Table Of ContentsNext Page

Zielone Brygady 72 ZWIERZĘTA

ZWIERZĘTA

ZWIERZĘTA CZEKAJĄ

Troską koronną są zazwyczaj prosięta. Hodowla to opłacalna. Zatem Dobry Gospodarz nie szczędzi trudu, by dostarczyć obfitości pokarmu obiecującym wychowankom. Oczywiście, nie może być mowy o swobodzie ich ruchu. Ruch to spalanie, a każdy gram tłuszczu jest celem trudów hodowcy. Szczęściem świnie, jak mogłoby się zdawać, nade wszystko kochają żer. Lubią także, jak większość grubasów, wylegiwać się bezczynnie. Tak zatem - wyłączywszy nieunikniony finał świńskiego żywota - wzajemny stosunek dwunoga i czworonoga mógłby układać się w atmosferze obustronnego zadowolenia.

Atoli świnia ma właściwą sobie przemożną pasję. Natura przysposobiła ją do rycia. Jest ona reprezentantką stworzeń zasiedlających bardzo specyficzną niszę ekologiczną, korzystających z zasobów pokarmu zalegającego w wierzchnich warstwach gleby. Rycie jest nie tylko wrodzonym nawykiem, jest namiętnością i niezaspokojoną potrzebą tych zwierząt, jest niejako sensem ich istnienia.

W tę właśnie strefę skromniutkich świńskich radości wkracza we właściwy sobie sposób - człowiek. W najwrażliwszy, gęsto unerwiony, niezwykle uczulony ryj wbija drewniany hak, a czyni to w tak perfidny sposób, by przy najmniejszej próbie rycia wpijał się on w obolałe zranione ciało. Bolesny kwik jest jedynym daremnym protestem umęczonego zwierzęcia. Oto jest sielanka!

1

Czy jest to sielanka? Nie jestem tego taki pewien. Cytat ten pochodzi z książki p. Witolda Koehlera pt. Zwierzęta czekają, wydanej przez Krajową Agencję Wydawniczą w 1981r. Dopiero niedawno znalazłem ją na półce, bo została zakwalifikowana do grona książeczek dla dzieci. Może to i lepiej, że już maluchy z pierwszych klas szkoły podstawowej zostaną uczulone na los zwierząt, ale szkoda. Szkoda dorosłych, którzy nie dokopią się do takich książek. A warto! I polecam, jeśli nie całą, to chociaż jej fragmenty, tym, którzy chcą zostać wegetarianami. Sposób opisania losu zwierząt "wędlino-kotletowych" może naprawdę obrzydzić schabowego.

Docent

CZŁOWIEK WIE LEPIEJ,
CZYLI KILKA SŁÓW O TRASZKACH

Traszki są przedstawicielami płazów ogoniastych, podobnie jak salamandry. Różnią się trybem życia oraz wielkością. W Polsce występują cztery ich gatunki:

1.

3. TRASZKA GÓRSKA (TRITURUS ALPESTRIS) - bardzo ładnie ubarwiona. U samca w okresie rozrodu (maj-czerwiec) pojawia się gładki fałd skórny. Występuje w górach na wysokości 2500-3000 m n.p.m, spotykana też na nizinach, aktywna nocą. Gody odbywają się w kałużach, na mokradłach, a nawet zalanych łąkach.

4. Gatunkiem endemicznie występującym w łańcuchu Karpat i południowo-wschodnich Sudetach jest TRASZKA KARPACKA (TRITURUS MONTANDENI). Ich długość wynosi 9-10cm; samce mają nitkowato wydłużony ogon. Przez grzbiet biegnie jasnożółta pręga, czerwono nakrapiana. Zamieszkują tereny zalesione z podszytem mchu. Gody odbywają się w wodzie.

5. Czwartym gatunkiem jest TRASZKA ZWYCZAJNA (TRITURUS VULGARIS). Jest najwcześniej rozpoczynającą gody traszką. Skromnie ubarwiona, tylko samce w okresie rozrodu mają ząbkowany fałd skórny. Samica jest także wówczas skromnie ubarwiona, podobnie jak u innych gatunków.

