Previous PageTable Of ContentsNext Page

Zielone Brygady 73 WODA

WODA

pragnę zwrócić uwagę na

GWAŁT NA WODZIE

Gwałt na wodzie. Pod takim tytułem ukazał się w czerwcowo-lipcowym numerze Ogólnopolskiego Miesięcznika Ekologicznego "Raj" artykuł doktora Leszka Woźniaka. Artykuł jest duży, dobry i ważny. Godny przedrukowywania. Godny przeczytania. Dla tych, którzy jednak do tego artykułu nie dotrą, wybrałem garść cytatów, dotyczących kilku zagadnień - regulacji rzek, paradoksalnego źródła ich finansowania (Ministerstwo Ochrony Środowiska!) oraz groźby niewłaściwej prywatyzacji polskich wód. Wszystkie wytłuszczenia w cytatach pochodzą z tekstu oryginalnego.

W szybkości osuszania kraju również zostaliśmy z tyłu za krajami Zachodniej Europy. Ostały nam się dzięki temu naturalne enklawy wspaniałej przyrody, zachowaliśmy wiele rzek i potoków, których jeszcze nie zniszczył obłęd walki z wodą i pięknem pierwotnego krajobrazu - tak zaczyna swój artykuł doktor Leszek Woźniak i dalej pisze - W całym systemie regulacji rzek najbardziej zdumiewa fakt finansowania procesu prostowania cieków przez Ministerstwo Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, które każdego roku przeznacza znaczną część swego budżetu na ten cel - czyli działania będące najczęściej w sprzeczności z ideą ochrony przyrody, z koniecznością zachowania zasobów wodnych, piękna naturalnego środowiska, w tym niepowtarzalnej urody polskich rzek. (...)

Nowe "Prawo Wodne" w zaprojektowanym kształcie nie stawia niemożliwej do ominięcia bariery niszczenia potoków i rzek, nie wprowadza OBOWIĄZKU wykonywania zabiegów odtworzeniowych i renaturyzacyjnych w zdewastowanych dotychczas obszarach (...)

Co jednak jest chyba ważniejsze, "Prawo Wodne" nie chce stawiać bariery widocznej dookoła "ekspansji zachłanności" (...)

Polskie wody nie mogą zostać sprywatyzowane na zasadach proponowanych w niektórych wersjach nowej ustawy. (...)

Szczególną uwagę chcę zwrócić na małe cieki (często jeszcze żywe wody z bogactwem ryb), które mogą znowu zostać przekazane samowoli meliorantów lub sprywatyzowane metodą znaną nam już z życia. Bogata elita biznesmenów i polityków, która w naszych warunkach sprowadza się w dużej części do elity złodziei, może chcieć zawładnąć również pozostałościami wód wysokiej jakości, pięknego krajobrazu itd., skazując uczciwą (a więc biedną) większość ludzi na ścieki i brzydotę zniszczeń, dokonanych w egoistycznych celach.

I jeszcze końcowy fragment (z niezłą puentą) artykułu doktora Leszka Woźniaka

W rozmowach z instytucjami "zajmującymi się" dewastacją polskich rzek i zasobów wodnych, prawie zawsze można usłyszeć zapewnienia o szacunku, miłości do natury, o zrozumieniu każdego człowieka i jego praw. Idąc takim torem myślenia, można zapytać, kiedy powstanie u nas "prawo", które w polskich sądach gwałt uzna za dowód miłości. W obliczu widocznego relatywizmu moralnego elit rządzących możemy się spodziewać takiego zabagnienia i zmącenia spraw również związanych z ochroną środowiska. Cytując Waldemara Łysiaka, można napisać, że: elity to jedyne bagno, które wymaga dzisiaj radykalnej melioracji.

