CZY RADIOSTACJA GĄBIŃSKA
POWODOWAŁA CHOROBY I ŚMIERĆ?
WSTĘP
Uwaga! W całym opracowaniu skrót pem oznacza pole elektromagnetyczne.
Wydaje się, że ponad 90% Polaków dziwi się "garstce protestujących histeryków" spod Gąbina i nie wierzy w ich argumentacje. Jest to normalne, bowiem fenomeny elektromagnetyzmu i jego oddziaływania na organizmy są znane małej liczbie specjalistów, częściowo są znane skutki oddziaływań. Ale istnieje też rozmyślna dezinformacja opinii publicznej, prowadzona przez zainteresowanych, głosząca, że trudno stwierdzić istnienie zagrożeń elektromagnetyzmem, pomimo że wiele skutków zostało już dobrze udokumentowanych. Dlatego brak jest powszechnie świadomości tych zagrożeń. Przykładem dezinformacji jest propaganda w mediach rządowych, która pod pozorem celów patriotycznych i narodowych (ekspansja informacyjna, szczególnie na wschód1) wykreowała poniekąd dumę narodową z masztu koło Gąbina, podobnie jak 40 lat temu - z dymiących kominów. Dym z kominów jest widzialny, nawet czuć go nosem, mimo to trzeba było wielu lat, aby doświadczyć skutków i zbudzić świadomość zagrożeń.
Z masztu "wylewała się" non stop ogromna energia, jak z małej elektrowni, aby przenieść pożądany sygnał na całą Polskę2), a nawet daleko poza jej granice. Chociaż niewidzialna i nieodczuwalna, jest to realna, fizyczna
energia, w niej, jak w cieczy są zanurzone wszystkie elementy środowiska
(w tym człowiek), na które ta energia oddziaływuje. Natężenie pola elektromagnetycznego (pem) maleje z odległością, a więc również siła oddziaływania. Ale nawet na krańcach Polski natężenie pem od radiostacji gąbińskiej było setki razy większe od tła naturalnego, a w zamieszkałej okolicy masztu jest tysiące razy większe. Np. średnia gęstość energii w terenie do odległości 10 km od masztu jest prawie 1000 razy większa od średniej na całym terytorium Polski, a w odległości do 5 km - 20 tys. razy większa. Tak więc rejon do kilkunastu km od masztu jest osobliwym ze względu na ogromną gęstość energii pem. Czy ta "ciecz prądowa" po kilkunastu latach oddziaływania nie wywołała schorzeń? Oto główne pytanie w sprawie masztu.
przebieg sprawy
Radiostacja koło Gąbina funkcjonowała w latach 1974-91 (do awarii masztu). Jest planowane wznowienie jej pracy z poprzednimi parametrami technicznymi: częstotliwość 225 kHz, moc nadajników 2000 kW, wysokość masztu antenowego 646 m.
Przepisy prawa z 1980r. określały tzw. II strefę ochronną, w której występujące natężenie pem miało wartość powyżej 5 do 20 V/m, co odpowiadało odległości od masztu w zakresie 3,5 km do 530 m. W strefie tej było dozwolone
okresowe przebywanie ludności. Nowa Ustawa uchwalona 14.12.94r. modyfikuje ten przepis. Skreślono wyraz "okresowo", co jest równoznaczne z dozwoleniem na stałe zamieszkanie w tej strefie. Do obecnej chwili zamieszkuje w niej ponad 1000 osób, były tam 3 szkoły i 2 przedszkola. Rząd PRL nie przestrzegał więc prawa, a na skutek wielu schorzeń okolicznej ludności miał z nią kłopoty. Obecny rząd dla uniknięcia tych kłopotów poprawił przepisy.
Po kilku latach funkcjonowania tej radiostacji w okolicy nasiliły się schorzenia, wzrosła umieralność, częstość wad wrodzonych. Nagminne były bóle głowy, szczególnie u dzieci, apatia, nerwice, schorzenia tarczycy, wady postawy i inne (schorzenia te są stwierdzone w raporcie z badań). Ludzie byli zaskoczeni i początkowo nieświadomi przyczyn, zgłaszali skargi do władz (wówczas PRL), które nie reagowały. Po zawaleniu się masztu zaczęły się cofać niektóre zaburzenia, jak np. bóle głowy, co było dla ludności ewidentnym dowodem szkodliwości pem.
