Strona główna |
Dewastacja ekologiczna Polski spędza sen z powiek nie tylko ekologów, ale i co światlejszych polityków, ekonomistów, inżynierów, nauczycieli, młodzieży i tych wszystkich, którym zależy na środowisku w którym żyją. Główny problem polega bowiem na tym, że nie stać nas na szybką budowę wszystkich niezbędnych oczyszczalni ścieków, filtrów kominowych, wprowadzenie zmian w technologii produkcji na mniej energo- i materiałochłonną i mniej trucicielską. Jednocześnie też nie możemy pozwolić sobie na zamknięcie tych wszystkich trujących fabryk, które tak czy inaczej dają pracę milionom żyjących tu ludzi.
Innym ważnym problemem jest zmiana mentalności ludzi tu żyjących na bardziej przychylną środowisku i zaszczepienie świadomości, że dla uzyskania zdrowego i czystego środowiska konieczna jest praca wszystkich obywateli tego kraju. Czasami wydaje się, że działalność na tym polu jest jeszcze trudniejsza niż fizyczne usuwanie samych zanieczyszczeń lub ich źródeł.
Okazuje się jednak, że jest na to wszystko prosty sposób. Wystarczy tylko palić ognie Agnihotry. Trochę nawozu krowiego oraz piramidka z miedzi i mamy czyste powietrze, glebę i wodę. Jednym słowem cudowny środek na wszystko. Acha, trzeba jeszcze przy tym śpiewać odpowiednie pieśni i sprawa będzie załatwiona ku zadowoleniu wszystkich.
Zwykle jestem bardzo tolerancyjny, nawet jeśli ktoś wypisuje takie rzeczy jak w ostatnich ZB 3/21 w notatce zatytułowanej "Raport". Czegóż bowiem nie ma w tym tekście. Jest o "...emisji energii na bardzo subtelnych poziomach nie mieszczących się w ramach teorii kwantowej...", jest o "...zjawisku transformacji pierwiastków..." i o "...małych jonach ujemnych..." emitowanych gdy "...promienie słońca przecinają się pod pewnym kątem z liniami geomagnetycznymi Ziemi...". Sam jestem naukowcem, specjalistą nauk ścisłych i dla mnie cały ten tekst jest czystej wody szalbierstwem pseudonaukowym.
Możnaby na to wszystko wzruszyć ramionami i uznać, że palenie ognia nikomu krzywdy nie przyniesie. Nie pozwalają mi jednak na to dwa fakty. Zaznaczam tu, że nie jest moim celem drwina z czyjegoś światopogląu, a jedynie chęć przestrzeżenia przed niebezpiecznymi skutkami poddawania się pewnym iluzjom.
Wiadomo, że jedną z częstszych wad ludzi żyjących w tym kraju jest ich zbyt mała inicjatywa w rozwiązywaniu własnych problemów. Zbyt często liczą oni na jakiś cud albo na zagraniczną pomoc, dzięki której wszystko zacznie wreszcie prawidłowo funkcjonować. Nie darmo ulubionym argumentem wielu ekologów jest twierdzenie, że tzw. pomoc ekologiczna dla Polski ma na celu jedynie poprawę sytuacji ekologicznej w kraju ofiarodawcy, który Polska po sąsiedzku zatruwa, a nie wynika z chęci zarobienia na tym interesie pieniędzy. Innymi słowy ktoś "szlachetny i mądry" pomyśli już za nas i uwolni od problemu. Jeśli zbierze się więcej takich "ktosiów", to oczyszczą nam przy okazji całą Polskę bez kosztów z naszej strony. Jest to także niebezpieczna iluzja.
Teraz dowiadujemy się znowu, że zamiast pracować w znoju nad rozwiązaniem swoich własnych problemów ekologicznych wystarczy, aby Polacy palili ognie Agnihotry. Nie trzeba będzie już segregować i ponownie użytkować odpadów, zniknie problem szkodliwych śmieci, których nikt nie chce przerabiać lub składować u siebie, rozwiąże się problem zatrucia miast spalinami przestarzałych i niewyregulowanych samochodów, zniknie sprawa przerdzewiałych rur i przemarzających mieszkań i całe to gigantyczne marnotrastwo, które obserwujemy na codzień. Jednym słowem zniknie, tak niektórym ciążąca, odpowiedzialność za kraj w którym żyją.
Drugim niepokojącym faktem podanym w notatce jest udział w tym "eksperymencie" Komisji Ochrony Środowiska Wydz. Woj. w Ostrołęce. Dobrze byłoby się dowiedzieć jak brzmiała wzmiankowana w notatce uchwała KOŚ i co naprawdę zawierają protokoły pomiarów. Sprawa nie jest błaha, dotyczy bowiem tego, czym zajmuje się, bądź co bądź, poważny urząd państwowy. Wiem, że istnieje jeszcze wiele innych wschodnich kultów i obawiam się, że i inne wysokie urzędy zajmą się ich sprawdzaniem i wdrażaniem w praktyce, zamiast codzienną, zwyczajną pracą.
Marek Siemiński
Fundajca "Ekologia i Zdrowie"
Al. Jerozolimskie 13
00-567 Warszawa
tel. 0-2/6942153