Stanisław Zubek,
Kraków, 14.6.95

METODA KOŁTUŃSKIEGO

Oglądałem w telewizji Przegląd Kabaretów paka'95. W skeczu Quasi Kabaretu Rafała Kmity wystąpili państwo Kołtuńscy i państwo Kretyńscy. Pan Kołtuński - jak się okazało - zajmuje się ochroną środowiska, a konkretnie walczy z hałasem. Jak? Wtykając sobie zatyczki do uszu.

Niezły dowcip. Śmieszny. Choć smutny. Bo prawdziwy. Metodą pana Kołtuńskiego działa w ekologii sporo osób i instytucji. I - żeby było śmieszniej - często jeszcze chlubią się one tym, że działają metodycznie!

Stanisław Zubek,
Kraków, 10.6.95

p.s. Jak z powyższego widać, karykaturalność działań (a właściwie pseudodziałań) w dziedzinie ekologii dotarła już do szerokiej opinii publicznej. Sam światek ekologiczny zdaje się jednak tej karykaturalności nie dostrzegać. No cóż, pod latarnią najciemniej.

KASKADA PARSĘTY
po raz drugi

Kaskada Parsęty. Pod tym tytułem zamieściłem w ZB ponad rok temu artykuł (ZB 2/94, s.15). Podałem w nim garść informacji o planowanej budowie kaskady oraz zaapelowałem do Czytelników o przesłanie dodatkowych informacji na ten temat. Minął rok. Żadnych informacji nie otrzymałem. W sprawie kaskady Parsęty nie ukazała się też na łamach ZB żadna, nawet najmniejsza notka. Warto więc uzupełnić podane przez mnie rok temu informacje. Taką okazją jest list otwarty Towarzystwa Miłośników Parsęty, który opublikowany został w tegorocznym trzecim numerze "Przyrody Polskiej". List ten, bardzo spójny i rzeczowy, przytaczam w całości. Dla wygody Czytelnika, w kilku miejscach pozwoliłem sobie podkreślić fragmenty tekstu.

Myślę, że na zawarty w liście Towarzystwa Miłośników Parsęty apel o pomoc odpowiedzą szybko i fachowo liczne profesjonalne organizacje i instytucje ekologiczne, a także sponsorzy.

Myślę też, że posłowie i senatorowie z parlamentarnych komisyj ochrony środowiska pofatygują się w tamte strony, zbadają sprawę na miejscu i staną w obronie racji ekologicznych, a nie interesów hydrotechników.

Skoro ekoprofesjonaliści biorą pieniądze, to niech pracują.

Stanisław Zubek,
Kraków, 15.4.95

@

LIST OTWARTY

w sprawie Parsęty

Towarzystwo Miłośników Parsęty w Białogardzie zwraca się z apelem o pomoc w sprawie obrony Parsęty przed degradacją. Zagrożeniem dla tej najpiękniejszej z pomorskich rzek jest ogromnie rozwinięte kłusownictwo oraz plany i działania Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty. Związek ten planuje budowę sześciu zbiorników retencyjnych - cztery na rzece Parsęcie, piąty na rzece Radwi a szósty na rzece Mogilicy w miejscowości Lipie.

ň

Wspomniana hydrozabudowa stwarza bardzo wiele zagrożeń dla istniejącego środowiska naturalnego, a mianowicie:

F Zniszczy naturalne tarliska (wg prof. Bartla już w obecnej chwili jest ich za mało);

F utrudni naturalną wędrówkę najszlachetniejszych gatunków ryb - troci, łososia (istniejąca tama w Rościnie jest takim utrudnieniem);

F zmieni typ i charakter rzeki (woda górska), np. przez wzrost temperatury wody, zmniejszenie natlenienia itp.;

F zachwieje i zmieni ekosystem dorzecza (planowany, największy zbiornik w Osówku - 350 ha powierzchni, 14 km długości);

ˇ zostaną wycięte ogromne połacie lasu (cenne gatunki drzewostanu, m.in. starodrzew dębowy);

