NOWINY Z ANGLII
Sprawa mniej nagłaśnianą przez media, lecz nie mniej, niż warunki transportu zwierząt poruszająca środowisko ekologów, to budowa dróg, a w szczególności autostrad. Obecnie rząd brytyjski realizuje olbrzymi program rozbudowy sieci autostrad. Trzebione są lasy i tereny parkowe, wyburzane osiedla - wszystko po to, by więcej gruntu można było wyasfaltować, wybetonować i wpuścić szybki ruch samochodowy. Trwają protesty, głównie ze strony Earth First! (mało kto się przyznaje, że należy, ale wiele osób uczestniczy w akcjach), Greenpeace'u i innych organizacji.
Byłem w miejscu, gdzie powstaje droga "M11 Link" (na północnym skraju Londynu). Przez blisko rok squattersi bronili przed wyburzeniem domów przy Claremont Road. Po sforsowaniu ich w końcu przez policję i wyburzeniu protestujący przenieśli się na przeznaczony do wycinki pas zieleni między naziemną linią metra a istniejącą drogą w Leytonstone. Na razie jest tam około stu drzew, trochę krzewów poszycia, ptaków i świeżego powietrza. Ma być - kilka pasów szybkiego ruchu.
Kiedy gościłem w Rainbow Centre w Londynie (o którym później), przyjechał ktoś i powiedział, że nad ranem ma nastąpić eksmisja ludzi z drzew. Nie bardzo rozumiałem, jak można kogoś eksmitować z drzewa, ale wyjaśniło się to niebawem. Po chwili niezdecydowania jakaś dziewczyna z Centre stwierdziła, że trzeba pomóc i szybko zebrała się grupa 12 ochotników. Spakowaliśmy prowiant, śpiwory, zrzuciliśmy się na benzynę i wsiedliśmy do furgonetki, która zawiozła nas na miejsce akcji.
Protestujący pobudowali proste domki na drzewach. Ludzie z pobliskich komun - squatów oraz przyjezdni nieraz spędzają tam dnie i noce w oczekiwaniu na policję i funkcjonariuszy prywatnej ochrony budowy, którzy w każdej chwili mogą przybyć (ale grają na zwłokę), gdyż zapadła już decyzja o eksmisji mieszkańców drzew.
Zaskoczyła mnie pomysłowość obrońców drzew. Oto przykłady: można bronić kilku drzew jednocześnie, rozpinając między nimi sieć lub hamak i kładąc się tam; można okręcić drzewo drutem kolczastym, co trochę utrudnia jego piłowanie; jeśli ma się lęk wysokości, można wpuścić w ziemię rurę oblaną betonem, włożyć do niej rękę aż po pachę i przykuć się do poprzecznego drążka przyspawanego w głębi rury. Leżysz sobie potem wygodnie (wskazane koce, ławki itp.), z ręką "w ziemi" i nikt cię stamtąd nie zabierze (przynajmniej nie od razu). Poza tym obozowisko jest otoczone barykadą z gałęzi drzew już ściętych przez budowniczych.
Z biuletynu Earth First! dowiedziałem się o budowie "ulepszonej" autostrady A30 koło Exeter (odcinek długości ok. 25 km). Zniszczono już wiele drzew i żywopłotów, zagrożone są zabytkowe drzewa i siedlisko borsuków.
Los tej okolicy nie jest jednak przesądzony, gdyż władze postanowiły sprywatyzować budowę i ogłosiły przetarg dla inwestorów, tymczasem chętnych brak. Kogo stać na borykanie się ze zorganizowaną tam zaciekłą kampanią oporu?
§
Kolejna niesłychanie głośna sprawa to Criminal Justice Act czyli nowe prawo karne, wprowadzone w listopadzie'94. Ustawa ostro się odnosi, do wszystkich, którzy zakłócają prawo i porządek, daje też szerokie uprawnienia organom ścigania. Od tej pory: policja może wkraczać do domów i je plądrować, tylko na podstawie podejrzeń. Może zatrzymywać podejrzane osoby i rozpędzać zgromadzenia powyżej dziesięciu osób (przypomniał mi się stan wojenny). Squatting staje się przestępstwem (do tej pory zajmowanie pustych domów było w Wielkiej Brytanii tylko sprawą cywilną i było praktykowane nieprzerwanie od średniowiecza po dziś dzień, w pewnych okresach nawet nowych lokatorów chroniło prawo). Organizowanie demonstracji staje się utrudnione.
