosunkować się do dwóch sprwa, które mnie zaniepokoiły.

Otóż wyczytałam w liście Dyndzi Brodowskiej takie zdanie, że zna ona dziewczynę, której na skutek przejścia na weganizm wypadły zęby i włosy.

Nie wydaje mi się aby Bóg, Który przeznaczył dla rodzaju ludzkiego wegański właśnie sposób żywienia (Genesis I ks. Mojżeszowa 1; 29), chciał nas widzieć bezzębnymi i łysymi istotami.

Podejrzewam że prawdopodobną przyczyną (mogło być ich kilka) tego że dziewczyna straciła zęby i włosy, było zbyt gwałtowne przejście na weganizm, nie oczyściwszy wpierw swego organizmu ze złogów.

Złogi (znajdują się w zakamarkach jelit) zawierają wiele różnorakich trucizn, które uwalniane są z organizmu najszybciej, gdy spożywa się owoce (głównie świerze soki). I to uwalniane, zwłaszcza zbyt gwałtownie (występuje wtedy, gdy się nagle radykalnie zmieni pożywienia, lub podczas pierwszych dni postu) niesie za sobą pewne przykre stany, doznania psychofizyczne, czy czasem konsekwencje w postaci utraty włosów na przykład. Przyznam, że o takim przypadku pierwszy raz przeczytałam.

Rozsądniej byłoby, gdyby ta dziewczyna trochę sobie pewnych wiadomości przyswoiła, zami wzięła się za weganizm. Gdyby człowiek nigdy nie jadł mięsa, ryb może nawet jaj, nie miałby żadnych złogów i z nimi związanych problemów.

Napisałam to wszystko, gdyż takie sformułowanie jak w liście, że przejściu na weganizm towarzyszy utrata zębów i włosów zaniepokoiło mnie. Nie żebym sama się obawiała (jestem wegetarianką od 16 lat, wiem sporo na ten temat, ostatnio z wolna (spontanicznie!) przechodzę na weganizm, nie obawiam się więc o siebie) ale chodzi mi o to, co tak sformułowana notatka może spowodować w umysłach ludzi którzy się dopiero do wegetarianizmu czy weganizmu przymierzają. Wiem że autorka listu nie miała złych intencji, szkoda że tak a nie inaczej to sformułowała, bo może nie byłoby o czym pisać. Jednak jest jak jest. Ja ze swej strony apeluję:

Drodzy przyszli wegetarianie czy weganie, zanim wstąpicie na tę nową, wspaniałą drogę życia - przeczytajcie trochę na ten temat (o postach - również, to się bardzo może przydać) a wówczas Wasze problemy będą mniejszego kalibru lub nie będzie ich wcale. Wegetarianizm i weganizm to przyszłość lepszego świata, gdzie ludzie będą mieć w sobie więcej radości, uśmiechu i pogody ducha. Tam nie będzie bezzębnych i łysych (chyba że jacyś epigoni starych czasów - jeśli się uchowają - stracą włosy z tęsknoty za mięsem i zęby: - żując z zaciszu jakieś archiwalne skórzane podeszwy, jako namiastkę tego co już nie wróci).

Teraz kilka słów odnośnie listu Darka Lermera, z tego samego (2) numeru ZB.

Napisał on w post scriptum swego listu tak: "A może zwierzęta które cierpią i oddają życie dla nas - ludzi - spłacają w ten sposób zwierzęcą karmę, mogąc w tem sposób ewaluować dalej w coraz to doskonalsze formy w swym kole wcieleń. Może my - ludzie - gdy już przestaniemy zabijać zwierzęta opóźnimy im tę drogę, wyrządzajc tym samyn krzywdę. Ja tego nie wiem i nie zastanawiałem się nad tym."

Jeśli pisze się coś bez zastanowienia to efekt jest jak widać.

Gdy czytam takie dywagacje myślowe, to ręce i nogi mi się uginają, do jakich nonsensów ludzie dochodzą. Być może Dariusz uważa podobnie jak jeden mistyk (?!) że "zwierzęta przechodząc przez ludzkie jelita, wznoszą się na wyższy poziom ewolucji kosmicznej".

Jak się bardzo chce to i w ten sposób można usprawiedliwić zbrodnię, tylko nijak się to ma do Miłości i poszanowania życia. Jażeli tacy mieliby być mistycy (chwała Panu że tak nie jest) to zgasł by ostatni promyk nadziei dla naszych mniejszych braci - zwierząt.

Cóż, wygląda na to, że najzwyklejszy człowieczyna, który o mistycyźmie nie ma zielonego pojęcia, zostaje wegetarianinem z powodu współczucia i wewnętrznej głębokiej niezgody na cierpienia zwierząt i myślą że jego udział w oszyszczaniu świata ze zła, jest bardziej wiarygodny i wymierny. Natomiat to co napisał Darek, na pewno nie przyczynia się do pogłębienia współczucia względem zwierząt i chęci pomocy w wyzwoleniu ich z tego morza cierpień.

Autor listu, napisał także że jest wegetarianinem, tym bardziej zdumiewa mnie to co napisał.

Dobrze byłoby zdawać sobie sprawę że to co się pisze, może być dla innych (którzy własnego rozumu i serca rzadko się pytają) w pewien sposób miarodajne, że niektórzy mogą wziąć tę Darkową hipotezę za prawdę, a co z tego tytułu wynikałoby dla zwierząt - jest już czystym horrorem.

Myślę że odpowiedzialność za słowo, powinna być większa, nie szafujmy tak beztroski, swymi urodzonymi w wielkich bólach myślakami, bo konsekwencje mogą być miażdżące dla obu stron.

Pozdrawiam tych wszystkich którzy muzą była głupota, aby posłali ją do wszystkich diabłów!

Na koniec, kochani, nie chciałam nikogo obrazić, przyjmijcie proszę za dobrą monetę, to co napisałam, bo moim zamiarem było pokazać jak to wygląda z drugiej strony i jaki skutek niesie za sobą dla zwierząt, o których prawa i poprawę losu przecież walczymy. Nie czas na akademickie rozmyślania, gdy dzieje się konkretne zło. Ludzie, nie dajmy się zwariować!

Pozdrawiam wszystkich Zielonych

Hanna Nowak
Orzeszkowej 10/2
82-300 Elbląg




ZB nr 3(21)/91, marzec '91

Początek strony