ˇ nastąpi migracja bardzo rzadkich gatunków ptaków i ssaków (rybołów, orzeł bielik, czarny bocian, zimorodek, wydra, rzęsorek, itd.);

F znajdujące się powyżej planowanych zbiorników dopływy zmienią swój charakter z rzek pstrągowo-lipieniowych w cieki wolno płynące (np. rzeka Dębnica zostanie skrócona o ok.40% - planowana odnoga zalewu);

F uniemożliwi planowane przez PZW przywrócenie łososia w rzece, w której kiedyś licznie występował;

F uniemożliwi racjonalne wykorzystanie naturalnych walorów dorzecza (atrakcyjne położenie, piękne krajobrazy, nie zmienione naturalne koryto rzeki, atrakcyjny dla wędkarzy krajowych i zagranicznych rybostan, nieskażone powietrze, obfitość runa leśnego, itd.);

F zmniejszy atrakcyjność szlaków kajakowych i pieszych (np. z jednej strony zbiornika w Osówku planuje się usypanie wału ziemnego do wysokości 12 m).

Z wymienionych zagrożeń w sposób oczywisty wynika, że plan (biznesplan) hydrozabudowy mija się z celem, pochłonięte zostaną ogromne nakłady, a efekty, jakie m.in. chce osiągnąć Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty będą znikome, tj.:

F turystyka na bazie zbiorników - nie trafiona, ze względu na bliskość Pojezierza Drawskiego, wielu jezior w dorzeczu Parsęty oraz całego wybrzeża morskiego;

F pozyskanie energii elektrycznej z elektrowni wodnych;

F nie wpłynie na ograniczenie bezrobocia w regionie, ponieważ prace muszą być wykonane przez firmy specjalistyczne spoza regionu i z zagranicy;

F budowa oczyszczalni ścieków i modernizacja istniejących będą i tak realizowane z budżetu miast i gmin, wojewody, funduszy centralnych, a nie z funduszy Związku.

Towarzystwo Miłośników Parsęty widzi możliwości dalszego zagospodarowania dorzecza przez:

F ochronę przed zanieczyszczeniami i kłusownictwem;

F zarybianie gatunkami szlachetnymi - trocią wędrowną, pstrągiem potokowym;

F reintrodukcję łososia;

F stworzenie infrastruktury turystycznej (np. budowa stanic, pól namiotowych, dróg dojazdowych, itd.);

F poprawę stosunków wodnych (np. budowa progów wodnych, efektywne wykorzystanie starorzeczy, itd.);

F reklamę i propagowanie naturalnych walorów dorzecza Parsęty w kraju i za granicą.

Towarzystwo skupia w swoich szeregach członków głównie z woj. koszalińskiego i jako jedyne podjęło się obrony Parsęty i jej dorzecza przed dalszą degradacją oraz podjęło walkę z kłusownictwem.

Liczymy na wsparcie Polskiego Związku Wędkarskiego, Ligi Ochrony Przyrody, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, organizacji i fundacji ekologicznych, a przede wszystkim środowisk naukowych.

Oczekujemy, że nasz apel wywoła falę zainteresowania, nie tylko na łamach prasy, ale również podjęte zostaną działania do naukowego opracowania tematu. Oczekujemy również na kontakt z Towarzystwem wszystkich miłośników dorzecza i rzeki Parsęty. Szerokie wsparcie naszej sprawy pozwoli zapobiec tragedii, która spotkała Dunajec i wiele innych rzek polskich.