Przeciwko CJA protestują zgodnie squattersi, nielegalni imigranci, "wędrowcy" (ludzie bez stałego zamieszkania), rozmaite ruchy alternatywne, sklepikarze, a nawet Greenpeace, który zapowiedział, że straszenie zaostrzonymi konsekwencjami nie powstrzyma go od podejmowania akcji bezpośrednich w obronie środowiska.
§
Jim Chambers przez długi czas uczestniczył w powstrzymywaniu budowy M11. Teraz jest więziony bez wyroku (już kilka miesięcy czeka w areszcie na proces), oskarżony o spowodowanie szkód wysokości 50 tys. funtów na terenie budowy drogi M11.
Pewnie mu się przykrzy. Można pisać na adres:
Jim Chambers,
PV2504, HMP Wormwood Scrubs,
/ PO Box 757, DuCane Road, London W12 0AE, Wielka Brytania.
§
Dwudziestoośmioletni Keith Mann został skazany na 14 lat (19.12.94). Za co? Za zniszczenie trzech ciężarówek z mięsem, posiadanie materiałów wybuchowych i ucieczkę z aresztu.
Animal Liberation Front podkreśla, że w swych działaniach, jakkolwiek gwałtownych, kieruje się zasadą nie stosowania przemocy wobec ludzi i zwierząt. Keith Mann postępował w zgodzie z tą filozofią. Uznał, że życie (także zwierząt) znaczy więcej niż własność, tak święta dla społeczeństwa. Społeczeństwo (w osobach sędziów) okazało się jednak innego zdania i widocznie dostrzegło dla siebie wielkie zagrożenie w osobie przeciwnika wyzysku zwierząt, skoro za swe czyny (w których nie wyrządził krzywdy nikomu z ludzi) otrzymał on karę większą niż mordercy, handlarze bronią i gwałciciele.
Po ucieczce z aresztu Keith Mann został zakwalifikowany jako więzień kategorii A, co oznacza, że wizyty u niego i przychodzące listy są kontrolowane.
Notabene, sędzia Stephen Mitchell miał przy wydawaniu wyroku wolną rękę, dzięki reformom prawa karnego we wspomnianym wyżej Criminal Justice Act.
Trwa kampania protestów przeciwko skandalicznemu wyrokowi i pozyskiwania opinii publicznej na rzecz jego rewizji (Justice For Keith Mann). Myślę, że Keitha podniosłyby też na duchu listy i pocztówki z całego świata. Więcej informacji można uzyskać - lub przesłać list do Keitha Manna - pisząc pod adres:
JFKM,
c/o ICA, / PO Box 1135,
Downs View Road, Hassocks, W.Sussex BN6 8AA,
Wielka Brytania.
MOŻE I TY WYŚLESZ POCZTÓWKĘ DO KEITHA MANNA? Ja już wysłałem.
§
Jednak najgłośniejszą sprawą
ekologiczną w czasie mojego pobytu w Anglii (luty-kwiecień) była sprawa eksportu żywych zwierząt do innych krajów EWG. Zwierzęta podróżują w koszmarnych warunkach, bez jedzenia i bez postojów. Takie traktowanie zwierząt jest zabronione przez prawo w Wielkiej Brytanii, ale nie w krajach, do których są one eksportowane. Część z nich to cielęta przeznaczone na tzw. białe mięso czy jak się to nazywa - hodowane są bez światła dziennego dla uzyskania delikatniejszego mięsa.
Wielu Brytyjczyków domaga się zaprzestania tego eksportu i codziennie pikietuje porty, skąd statki ze zwierzętami odpływają na kontynent. Zawrzało jeszcze bardziej, gdy 1.2.95 zginęła jedna z protestujących, Jill Phipps, usiłując powstrzymać transport.
Dzień ten (24.4) był w tym roku obchodzony w Anglii jako Tydzień. Największą imprezą był The Animal World Show (Pokaz Zwierzęcego Świata) w Londynie (Barbican Centre) w dn. 21-23.4. Odwiedzający mieli okazję zapoznać się z pracą i osiągnięciami obrońców zwierząt, a także z losem zwierząt w laboratoriach. Pokaz był przez wiele tygodni reklamowany plakatami w londyńskim metrze.
DANCE YOUR DREAM AWAKE czyli Wytańcz na jawie swój sen - głosi hasło napotykane w wielu miejscach, od ustępu przez kuchnię po miejscowy ołtarzyk z obrazkami Kriszny, tudzież new-age'owymi malowidłami i jakimiś pisemkami.