Tragiczną sytuację tych płazów chcielibyśmy przedstawić na przykładzie traszki górskiej i zwyczajnej.

c q C

Z traszkami górskimi spotkaliśmy się w Piwnicznej, na wycieczce. Zamieszkiwały studnię o głębokości ok. 1,5m. Woda z tej studni była ujmowana i korzystało z niej kilka domostw, lecz ludzie ci uważali, że traszki zanieczyszczają wodę i tępili je systematycznie. Podobnie zresztą, jak inne napotkane gady i płazy. Tymczasem sprawa przedstawia się całkiem inaczej: studnia była odkryta i wpadały do niej owady, dżdżownice i ślimaki. Wszystkie one były konsumowane przez traszki i kijanki salamander (też żyjące w tej studni), a więc nie było problemów z zanieczyszczeniem wody (zarówno biologicznym, jak i chemicznym), które miałoby niekorzystny wpływ na zdrowie ludzi i zwierząt gospodarskich. Toksyny te to m.in. H2S, który wydziela się podczas rozkładu substancji organicznych i np. gdy dostanie się do akwarium może spowodować zahamowanie wzrostu ryb, a przy dużych stężeniach może doprowadzić do ich śmierci. Gdy byliśmy tam w następnym roku, owa studnia była szczelnie przykryta. Ukradkiem otworzona odsłoniła w swoim wnętrzu cmentarz. Na dnie znajdowały się martwe traszki. Niektóre z nich pokrywał "biały meszek" - pleśń oczywiście. Ale ludzi to nie obchodziło. Widać nawet nie sprawdzili, czy "wysprzątali" studnię z traszek lub nawet nie próbowali tego uczynić. Bo skąd byłyby te trupy? Po powierzchni pływały martwe chrząszcze - biegaczowate.

Jest to klasyczny i jakże pasjonujący przykład głupoty, krótkowzroczności, braku szacunku i, oczywiście, nieznajomości ekosystemów. Ci ludzie nie odróżniają "przyjaciół" od "wrogów" - więc zginą. Ale cóż, przecież człowiek wie wszystko najlepiej i to on rządzi przyrodą, no nie?

c C

Z traszkami zwyczajnymi spotkaliśmy się za Nowym Sączem, niedaleko rzeki Łubinki. W tym miejscu od wielu lat był ugór i kilka dość głębokich kałuż tworzących "mokradełko". "Nasze przyjaciółki" żyły tutaj i rozmnażały się, wykorzystując to miejsce wraz z innymi płazami, takimi jak: kumaki górskie, żaby trawne.

Dwa lata temu właściciel terenu przypomniał sobie o ugorze i wziął się za meliorację. Wjechał w pole starym spychaczem i zasypał kałuże wraz z traszkami. Po tym "namiętnym" osuszaniu swej cennej ziemi pozostawił płytkie koleiny, które zalała woda, a spychacz dalej stoi i rdzewieje.

Na początku kwietnia postanowiliśmy przeprowadzić "wizytację". Spotkała nas niespodzianka: w jednej z głębszych kałuż spotkaliśmy jedną traszkę. Przeszukaliśmy wszystkie kałuże, ale nie spotkaliśmy żadnej istoty żywej widzialnej gołym okiem. Tak więc kolejne siedlisko traszek przestało istnieć. Życie roślinne powoli odnawia się; dno kałuż jest jasnozielone, tak jak butelki po "żytniej" porozrzucane wokół.

Te dwie krótkie historyjki obrazują stosunek człowieka do otaczającego go świata. Takie kretyńskie zachowanie jest szczególnie szkodliwe na naszym terenie, gdzie występuje dużo przedstawicieli herpetofauny. Nie sądzimy, aby u nas płazy były bardziej tępione, niż w innych częściach Polski. Ciekawi nas, czy podobny los spotyka np. żabę dalmatyńską w okolicach Śląska? Jeżeli macie jakieś dane na ten temat, napiszcie do ZB. Mamy nadzieję, że redakcja nie będzie miała nic przeciwko temu. Może dzięki temu lepiej poznamy gady i płazy, oraz docenimy ich jako naszych sprzymierzeńców.

DOKTOR & DOCENT

"ZIELONE BRYGADY" 6(72), CZERWIEC'95 S.37

Top Of PageNext Page