Nasz adres:

Towarzystwo Miłośników Parsęty,
* Wojska Polskiego 13,
78-200 Białogard,
Klub Osiedlowy BSM

W imieniu Zarządu
przewodniczący Andrzej Wołkowski

KASKADA PARSĘTY
po raz trzeci

Już po napisaniu artykułu Kaskada Parsęty po raz drugi (szukaj w bieżącym numerze ZB) w nadesłanych mi przez Radosława Gawlika materiałach dotyczących innej sprawy ("powodzi w polskim parlamencie") znalazłem, że na 44 posiedzeniu Sejmu w dniu 2 marca 95 Radosław Gawlik w pytaniu do ministra ochrony środowiska sprawę Parsęty poruszył:

Jaki jest stosunek ministerstwa do tego rodzaju (jak kaskada Wisły - przyp. SZ) programów zakrojonych na mniejszą skalę, na przykład dotyczącego rzeki Parsęty - unikatowej w skali całego zlewiska Bałtyku, do której wpływa troć i odbywa się tam tarło, nad którą przyjeżdżają tysiące wędkarzy z całego kraju? I w tym przypadku pojawił się program zabudowy - oczywiście, na mniejszą skalę - tej rzeki, jej regulacji, budowy stopni wodnych, czyli zniszczenia całego tego unikatowego systemu.

Minister ochrony środowiska Stanisław Żelichowski, choć mówił długo, w sprawie Parsęty nie odpowiedział nic.

Cieszy fakt poruszenia sprawy Parsęty przez Radosława Gawlika na forum sejmu. Czy to jednak oznacza, że Forum Ekologiczne Unii Wolności (trzeciej co do wielkości partii w Sejmie) sprawą Parsęty się zajęło? Nie wiem. A śmiem wątpić.

Stanisław Zubek,
Kraków, 15.6.95

H

Zieloni triumfują - na naszych oczach zmienia się krajobraz polityczny... Zieloni wyrośli na trzecią siłę polityczną Niemiec... Kilkanaście ostatnich miesięcy przyniosło Zielonym serię wyborczych triumfów. Weszli do Bundestagu i Parlamentu Europejskiego, powiększyli swój stan posiadania w landtagach...

Cytat z GW dodatek katowicki 22.5.95, Śmierć liberałów, Weronika Kostyrko

nadesłał Krzysztof Żółkiewski (p. też s. 101)

ODPOWIEDZI POSŁÓW

W artykułach Testowanie masztem oraz Powódź w polskim parlamencie (patrz ZB 3/95, s.45 i 49) zwróciłem się do szeregu osób i instytucji o PUBLICZNE udzielenie odpowiedzi na kilka pytań. O co zapytałem i kogo zapytałem można zobaczyć sięgając do tych artykułów. Kto odpowiedział? Odpowiedziały (i to niezwłocznie) tylko dwie osoby - posłowie Wiesław Kossakowski i Radosław Gawlik. Na nic jednak zdało się czekanie na następne odpowiedzi. Do 15 czerwca żadna z pozostałych osób i instytucji się nie odezwała. No cóż, brak odpowiedzi też jest odpowiedzią. Tym bardziej, że pytania nie dotyczyły spraw błahych. Milczenie podobno jest złotem. Czyżby ci, co nie odpowiedzieli przeliczali swoje milczenie na złoto lub złotówki?

Ale wróćmy do tych, co odpowiedzieli. Poseł Wiesław Kossakowski udzielił odpowiedzi na dwa artykuły, a poseł Radosław Gawlik na jeden. Odpowiedzi są krótkie. Myślę więc, że najlepiej będzie je po prostu wydrukować w całości. Upływ czasu, spowodowany czekaniem (aby odpowiedzieć hurtem) na odpowiedzi innych osób i instytucji bynajmniej odpowiedziom posłów nie zaszkodził. Upływ czasu nie zaszkodzi też dyskusji, którą - oczywiście - (choć nie w tym numerze) podejmę. Być może też Radosław Gawlik nadeśle materiały z zainicjowanej przez niego dyskusji na forum Komisji Sejmowej, która miała odbyć się 6 czerwca.

Obu posłom z udzielenie odpowiedzi i za nadesłanie kilku wycinków prasowych - dziękuję. A teraz trzy odpowiedzi posłów. Zastanów się, Czytelniku, czy są to odpowiedzi na zadane pytania ("na temat") czy też nie? Czy są one wyczerpujące czy też nie? Czy są one rzeczowe czy wymijające? Aby w myśleniu nikomu nie przeszkadzać swoją ocenę opublikuję później.

