Poradnik zielonego dziennikarza - jak jeszcze lepiej pisać do ZB - publikacja poszkoleniowa |
Zamieszczamy kilka wypowiedzi naszych stałych Autorów na temat polemik - jak bywają one prowadzone, a jak powinny być prowadzone. Naszym zdaniem warto pamiętać o tych uwagach podczas pisania artykułów polemicznych, nie tylko do ZB.
GRY PÓŁSŁÓWEK - CZYLI O PRZEWADZE FORMY NAD TREŚCIĄ
Ostatnio zanikła w ZB zupełnie redakcja merytoryczna nadsyłanych tekstów.
Nie można (prawie) nic zarzucić korekcie. Ta jest aż za dobra. Oto przykład: korekta zwróciła mi uwagę na niepoprawność następującego sformułowania: "adaptować się do zwyczajów żywieniowych". Jest to dość subtelny błąd - w książce René Dubos Człowiek, środowisko, adaptacja jest rozdział pod tytułem Adaptacje żywieniowe, a jak podaje słownik, można adaptować "coś", więc w pewnym sensie i "się".
Korekta (redakcja) nie zwróciła natomiast uwagi na kilka sto razy większych błędów w sztuce, jakie pojawiły się w ZB nr 24(126)/98, np. na s.71: >>Wykitował hiszpański "mistrz corridy". Szczycił się on największą liczbą zabójstw na arenie w ciągu 20 lat stażu<<.
Forma "wykitował" jest nie tyle niepoprawna językowo, co po prostu ordynarna i nie pasuje do pisma ludzi wrażliwych na sprawy Przyrody, także ożywionej. Mistrz corridy nie popełnił na arenie żadnego zabójstwa - nie zabił żadnego człowieka. Zabić byka, a zabić człowieka to jednak nie to samo.
Kolejny błąd redakcyjny w tym samym numerze - s.62.: >>wegetarianin godzi się zabijać rośliny<<. Roślin się nie zabija. Zastosowano tu odwrotność eufemizmu - nadużywa się drastycznego sformułowania do nazwania niedrastycznej czynności. Nie mówimy przecież: zabij tę sałatę. I słusznie. Słowo zabijanie - w sensie pozbawiania życia - może odnosić się do ludzi i zwierząt, nie do roślin.
Język winien być choć w miarę precyzyjny. Słusznie mamy pretensje do myśliwych za stosowanie eufemizmów. Według nich zwierzę nie krwawi, lecz "puszcza farbę". Czyż nie brzmi to lepiej? Lecz jak zaciemnia sprawę!
Innym nagminnym i brzydkim zjawiskiem w ZB jest nadużywanie w tekstach słów obraźliwych oraz bardzo naciąganych porównań, jak np.: >>Koleżanka jednak najwyraźniej uważa, że ideologiczna czystość jest w ruchu ekologicznym wartością najwyższą (...). Hitler zanim posłał do kacetów żydów (...) Bolszewicy najpierw wycięli eserów (...)<<, lub też: >>Napisana jest [polemika] nieznośnym stylem małego besserwissera (...) Zanim napiszesz (polemikę) - naucz się czytać<<.
Cytowane fragmenty (oraz teksty, z których pochodzą) sprawiają wrażenie, jakby bardziej w nich chodziło, aby przyłożyć komuś niż dołożyć coś sensownego i interesującego od siebie. Czy to nie jest przypadkiem rola Redaktora (merytorycznego), aby zapytać Autora, czy tak właśnie chciał napisać? Były już w ZB głosy dwóch osób, które nie mają nic przeciwko temu, by je wyzywać np. od "gównojadów". Ja zgłaszam jeden głos, by zadbać w ogóle, aby na łamach ZB w 1999 r. nie było tego typu połajanek, jak cytowane powyżej. Po co wprowadzać nadmiar negatywnych wibracji?
Krzysztof Żółkiewski
Krzysztof Żółkiewski, list do redakcji
Większość polemik ma swoje źródło w tym, że czyjeś słowa zostały źle zrozumiane albo sam autor nieprecyzyjnie się wyraził: co innego miał na myśli, co innego napisał. Można jednak tę sprawę wyjaśnić listownie: "Przepraszam Cię, Jasiu, czy Ty naprawdę sądzisz, że... A czy wziąłeś pod uwagę, że... A czy nie przeoczyłeś faktu, który...". Tymczasem ta korespondencja odbywa się na łamach ZB za publiczne pieniądze! Tysiące egzemplarzy wydrukowanego listu, który powinien najpierw pojawić się w jednym egzemplarzu.
Warto zwrócić uwagę, jak przebiegały dysputy filozoficzne w średniowieczu. Najpierw filozof wygłaszał swoją tezę; potem jego dysputant powtarzał tę tezę i pytał się filozofa, czy dobrze ją zrozumiał. Filozof jeszcze raz potwierdzał. Wtedy odbywała się dyskusja, a na koniec filozof był zobowiązany do wygłoszenia i obronienia poglądu przeciwnego niż głosił na początku, aby pokazać zgromadzonym, że istnieją też jakieś kontrargumenty, a jego "prawda" nie jest jedyną i bezdyskusyjną.
Robert Surma, Zasady publikowania w ZB [w:] ZB nr 10(100)/97, ss.54-56
Dyskusję (polemikę) można prowadzić w sposób rzetelny i nierzetelny. Nierzetelnych sposobów jest wiele. Wśród nich jest i taki, że wmawia się (przypisuje) polemiście tezę, której nie powiedział (nie napisał), a która jest łatwa do obalenia lub ośmieszenia i potem tę tezę się obala lub ośmiesza. Tak naprawdę taką "polemikę" nierzetelny polemista prowadzi sam ze sobą. Z wymyśloną przez siebie tezą. Na czym polega skuteczność owej, wydawałoby się, łatwej do przejrzenia metody? Otóż obserwator nieuważny może nie zauważyć, że obalona lub ośmieszona teza nie została wcale przez zaatakowanego polemistę wygłoszona lub napisana.
Stanisław Zubek, Mrocznozielona alternatywa,
czyli nie jestem przeciw rudej żyrafie [w:] ZB nr 5(107)/98, s.40.
Na temat polemik por.: