Previous PageTable Of ContentsNext Page

Zielone Brygady 72 "ZIELONE BRYGADY" 6(72), CZERWIEC'95S.1

WSPOMNIENIE O DR ANTONINIE LEŃKOWEJ (1917 - 1995)

W 1961 r. w serii wydawnictw popularnonaukowych Zakładu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk ukazała się prawie 300-stronicowa, ilustrowana książka pt. Oskalpowana Ziemia. Była to chyba pierwsza polska publikacja próbująca spopularyzować to, co czekało Ziemię w najbliższych dziesięcioleciach, a z czego wtedy jeszcze ludzkość, a już na pewno nasze społeczeństwo, nie zdawało sobie jeszcze sprawy.

Książka w niezwykle żywy i wymowny sposób pokazywała, jak człowiek pustoszy swoją planetę. Nie było tam ani kszty przesady, czy przekłamań, a jednak czytało się tę pracę naukowca jak dobrą powieść sensacyjną. Książka stała się głośna i wznawiano ją potem wielokrotnie. Autorką tej wciąż aktualnej publikacji była dr Antonina Leńkowa - zoolog, wieloletni pracownik zop pan w Krakowie. Po Oskalpowanej Ziemi pojawiały się co pewien czas kolejne publikacje, przy czym szczególną uwagę należy poświęcić 4 niewielkim formatowo książkom, wydanym przez popularne wydawnictwo kaw w latach 1981-85: Zaczęło się od świętego gaju, Aby świat nie stał się pustynią, Trudna droga do Arki Noego i Pod Znakiem Pandy. Wszystkie 4 dotyczyły dziejów ochrony przyrody i do dziś pozostały jedynym obszerniejszym źródłem informacji z tej dziedziny. Dr Leńkowa jest też autorką książki o dziejach Ligi Ochrony Przyrody, a jej ostatnią pozycją książkową jest: Profesor Władysław Szafer. Anegdoty, fakty, wspomnienia - uroczo napisana biografia najbardziej znanego polskiego przyrodnika - wybitnego uczonego i działacza ochrony przyrody, z którym Autorka przez długie lata współpracowała. Być może były jeszcze inne książki, których nie znam, ale na pewno w wielu poważnych pan-owskich opracowaniach znajdują się rozdziały poświęcone dziejom ochrony przyrody oraz obszarom chronionym na świecie, napisane przez dr Leńkową. Była też ona autorką mnóstwa artykułów w czasopismach fachowych i popularnych, świadczących o świetnej orientacji we wszystkim, co działo się wtedy na świecie w dziedzinie ochrony przyrody. Bo pisała właśnie o tym - o ratowaniu poszczególnych zagrożonych gatunków, o ludziach, którzy swoim zaangażowaniem w sprawy ochrony naturalnego dziedzictwa planety pozwalają nam dziś jako gatunkowi nieco mniej się wstydzić za dokonane i planowane spustoszenia.

Dr Leńkowa miała lekkie pióro, a temperament rasowego publicysty studziła nieco sumienność naukowca, który każdą informację starannie weryfikował. Powstawały więc książki przypominające fabularyzowane dokumenty filmowe, pisane barwnym, żywym językiem i trzymające w napięciu od pierwszej strony do ostatniej. Była to fabuła bez fabuły, bez jednego zmyślonego zdania, wypowiedzanego przez opisywane postacie, bez choćby jednej zmyślonej sytuacji. To niezwykle rzadka umiejętność pisarska. Było to zderzenie dwóch czynników: naukowego warsztatu gromadzenia i systematyzowania danych i informacji oraz lotnej i żywej wyobraźni wspartej łatwością pisania. W pewnych dziedzinach pozostała nadal niezastąpiona i zupełnie współczesne publikacje nadal posługują się opracowaniami dr Leńkowej sprzed wielu lat jako źródłem, bo innych nie ma.

Dr Leńkową, poznałem na pocz. lat 80. w sposób dobrze charakteryzujący jej rolę społeczno-zawodową. Poszukiwałem brakujących informacji dotyczących dziejów sporu o zaporę w Pieninach i w Zakładzie Ochrony Przyrody pan poradzono mi odwiedzić dr Leńkową. Ona jest już na emeryturze, ale nikt nie będzie wiedział więcej od niej - powiedziano. Dr Leńkowa mocno już chorowała, ale mimo trudności z chodzeniem nadal była czynna i pełna pomysłów na kolejne książki, do których potrzebowała reprodukcji fotograficznych, a w tym mogłem jej pomóc. Pracowała wtedy równocześnie nad kilkoma pozycjami, ale był to czas rosnących trudności dawnych oficyn wydawniczych, z którymi współpracowała. Dlatego zapewne nie ukazała się książka o najciekawszych parkach narodowych świata, której fragmenty dr Leńkowa sama mi czytała. Była ona uroczym gawędziarzem i lubiła opowiadać, robiąc to niezwykle barwnie, z niezwykle plastycznymi dygresjami, pozwalającymi słuchaczowi "wejść" w opowieść. Czas na słuchaniu mijał niepostrzeżenie i po paru godzinach łapałem się, że i obowiązki, i prawa gościa zostały naruszone.

Ostatnio dr Leńkowa, coraz bardziej już niedomagająca, zajęła się porządkowaniem wspomnień z dzieciństwa i młodości, z domu rodzinnego we Lwowie i z wyjazdów wakacyjnych w Beskidy Wschodnie. Reprodukowałem ze starych albumów stykowe zdjęcia z widokami Gorganów i Czarnohory i słuchałem opowieści łudząco przypominających opisy S. Wincenza z Na Wysokiej Połoninie. Od ostatniego kontaktu z dr Leńkową minął prawie rok. Był trudny, więc jakoś tak zeszło. Nekrolog w prasie był więc zaskoczeniem i wzbudził poczucie winy. Długo i ciężko chorowała, nim odeszła. Było to 21 kwietnia.

A więc nie powstanie już żadna nowa książka, nie popłynie kolejna żywa, barwna opowieść. Czy jest jednak szansa, by ukazały się te, które już zostały napisane?

Kaj Romeyko-Hurko

"ZIELONE BRYGADY" 6(72), CZERWIEC'95 S.1

Previous PageTop Of PageNext Page