Stanisław Zubek,
Kraków, 15.6.95

p.s. Przypominam raz jeszcze, że wszystkie pozostałe zapytane osoby i instytucje (profesjonalne! kompetentne! i ekologiczne!) udzieliły odpowiedzi o wartości zero, czyli nie odpowiedziały wcale.

ODPOWIEDŹ
POSŁA KOSSAKOWSKIEGO
(w sprawie Gąbina)

Płock 20.3.95

Sz.Pan Stanisław Zubek

Bardzo się cieszę, że tak popularne i poczytne pismo ekologiczne jakim są "Zielone Brygady" zajęło się tematem odbudowy masztu radiowego w Konstantynowie k.Gąbina.

Martwi mnie jednak, że tak dużo miejsca wykorzystał Pan na wyliczenie organizacji i ruchów ekologicznych, które nie odwiedziły protestujących, a tak mało miejsca poświęcił Pan merytorycznemu zagadnieniu odbudowy masztu w Konstantynowie.

Jako poseł, członek Polskiej Partii Zielonych miałem okazję z mównicy sejmowej zaprotestować przeciwko odbudowie masztu i postawić wniosek o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu oraz o skierowanie projektu ustawy do komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa oraz Komisji Zdrowia. Niestety, żaden z wniosków nie uzyskał wystarczającego poparcia Sejmu.

Tak się stało, że jestem posłem z województwa płockiego, który jako jedyny bronił, doradzał i interesował się problemem protestujących mieszkańców podgąbińskich wsi. Identyfikując się z ich protestem, byłem częstym gościem protestujących. Niestety, nigdy wśród głodujących nie spotkałem nikogo z "Zielonych Brygad". Mam nadzieję, że tylko odległość z Krakowa do Gąbina była przeszkodą nieobecności Państwa w czasie protestu. Służę swoją osobą w dyskusji nt. odbudowy RCN w Konstantynowie, jednak tylko w formie merytorycznej.

Przesyłam Panu do wykorzystania niektóre wycinki prasowe dot. moich wypowiedzi w sprawie RCN w Konstantynowie.

Łączę wyrazy szacunku

Poseł na Sejm
Rzeczypospolitej Polskiej,
Wiesław Kossakowski

Do tej odpowiedzi poseł dołączył pięć wycinków prasowych.

(sz)

ODPOWIEDŹ
POSŁA KOSSAKOWSKIEGO
(w sprawie powodzi)

Płock 20.3.95

Sz.Pan Stanisław Zubek

Z mininotatki nt. regulacji rzek zamieszczonej w "Zielonych Brygadach" z marca 1995 wynika, że Pan Stanisław Zubek nie zna stanowiska Polskiej Partii Zielonych nt. regulacji rzek.

W związku z tym pragnę Pana poinformować o naszym jednoznacznym przeciwnym stanowisku jakichkolwiek regulacji rzek, szczególnie Wisły.

Jesteśmy także przeciwni kaskadyzacji tej rzeki, co miało swój wyraz w oficjalnych stanowiskach w Polskiej Partii Zielonych oraz protestów np. w Płocku przeciwko budowie tam na Wiśle.

Łączę wyrazy szacunku

Poseł na Sejm
Rzeczypospolitej Polskiej,
Wiesław Kossakowski

ODPOWIEDŹ
RADOSŁAWA GAWLIKA
(w sprawie powodzi)

Wrocław, 4.4.95

Staszku i Andrzeju!

Odpowiadam na ważne pytanie postawione przez Ciebie Staszku w ZB 3/95 przysyłając kopię dyskusji nad interpelacją posła Januły, w którą włączyli się posłowie Forum Ekologicznego Unii Wolności. Wynika z niej, mam nadzieję, nasze stanowisko dotyczące wielkich programów regulacyjnych.