Plany odbudowy masztu wzbudziły obawy społeczeństwa i przeciwdziałanie odbudowie. Były interpelacje poselskie, monity Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego w Płocku i protest ludności. W związku z tym ówczesny Główny Inspektor Sanitarny Zbigniew Hałat spowodował wydanie opinii przez prof. J.Grzesika z Instytutu Medycyny Pracy w Sosnowcu (w 1992r.), który stwierdził, że pem nie stanowiło dla ludności zamieszkałej w przyległych gminach żadnego zagrożenia zdrowia. Opinie wydano, jak pisze prof. Grzesik, na podstawie dwóch dokumentów:
przepisów o dopuszczalnych natężeniach pem;
pomiarze wartości pem w zamieszkałej strefie.
Przy tym opiniodawca nie miał żadnego kontaktu ze skarżącą się ludnością. W 1993r., prawie dwa lata po awarii masztu, przeprowadzono badania tej ludności pod kierownictwem... prof.Grzesika. Wniosek z tych badań potwierdza wcześniej wydaną opinię.
Sprawozdanie z badań nie miało żadnej profesjonalnej recenzji. Zostało wykorzystane jako dowód "nieuzasadnionych" skarg protestującej ludności. Tymczasem przedstawiciel tej ludności opracował krytyczne uwagi dotyczące sprawozdania z badań, wykazując bezpodstawność końcowych wniosków. Sprawę tę przedstawiono ministrowi zdrowia i zasygnalizowano posłom celem wstrzymania procedury legislacyjnej dotyczącej odbudowy masztu. Nie było jednak żadnej reakcji, w związku z czym ludność wystąpiła z ostrym protestem (również głodowym), pod presją którego w końcu 1994r. (po przyjęciu Ustawy) zostały
opracowane dwie profesjonalne recenzje. Ich autorzy odnoszą się z ostrożnością do przyczynowego związku pem ze stanem zdrowia, jednak na podstawie wyników badań zawartych w sprawozdaniu stwierdzają odchylenia w stanie zdrowia (zignorowane w raporcie), które mogą być skutkiem ekspozycji na pem. Obydwie recenzje ujawniają istniejące w raporcie z badań sprzeczności i wyrażają zastrzeżenia do końcowego wniosku.
A zatem, badanie nie wykazały braku szkodliwości oddziaływania pem na zdrowie ludności, jak głosił końcowy wniosek raportu. Przeciwnie, wyniki badań i uwagi krytyczne w obu recenzjach wskazują na szkodliwość tego oddziaływania, co oznacza, że cała procedura działań i Ustawa opiera się na błędnej podstawie.
Jest oczywiste, że sprzeczności w sprawozdaniu, które wykazali recenzenci
i które wcześniej wykrył mieszkaniec "spod masztu" (inżynier z wykształcenia), nie mogły być nie zauważone przez osoby3), które wykorzystywały to sprawozdanie w całej procedurze legislacyjnej, dotyczącej odbudowy masztu. Mimo wcześniejszych sygnałów, ostrego protestu i wskazań protestujących na fałszywość wniosków, władze (włącznie z Sejmem i Senatem) oparły się na tych wnioskach, podejmując decyzję odbudowy masztu.
Władze zbagatelizowały protest, a media rządowe milczały lub cenzurowały argumentacje protestujących. Za to prowadzono propagandę za odbudową masztu. Nie dopuszczono do głosu osób kompetentnych przeciwnych Ustawie,
a w relacji sejmowej wycinano w tv wystąpienia posłów popierających argumenty protestujących. Prowadzono prymitywną grę: oto np. administracja wojewódzka podjęła decyzję o budowie masztu dla mocy nadajnika 75 kW, pomimo że Ustawa przewiduje 2000 kW. Lokalny samorząd Gąbina starano się "przekonać" wpłatą do kasy gminy kilku mld zł jako kary za wycinkę drzew prowadzoną przez właścicieli radiostacji w listopadzie 1994, gdy nie było jeszcze żadnego zezwolenia na budowę (oczywiście, w celu poróżnienia władzy lokalnej z protestującymi). Rozpowszechniano plotkę, że ludność walczy tylko
o odszkodowania pieniężne.
Pomimo zakończenia procesu legislacyjnego ludność nie przerwie protestu. Po osobistych, tragicznych doświadczeniach ma inną świadomość niż 20 lat temu, gdy budowano poprzedni maszt. Mogą być nawet działania drastyczne, jak w Żarnowcu, wspierane przez grupy solidarnościowe. Może dojść do kompromitacji instytucji i osób działających niemoralnie.
zestawienie faktów i wnioski
1
W rejonie Gąbina wystąpiła zwiększona zachorowalność, wady wrodzone
i umieralność, które z dużym prawdopodobieństwem mają związek z 17-letnim działaniem bardzo silnego pem. Objawy te odczuwa miejscowa ludność i są stwierdzane przez różne badania wycinkowe, w tym przez badania państwowe
w 1993r.