Rainbow Centre to "centrum ekologiczne" lub, jak kto woli, komuna urządzona w porzuconym kościele. Mieszka tam w porywach do kilkudziesięciu osób. Pomimo ogólnego brudu i bałaganu widać, że są tam ludzie, którym zależy. Odnowili kościół, pomalowali na jaskrawe kolory, ozdobili własnymi obrazkami (reprezentującymi naprawdę artystyczny poziom), ręcznie malowanymi flagami krajów Trzeciego Świata oraz transparentami z dawnych akcji ekologicznych.
Ogólna prowizorka, niezbyt przytulnie, a jednak... Działa telefon (tylko rozmowy przychodzące) i światło, opłacane z "dobrowolnych, lecz oczekiwanych" składek mieszkańców. Jest sprawna kuchnia, stale zaopatrzona w zapasy muesli, grochu, herbaty, przypraw, a nieraz i warzyw, owoców, pieczywa (owoce wyglądają podejrzanie, prawdopodobnie ze sklepowych odrzutów, a pieczywo jest często czerstwe lub zamoczone - ale grunt, że jest!). Parę garnków, naczynia (niestety, głównie styropianowe, ale używane wiele razy). Odpadki organiczne czasami są zbierane osobno (większość ludzi jednak nie dba, gdzie coś wyrzuca, ba, często - po prostu na podłogę). Codziennie znajduje się ktoś, kto gotuje nie tylko dla siebie, ktoś, kto sprząta podłogę (syzyfowa praca...), ktoś, kto ściera stół. Kanalizacja jest czynna i jest nawet ciepła woda w kuchni i w łazience z zupełnie porządną wanną.
W nawie kościoła stanęło z dziesięć tipi z brezentów, prześcieradeł itp. Rząd ławek przykrywa częściowo coś w rodzaju drewnianej sceny, tworząc pod spodem "pokoiki", a raczej ciemne cele, w których można się położyć i spać. Często gra jakiś magnetofon czy radio, lub ktoś na bębnach. Czasem zbiera się kilka osób z różnymi instrumentami i robią "dżem".
"Ekologiczność" tego miejsca (która chyba jest głównym źródłem poczucia sensu dla jego mieszkańców, obdartych, pogrążonych w tymczasowości) przejawia się na dwa sposoby. Po pierwsze, pod ścianami jest mnóstwo stoisk z plakatami, ulotkami i czasopismami poświęconymi poszczególnym sprawom ekologicznym, społecznym (np. CJA, patrz wyżej), prawom człowieka (m.in. Amnesty International, Survival Intl.) i feminizmowi. Po drugie - uczestnicy raz po raz wyruszają na akcje bezpośrednie (niczym Indianie na wyprawy wojenne), wolne koncerty, zloty (w tym Rainbow Gatherings) itp.
15 kwietnia jest tradycyjnie dniem walki z McDonaldem. Właśnie tego dnia 40 lat temu firma założyła pierwszy lokal w USA. Od 10 lat natomiast trwają akcje przeciwko tej korporacji, stanowiącej wielki ciężar dla środowiska i zagrożenie dla ludzkiego zdrowia (jak przyznają sami ludzie McDonalda, nie jest to lokal ze zdrową żywnością).
W 1985 r. London Greenpeace wydał ulotkę What's Wrong With McDonald's - Everything They Don't Want You To Know (Co jest złego w McDonaldzie? - wszystko, czego nie chcą, byś wiedział). McDonald's zinfiltrował spotkania London Greenpeace i w 1990 wystąpił do sądu przeciwko dwojgu autorów ulotki - Helen Steel i Dave'owi Morrisowi - z zarzutem zniesławienia.
McDonald's był nieraz krytykowany z wielu stron, jednak dotychczas skutecznie zastraszał wszystkich swych krytyków, tak że woleli w końcu złożyć publiczne przeprosiny, niż ryzykować pójście z torbami w razie przegranej w procesie o zniesławienie. W ten sposób McDonald's wymusił przeprosiny ze strony m.in. BBC, gazety "The Guardian", szkockiej centrali związkowej STUC oraz instytutów badań pracy i różnych grup wegetariańskich i ekologicznych.