Nie na wszystko odpowiedział, jak zwykle, Pan Minister Żelichowski, lecz coś niecoś udało się z niego wycisnąć.

Z mojej inicjatywy 6 czerwca Komisja Sejmowa ma dyskutować nad tym problemem. Zapraszam do zgłoszenia się do sekretariatu Komisji - p. Pająk, ( 694-21-85 i udziału w dyskusji!

Pozdrowienia

Radosław Gawlik

Do tej odpowiedzi Radosław Gawlik dołączył kopię (z Diariusza Sejmowego) ośmiostronicowego sprawozdania z dyskusji w Sejmie w dniu 2 marca 1995.

(sz)

SPOTKANIE A SEED EUROPE I EKOFEMINISTEK W KRAKOWIE

Z przykrością zawiadamiam, ze zapowiadane w ZB 6/95 na 14-18 czerwca w Krakowie spotkanie A SEED nie odbyło się. Z powodów kłopotów finansowych i organizacyjnych spotkanie zostało przesunięte na jesień 1995. Dokładne miejsce i czas spotkania zostaną ogłoszone w terminie późniejszym.

Nie odbyło się także zapowiadane spotkanie ekofeministek w Krakowie. Imprezę tę również zmuszeni byliśmy przesunąć, termin i miejsce zostaną ogłoszone wkrótce. Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakt:

Zuzanna Iskierka,

A SEED Europe,
/ PO Box 92066, 1090 Amsterdam, the Netherlands,
(+31 20 6682236, fax: +31 20 6650166, : aseedeur@antenna.nl

NUKLEARNE INDIE

Naród będzie żarł trawę, ale będzie miał bombę! — miał powiedzieć prezydent Pakistanu, Ali Bhutto. Trudno dziś dociec, czy było to tylko wezwanie do powszechnego wegetarianizmu - bowiem Bhutto został powieszony w wyniku zamachu stanu - lecz faktem jest, że Indie potraktowały bardzo serio to oświadczenie.

W dość szybkimi tempie zbudowano w Indiach wiele reaktorów, których jedynym celem jest produkcja uranu i plutonu do bomb nuklearnych. W ogólnym bilansie energetycznym hinduskie reaktory dostarczają tylko 2% energii elektrycznej, jaką zużywa cały kraj - więc ich istnienie jest potrzebne tylko do produkcji bomb.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej nie ma prawa inspekcji istniejących w Indiach reaktorów, nie wolno ich też filmować i fotografować, zabronione jest używanie liczników Geigera. Angielska ekipa filmowa, w przebraniu turystów, używając amatorskich kamer video i ukrytego licznika Geigera, zrealizowała film pt. Nuklearne Indie, emitowany przez polską tv w programie I, w dniu 11.5 br.

Film zawierał wstrząsające sekwencje - np. kilka ujęć ukazywało możliwość awarii zbiorników substancji radioaktywnych, w wyniku której zostałby zatruty na miliony lat cały Ocean Indyjski!7

Do robót we wnętrzu reaktorów w Europie używa się robotów - w Indiach są one za drogie. Więc angażuje się ludzi, którzy w wyniku napromieniowania chorują; by im nie płacić odszkodowań - po prostu ich się zwalnia, wiedząc, że i tak długo nie pożyją. Kolejne sekwencje filmu to rozmowy z takimi nieszczęśnikami, którzy powodowani nędzą podejmowali pracę, nie znając rozmiarów zagrożeń i niebezpieczeństwa.

Przemycony licznik Geigera pozwolił ekipie zmierzyć promieniowanie składu odpadów nuklearnych. W Europie przy takim poziomie promieniowania cała okoliczna ludność byłaby natychmiast ewakuowana. W Indiach ludzi jest dużo, więc nikt się specjalnie nie przejmuje faktem, że jacyś niczego nieświadomi ludzie żyją, wegetują i chorują na zakazanym terenie. Film ukazuje wprawdzie kilku lekarzy hinduskich, którzy podjęli się badania dość oczywistej zależności między faktem mieszkania w pobliżu składowiska czy kopalni rud uranowych - a ilością zachorowań na ciężkie choroby - lecz można wątpić, czy wyniki tych badań spowodują jakiekolwiek decyzje gospodarcze i polityczne.