2
Wyniki badań retrospektywnych (1993) - statystyki wzięte z okresu 1981-90 dla populacji gminy Gąbin i Sanniki położonych do 14 km od masztu, wykazały odchylenia badanych mierników zdrowia, co wskazuje na szkodliwy wpływ pem. To oznacza, że prawdopodobnie szkodliwe skutki nie zamykają się w tzw. II strefie ochronnej, lecz sięgają do 14 km, a być może znacznie dalej z malejącym natężeniem.
3
Zwiększona zachorowalność i umieralność koło Gąbina jest faktem, a nie domniemaniem. Fakt ten powinien znaleźć naukową interpretację i w oparciu
o to powinna być zweryfikowana dotychczasowa hipoteza, jaką jest dopuszczalna wartość natężenia pem dla tzw. II strefy ochronnej. W Ustawie przyjęto dla tej strefy graniczną wartość 20 V/m, tymczasem odchylenia mierników zdrowia wystąpiły przy 2 V/m. W istocie nie jest to strefa ochronna, lecz strefa zagrożenia rozciągająca się w promieniu wielu km od masztu.
4
Instytucje i urzędy, w tym Ministerstwo Zdrowia, korzystające z rezultatów badań medycznych nie zwróciły żadnej uwagi na istniejące sprzeczności w raporcie i nie ujawniły faktycznego stanu zdrowia ludności przy maszcie. Nie reagowały również na uwagi protestujących. Faktu tego nie da się usprawiedliwić brakami kwalifikacji. Są tu łamane kryteria moralne, a w odniesieniu do służby zdrowia może to być czyn przestępny, gdyż godzi w podstawowe dobro człowieka, jakim jest zdrowie.
5
Pomimo sygnałów i skarg ludności na stan zdrowia i pomimo stwierdzonej
w badaniach np. epidemii wola, nerwic, wad postawy żadna instytucja, w tym służba zdrowia, nie zareagowała na ten problem. Specjaliści działający prywatnie byli ignorowani przez te instytucje, a ich opinie nie były brane pod uwagę.
6
Wszystkie działania strony rządowej w sprawie odbudowy masztu wskazują na to, że argument zagrożenia zdrowia ludności był przez rząd PRL i obecny nie tylko ignorowany, lecz celowo wytłumiany. Wydawane opinie, ekspertyzy,
a nawet badania medyczne w 1993r. miały na celu udokumentowanie nieszkodliwości pem dla przekonania opinii społecznej, a także administracji i organów legislacyjnych. Poza oględnymi recenzjami raportu z badań brak jest krytycznych i obiektywnych opracowań.
Gdyby nie było nieszkodliwości, właściciele obiektu nie musieliby uciekać się do aż tak złożonych manewrów, a z powodu "garstki histeryków spod Gąbina" nie musiano by uchwalać aktów prawnych najwyższej rangi państwowej. Dla zagwarantowania niepodważalności kłamstwa użyto siły prawa. Dzieje się to w czasie nasilenia łamania praworządności przez aparat władzy. Ustawa
o wznowieniu funkcjonowania radiostacji koło Gąbina jest jednym z nadużyć
obecnej ekipy rządzącej.
7
Argumentacja protestujących nie doszła do opinii publicznej ze względu na ogromną siłę zainteresowanego biznesu. Ponadto brak jeszcze świadomości zagrożeń elektromagnetyzmem, podobnie jak było z promieniowaniem jonizującym czy niektórymi nowo wprowadzanymi środkami chemicznymi, które po latach doświadczeń okazały się zabójcze. Jednak postęp badań w tej dziedzinie, szczególnie na Zachodzie, wpływa na upowszechnienie świadomości. Wydaje się, że "sprawa gąbińska" jest precedensem w Polsce i może, a także powinna, zwrócić uwagę m.in. na niefrasobliwe instalowanie na budynkach mieszkalnych anten nadawczych większych mocy. Sprawa ta powinna również wzbudzić zainteresowanie naukowców istniejącą pod Gąbinem "doświadczalną królikarnią".