SĄD BEZ ADWOKATA I BEZ ŁAWY PRZYSIĘGŁYCH
W procesie, rozpoczętym nareszcie w czerwcu ub. r., korporacja znajduje się w korzystniejszym położeniu. Oskarżeni nie mają prawa do adwokatów (rzecz typowa w procesach o zniesławienie), podczas gdy Big Mac zatrudnia swych najlepszych prawników. Na żądanie McDonalda proces odbywa się bez sędziów przysięgłych, gdyż sprawa jest na to podobno "zbyt skomplikowana". Wyrok ma więc wydać pojedynczy sędzia!
Przed rozpoczęciem procesu McDonald's próbował też utrudnić zbieranie dowodów, odmawiając ujawnienia dokumentów firmy mających związek z treścią sprawy.
Harmonogram procesu rozciąga się co najmniej do końca 1995 r. (będzie to najdłuższy proces o zniesławienie w historii Wielkiej Brytanii). W sumie sąd ma przesłuchać ok. 180 świadków (z obu stron): kierownictwo, pracowników i kooperantów firmy, związkowców, ekspertów od żywienia, ochrony środowiska, opieki nad zwierzętami oraz reklamy, tudzież czterech infiltratorów wynajętych przez McDonalda.
Dotychczas badano ekologiczne i dietetyczne strony działalności firmy (w tym - jej kampanii reklamowych), obecnie uwaga sądu skupia się na sprawach zatruć pokarmowych i traktowania zwierząt przez dostawców McDonalda, a następnie ma rozpatrzeć sytuację pracowników i warunki pracy.
McLIBEL
Aby możliwe było kontynuowanie obrony, powstała McLibel Support Campaign (dosł. Kampania Wsparcia dla McZniesławienia), zrzeszająca wiele organizacji ekologicznych, praw obywatelskich, związkowych, socjalistycznych, anarchistycznych, praw zwierząt itp. Z drugiej strony McDonald's prowadzi kampanię propagandową.
Jego przeciwnicy wszczęli w zeszłym roku trzy nowe akcje:
Ü Grupa Wsparcia dla Pracowników McDonalda (sieć samopomocy i solidarności na rzecz obrony praw pracowników); adres - McDonald's Workers Support Group, c/o 56 Clarence Road, London E5, Wlk. Brytania;
Ü Kids Against Big Mac (Dzieci przeciwko Wielkiemu Macowi) - PO Box 287, London NW6 5QU, Wielka Brytania;
Ü Operacja "Odeślij" - odsyłanie McDonaldowych odpadków do dyrekcji firmy - Operation "Send-It-Back", c/o 180 Mansfield Road, Nottingham NG1 3HW, Wlk. Brytania.
W maju'94 Helen i Dave zgłosili do sądu kontr-pozew, twierdząc, że to McDonald ich zniesławił, pomawiając ich o rozpowszechnianie kłamstw na temat firmy. Sprawa będzie prowadzona równolegle z pierwszym procesem - tym razem ciężar dowodu spoczywa na McDonaldzie. Musi udowodnić, że ulotka What's Wrong With McDonald's jest kłamliwa.
Adres kampanii:
McLibel Support Campaign,
c/o * 5 Caledonian Road,
London N1 9DX,
Wielka Brytania.
(/fax (44)171-713 1269
Paweł Listwan
TROCHĘ FAKTÓW O McDONALDZIE
Wewnętrzne dokumenty firmy, przedstawione w sądzie, ujawniły zakup wołowiny z Brazylii przez brytyjską filię McDonalda, wbrew jego zapewnieniom, że korzysta tylko z krajowych składników. W pokazanym filmie dokumentalnym Jungleburger dostawcy McDonalda z Kostaryki twierdzą, że sprzedają wołowinę także dla McDonalda w USA. McDonald's przyznał się do korzystania przezeń w Kostaryce z mięsa zwierząt hodowanych na terenie wykarczowanego lasu deszczowego (temu także propaganda firmy zaprzeczała).
Jedną z poruszonych w procesie spraw była agresywna reklama skierowana do dzieci, które w rezultacie ciągną rodziców do McDonalda i to nie dlatego, że smakuje im serwowane tam jedzenie, ale dlatego, że przyciąga je klown, baloniki, maski, czapeczki itp. Ujawniono, że aktor, który na początku kampanii reklamowej grał Ronalda McDonalda, złożył rezygnację i publicznie oświadczył: Robiłem dzieciakom wodę z mózgu i namawiałem je do złego. Pragnę przeprosić wszystkie dzieci za to, że zaprzedałem się koncernom zarabiającym miliony na mordowaniu zwierząt.