Doświadczenie Czarnobyla, odchodzenie przez Zachód od energetyki jądrowej nie miało żadnego wpływu na hinduskich polityków - oni wiedzą lepiej! W dodatku w Indiach nie prowadzi się żadnych badań nad dużymi przecież możliwościami alternatywnych energii - nie ma programu rozwoju energetyki wodnej, słonecznej, wiatrowej - mimo, że patrząc na mapę Indii łatwo zauważyć, jak duże są te możliwości.

Po prostu chodzi wyłącznie o bombę.

Setki razy czytałem teksty, ukazujące wyższość religii Wschodu nad chrześcijaństwem. Kto nie zna opowiastki o pobożnych braminach, używających specjalnych sandałów - by nie zniszczyć najmniejszego istnienia, najmarniejszego robaczka? Kto nie oglądał filmu o apostole walki bez przemocy - Gandhim? Kto nie czytał o nim książek? Kto nie zetknął się z głębokim przeświadczeniem, iż najbardziej uduchowionym krajem świata są właśnie Indie?

Słynny amerykański trapista, Thomas Merton miał powiedzieć, że odrodzenie duchowe przyjdzie ze Wschodu, z Indii.

Czy będzie to jasny, promienny błysk bomby?

Paweł Zawadzki

N

(...) Na przykład uważamy, że energia jądrowa jest dobrym sposobem na rozwiązanie kryzysu energetycznego, lecz na dłuższą metę rozwiązaniem dobrym nie jest, gdyż powstaje kwestia odpadów radioaktywnych i wiele innych problemów. Na odpady radioaktywne jesteśmy skazani, gdyż nie ma odpowiedniego miejsca, gdzie można by je składować. Im więcej gromadzimy, w tym większym stopniu stanowi to dla nas zagrożenie i tym skuteczniej musimy tego pilnować. A więc czysto techniczny problem składowania odpadów radioaktywnych staje się problemem społecznym, implikującym potrzebę budowy państwa policyjnego zajmującego się ochroną tychże odpadów. Dla mnie jest to najsilniejszy argument przemawiający przeciw wykorzystaniu energii jądrowej; ze społecznego punktu widzenia jest ona nie do przyjęcia, gdyż wchodzi w konflikt z zasadami demokracji. Na dłuższą metę energia jądrowa jest zdecydowanie antydemokratyczna.

Fritjof Capra, David Steindl-Rast, Thomas Matus:
Należeć do wszechświata. Poszukiwania na pograniczu nauki i duchowości,
Przeł. Piotr Pieńkowski, ZNAK, Kraków 1995.

SZYBUJĄCY W KOSMOS PROFESOR

29 maja tego roku profesor Andrzej Hrynkiewicz skończył 70 lat. Być może właśnie z tej okazji w krakowskim dodatku do "Gazety Wyborczej" ukazał się z nim wywiad1), który krótko omówię.

Profesor Hrynkiewicz jest fizykiem. Lista jego byłych i aktualnych funkcji i "przynależności" naukowych jest tak długa i imponująca, że przytoczę ją w przypisie. Tu zwrócę tylko uwagę, że Profesor był przed kilku laty jednym z największych zwolenników budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu oraz jest (a przynajmniej jeszcze w marcu tego roku był) przewodniczącym Rady ds. Atomistyki (przewodniczącego Rady powołuje nie byle kto, bo sam premier)2).