8
Protest pod Gąbinem ma aspekt tylko moralny - obrona życia, zachowanie normalnych warunków środowiskowych dla egzystencji i rozwoju człowieka. Jednak ze względu na siły polityczne, jakie działają w powiązaniu z biznesem, protest przybrał wydźwięk polityczny. Dlatego jest to walka mrówki z Goliatem. Mimo to idee protestu wspiera coraz więcej ludzi dobrej woli np. naukowcy, dziennikarze, młodzież z ruchu ekologicznego, a także organizacje społeczne
i polityczne. Protestujący mają również moralne wsparcie duchowieństwa, bowiem walka w obronie życia jest walką ze złem. (Była codzienna modlitwa dużej grupy w czasie protestu głodowego i dwa razy w tygodniu po przerwaniu głodówki.)
9
W sprawach tak ważnych, jak zdrowie i życie ujawniła się koło Gąbina nieostrożność, a nawet arogancja niektórych ekspertów i urzędników, którzy zamiast analizowania nowych faktów i odpowiedniego reagowania, naginali te fakty do hipotez przyjętych wcześniej jako nienaruszalne np. do norm na wartości pem. Wobec zjawisk zabijania we współczesnej cywilizacji absolutnym autorytetem jest tylko Bóg, który optymalne dla środowiska normy "zaszył" w otaczającej nas przyrodzie. W przypadku elektormagnetyzmu człowiek przekroczył te "normy przyrody" w wolnej przestrzeni antroposfery tysiące razy, a powszechny wzrost zachorowań tłumaczy przyczynami i koniecznościami cywilizacyjnymi.
10
Wobec powyższych faktów budowa masztu nie powinna mieć miejsca lub powinna być wstrzymana do czasu obiektywnych i rzetelnych badań wszystkich aspektów tej problematyki.
Maszt nie może być budowany nawet w przypadku, gdyby istniała tylko wątpliwość czy kontrowersja, bo to może oznaczać zabijanie.
Jest tragicznym nieporozumieniem, że w tej "kontrowersji" zapadło rozstrzygnięcie w organach legislacyjnych, które nie mają żadnych kompetencji dotyczących istoty sprawy.
Marian Kłoszewski
rzecznik Stowarzyszenia Ochrony Życia przy Najwyższym Maszcie Europy
*Grzybów 44, 09-533 Słubice, (grz. 0-24/771063, 774246
Marian Kłoszewski - uczestnik głodówki i członek komitetu protestacyjnego przeciwko odbudowie masztu w Konstantynowie. Fragmenty powyższego opracowania publikowaliśmy w ZB 8/95 s. 18.
Przypisy do opracowania na stronie następnej.
Przypisy
1) Obecnie ludzie biedni na Litwie, Ukrainie, Białorusi wykorzystują, podobnie jak w Polsce, stare odbiorniki długofalowe, których na Zachodzie już się nie produkuje. Po kilku latach, gdy kraje te zostaną nasycone nowym sprzętem (np. ukf i satelitarnym), emisja długofalowa będzie tracić na znaczeniu. Polska już obecnie ma wystarczającą liczbę kanałów emisji radiowej i tv o wymaganym zasięgu. Czy komercjalizacja tych środków wpływa na podnoszenie kultury i moralności?
2) Od 1931r. funkcjonowała koło Raszyna radiostacja długofalowa o mocy 120 kW i wysokości anteny 280 m. Jej emisja była odbierana wówczas na terenie całej Polski. Wraz ze wzrostem uprzemysłowienia, elektryfikacji i liczby radiostacji zagranicznych wzrastało zakłócenie odbioru. Aby przebić te zakłócenia i aby uzyskać jak największy zasięg,
w technice długofalowej wymagana jest ogromna moc rozpraszana dookólnie z jednego punktu na Ziemi. W emisjach satelitarnych (mikrofalowych) jest to moc kilkaset tysięcy razy mniejsza, rozpraszana z odległości 36 tys. km od Ziemi.
3) Treść raportu była znana również panu Struzikowi - marszałkowi Senatu, lekarzowi z Gąbina oraz panu Hortyńskiemu - szefowi wojewódzkiej służby zdrowia. Protestujący zgłaszali tym lekarzom swoje uwagi oraz sprzeczności w raporcie. Obaj lekarze znali stan zdrowia ludności z autopsji (p.Hortyński leczył w Sannikach). Pan Struzik pomógł w założeniu Stowarzyszenia Obrony Życia przed promieniowaniem, a w kampanii wyborczej do Senatu głosił szkodliwość radiostacji i obiecał ludności przeciwdziałać w odbudowie masztu.
Obecnie obaj ci lekarze nie widza zagrożeń zdrowia, nie reagują na skargi ludności. Pan Struzik nazwał protest histerią i odegrał jedną z głównych ról w farsie legislacyjnej.
rys. Jakub 'QubaCube' Michalski