Używane niegdyś powszechnie przez restauracje McDonalda opakowania styropianowe, przy których produkcji stosowano związki freonowe, zostały oficjalnie wycofane w połowie lat 80. Jednakże w sądzie okazało się, że jeszcze w 1989 opakowania takie były nadal używane przez McDonalda w 29 krajach, a i dziś w krajach takich, jak Filipiny i Turcja w użyciu pozostają opakowania wyprodukowane przy użyciu HCFC.
Obecnie McDonald powszechniej używa tworzywa produkowanego przy użyciu pentanu, który przyczynia się do powstawania smogu i efektu cieplarnianego. Amerykański ekspert Brian Lippsett, który koordynował kampanię McToxics, przedstawił problemy związane z opakowaniami ze styropianu. Okazało się, że oprócz szeroko znanych spraw niszczenia warstwy ozonowej i nasilania efektu cieplarnianego, stwierdzono przedostawanie się styrenu do zapakowanej żywności.
Prokuratorzy generalni trzech stanów USA zagrozili McDonaldowi procesem za oszukańczą kampanię reklamową. Chodziło o to, że wbrew temu, co głosiły reklamy, dania serwowane przez firmę nie są pożywne. Zawierają one dużo tłuszczu, z przewagą nasyconych kwasów tłuszczowych, i dużo soli; mało natomiast błonnika, witamin i soli mineralnych. Jak uznała medycyna, taka kompozycja żywności wybitnie sprzyja występowaniu chorób serca, cukrzycy, nadciśnienia i pewnych rodzajów raka. Do tego dochodzą syntetyczne dodatki do żywności, m.in. barwniki. Ekspert żywieniowy McDonalda Verner Wheelock przyznał, że ze względu na duży dodatek cukru i soli, klientom trudno się odzwyczaić od smaku tych dań.
W ramach zbierania dowodów przeprowadzono inspekcje w gospodarstwach dostarczających mięsa dla McDonalda. Są to typowe fermy przemysłowe.
Kurczęta są pozbawione światła dziennego i stłoczone w ciasnych pomieszczeniach. Na jednego ptaka przypada powierzchnia mniejsza od kartki papieru formatu A4. Wskutek tych warunków oraz intensywnego tuczu 44% kurcząt ma zwyrodnienia nóg. Występują też inne choroby. Aby ograniczyć zachorowalność, wszystkim małym kurczętom podaje się antybiotyki. Wiele chorych kurcząt się odrzuca i zagazowuje. Kury nioski są stłoczone po pięć w klatkach jeszcze ciaśniejszych, niż te dla brojlerów. One także nie widują światła dziennego i nie mają świeżego powietrza.
W drodze do rzeźni wiele kurcząt doznaje złamań i okaleczeń. Przed zabiciem ptaki są ogłuszane przez zanurzenie w wodzie pod napięciem. Jak stwierdziła inspekcja, 1% ptaków (co daje 1350 dziennie) obcina się głowę bez uprzedniego ogłuszenia, a dalsze 1% trafia żywcem do kotła, w którym są sparzane.
Wszystkim świniom piłuje się zęby, a co czwartej ucina się ogon. Po osiągnięciu wagi 40 kg świnie trafiają do tuczarni, gdzie każdej przysługuje pół metra kwadratowego podłogi.
Wołowina, z której korzysta McDonald, pochodzi głównie z byłych krów mlecznych, jak poinformował dr Neville Gregory, który uczestniczył w inspekcji. Taka krowa po paru latach nieustannego zapładniania, rodzenia i dojenia staje się "nieproduktywna" i trafia do rzeźni, a później do hamburgerów McDonalda.
Świnie i krowy także ogłusza się prądem przed zarżnięciem, przy czym stwierdzono, że w 3,7% wypadków krowy nie były należycie ogłuszone z powodu pośpiechu i małego natężenia prądu. Można przypuszczać, że dokładność jest jeszcze mniejsza, kiedy na miejscu nie ma inspektorów. Dr Gregory stwierdził, że użycie większego prądu mogłoby źle wpłynąć na jakość mięsa, zaś spowolnienie linii ubojowej odbiłoby się niekorzystnie na zyskach.