W omawianym tu wywiadzie profesor Hrynkiewicz stwierdził, że (cytuję):

Polska, ze swoimi 15 milionami domowych palenisk i milionem rozproszonych kotłowni, musi sięgnąć w niedalekiej przyszłości po szlachetniejszą postać energii, czyli prąd elektryczny. W naszych warunkach może go zapewnić jedynie budowa elektrowni jądrowych. Zdaniem Profesora, tylko w ten sposób Kraków pozostanie miastem zieleni.

A zatem - tylko dzięki budowie w Polsce elektrowni jądrowych Kraków pozostanie miastem zieleni. Interesująca teza. Można by ją nazwać twierdzeniem profesora Hrynkiewicza. Ciekawe tylko, czy Profesor potrafi ją naukowo udowodnić? Ciekawe też, co na tę tezę powiedzą koledzy - profesorowie z naukowych towarzystw (patrz przypis), których to towarzystw profesor Hrynkiewicz jest członkiem? Bycie naukowcem do czegoś chyba zobowiązuje?

I jeszcze jeden cytat z wywiadu z Profesorem.

Ziemia jest fantastyczną planetą - szybuje myślami w kosmos Andrzej Hrynkiewicz.

Jak widać profesor Hrynkiewicz ma umysł niezwykle lotny. A ponieważ nasi politycy także mają lotne umysły, więc można wyobrazić sobie, jak w ślad za Profesorem poszybują myślami w kosmos - pan prezydent ze świtą, pan premier z rządem, a za nimi, w partyjnych szykach, całe stada posłów i senatorów. I tak w kosmosie sobie szybując, i widząc problemy Polski z właściwej, bo kosmicznej perspektywy, przyznają pieniądze na budowę elektrowni jądrowych. Jak szybować to szybować!

Stanisław Zubek,
Kraków, 14.6.95

1) Bogumił Kurylczyk, Fizyczna mapa życia, "Gazeta Wyborcza" - dodatek krakowski z 30.5.95. s.5.

Z tego wywiadu można dowiedzieć się, że profesor Andrzej Hrynkiewicz był wicedyrektorem Instytutu Badań Jądrowych w Dubnej oraz dyrektorem Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie. Aktualnie profesor Hrynkiewicz kieruje Zakładem Spektroskopii Jądrowej krakowskiego Instytutu Fizyki Jądrowej oraz wykłada w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ponadto jest członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk, członkiem czynnym Polskiej Akademii Umiejętności oraz członkiem towarzystw fizycznych: polskiego, europejskiego i amerykańskiego.

2) Leszek Michno, Atomowe lobby, "Gazeta Wyborcza" z 8.3.95, s.2.

PREZENT Á LA COCA-COLA

W reportażu Darka Dutkiewicza Z rezerwą do "Warsu" ("Super Express" z 5.5.95 s.7) natrafiłem na informację, która może nawet zaszokować. Zanim zacytuję stosowny fragment wyjaśnię, że autor jako pomocnik barmana, zwanego w reportażu "panem Kaziem", pojechał z "Warsem" w trasę. A teraz cytat:

Stoję za bufetem, z głośnika rzęzi muzyka. Magnetofon (samochodowy) to prezent do Coca-Coli. Wszystkie bufety takie dostały. Co w zamian?

— Możemy sprzedawać tylko trzy rodzaje napojów z bąbelkami: Coca-colę, Fantę i Sprite — tłumaczy pan Kazio.

Coca-Cola dała "Warsowi" prezent. Podróżni! Czujcie się obdarowani!

Stanisław Zubek,
Kraków, 25.5.95

p.s. i. Ciekawe, co na to:

1) dyrekcja czcigodnej, ekologicznej PKP;

2) Urząd Antymonopolowy;

3) Federacja Konsumentów.

p.s. ii. A co będzie, gdy do tego darowanego przez Coca-Colę magnetofonu jakiś muzyk podaruje "Warsowi" swoją kasetę?

"ZIELONE BRYGADY" 7(73), LIPIEC'95 S.45

Previous PageTop Of PageNext Page