Paweł Listwan
BOJKOT BOOTS
W poszukiwaniu mleka sojowego, tabletek z magnezem i pasty do zębów bez fluoru trafiłem do wielkiego magazynu pod szyldem Boots, gdzie zauważyłem tabliczkę takiej mniej więcej treści: Firmowe produkty Boots są wolne od okrucieństwa, testowane bez użycia zwierząt. Co prawda w sklepie były też pasty i preparaty osławionych firm w rodzaju Colgate, Johnson & Johnson, Smithkline Beecham itp. - ale przynajmniej własne produkty firmy nie są testowane na zwierzętach. To już coś! Tak sobie pomyślałem i ucieszyłem się, że rynek "cruelty free" jest już tak duży! Bo nie był to jakiś mały sklepik na rogu, ale duży dom towarowy, dorównujący sklepom największych firm1). Serce we mnie rosło, kiedy spotykałem sklepy Boots w kolejnych miastach - okazało się, że to jedna z największych firm kosmetyczno-farmaceutycznych w Anglii!
Radość moja trwała jednak krótko. Pewnego razu wpadła mi w ręce ulotka, potem druga... Okazało się, że Boots, oficjalnie podając się za firmę nie testującą na zwierzętach, od lat utrzymuje tajne laboratoria, w których pracuje armia wiwisektorów.
Boots ma jednak kłopoty. Niektóre ich leki, przetestowane na zwierzętach, okazują się groźne dla ludzi.
19.7.93 Boots wycofał z rynku Manoplax, lek nasercowy. W Skandynawii, Kanadzie i USA przeprowadzono badania kliniczne na 3500 chorych na zastoinową niewydolność serca, z których część leczono Manoplaxem, a część otrzymywała placebo. Wśród przyjmujących zalecaną przez Boots dawkę 100 mg dziennie, zmarło znacząco więcej osób, niż w grupie kontrolnej. W 1992 r. podobne wyniki podał "Pharmaceutical Journal". Wśród pacjentów biorących Manoplax wskaźnik zgonów był wyższy niż wśród tych, którzy go nie dostawali. Tymczasem jeszcze na miesiąc przed wycofaniem Manoplaxu dr Gordon Solway z Boots Pharmaceuticals twierdził: Nadal jestem przekonany, że Manoplax ma do odegrania ważną rolę w leczeniu zastoinowej niewydolności serca. Po wycofaniu tego leku Boots zrezygnował z dalszych badań nad chorobami serca, zwalniając ponad 50 wiwisektorów.
Inny lek, Prothiaden, prawdopodobnie spowodował śmierć 17-letniej Charlotte Stobbart, chorej na epilepsję, w czerwcu'91. Mimo zażywania jedynie przepisanej dawki, u dziewczyny stwierdzono objawy przedawkowania. Tak ostry efekt był związany z przyjmowaniem przez nią innych leków, łagodzących skutki uboczne Prothiadenu, do których należy zwiększenie prawdopodobieństwa ataków padaczki oraz problemy z oddawaniem moczu.
Obecnie Boots szeroko promuje środki przeciwko otyłości i zestawy do mierzenia poziomu cholesterolu. Dr George Davis-Smith w czasie audycji w Radio Four skrytykował koncepcję zestawów, tłumacząc, że prawidłowy poziom cholesterolu jest różny dla różnych osób, a ponadto w sklepach Boots spotkał się z błędnymi informacjami na temat poziomów cholesterolu oraz sprzedawanych zestawów. Działalność Boots czujnie śledzi i nagłaśnia London Boots Action Group, która ogłosiła bojkot Boots:
LBAG, c/o ALARA,
* 58 Seven Sisters Rd.,
London N7 6AA, Wielka Brytania
1) Duży interes rozwinęła też firma "Body Shop", tradycyjnie nie testująca na zwierzętach, chroniąca środowisko i z troską odnosząca się do swych pracowników i dostawców. Jej sklepy można spotkać w uczęszczanych miejscach wielu miast europejskich.
Paweł Listwan
anty-cytat miesiąca
Chodzi o budowę stojaków, parkingów, garażowisk, wiat. Bez nich system rowerowy nie może istnieć. Infrastruktura ta ograniczyłaby także kradzieże samochodów, które są plagą mieszkańców. (...)
Na początku maja tego roku w Kolumnie koło Łodzi, podczas IX Spotkania Ruchów i Organizacji Ekologicznych w Polsce powstała już nawet Międzynarodówka Rowerowa.
Andrzej Nowak,
Jedź rowerem!... w "Słowo Ludu" z 29.5.95