STRONA GŁÓWNA  |  SPIS TREŚCI  |  > >

Zawsze pewnie, zawsze sucho... nie zawsze bezpiecznie

PRZEDMOWA

Początki były trudne. Gdy rozpoczęłyśmy nasze "śledztwo" w sprawie produkcji podpasek higienicznych i tamponów, najczęstszą reakcją na wieść, czym też się zajmujemy było zażenowanie, konsternacja lub wręcz głośno wyrażana opinia, że kompletnie powariowałyśmy. Owszem, zdarzały się i inne reakcje. Pewien bibliotekarz na przykład powiedział Alison, że jest "bardzo dzielna", gdy poprosiła go o dane na temat firm produkujących podpaski. Tymczasem listy od producentów były przeważnie krótkie, lakoniczne, rzeczowe i chłodne w tonie. W rozmowach telefonicznych często oświadczano nam, że informacje, których się domagamy są zastrzeżone, lub stanowią tajemnicę handlową. Ale dlaczego? - dziwiłyśmy się. Cóż takiego mogą mieć do ukrycia producenci podpasek? Czy naprawdę różnice między tamponami produkowanymi przez tę czy inną firmę są tak wielkie?

Zdarzyło mi się rozmawiać z wyższym rangą pracownikiem jednej z wiodących firm produkujących środki higieny osobistej. Spytałam go o możliwość nabycia w Wielkiej Brytanii podpasek, przy produkcji których nie stosuje się chemicznych wybielaczy.

- Nie ma się czym przejmować - powiedział mój rozmówca - W tym kraju nikt nic nie wie o dioksynach.

Od razu wiedziałam, że trafiłyśmy na właściwy trop. Przecież nie wspomniałam nawet o dioksynach; zapytałam się tylko, gdzie mogę kupić podpaski bez wybielaczy - jego odpowiedź dodała nam energii i pozwoliła kontynuować nasze "śledztwo" z jeszcze większym entuzjazmem i dociekliwością.

Większość producentów uważa, że my - konsumenci tak naprawdę niczego nie musimy wiedzieć; wierzą oni w swą nieomylność i tej samej wiary wymagają od nas: skoro są profesjonalistami, powinniśmy im całkowicie ufać. Fakt, że tak wiele produktów, o których sądzono niegdyś, że są nieszkodliwe uznaje się obecnie za niebezpieczne dla środowiska lub zdrowia, daje nam prawo by "wziąć pod lupę" każdego producenta, czegokolwiek by nie wytwarzał. A gdyby ów nie pozwolił nam dowiedzieć się, z czego zrobione są jego produkty, mamy prawo - ba, wręcz obowiązek! - użyć naszej "siły konsumenckiej" i nie kupować tych podejrzanych towarów. Bojkot jako siła konsumencka stanowi prawdopodobnie najpotężniejszą broń, jakiej mogą użyć kobiety w walce o ochronę nas samych i naszej planety. Niemal wszyscy ludzie z branży środków higieny osobistej byli wobec nas protekcjonalni, niechętni do udzielania jakichkolwiek informacji, lub wręcz otwarcie nieprzychylni. Dopóki nie zwróciłyśmy się o pomoc do jednego z parlamentarzystów, nie otrzymałyśmy od nich żadnych istotnych odpowiedzi.

Chciałybyśmy podziękować tym wszystkim, którzy udzielili nam pomocy w naszej pracy nad tą książką. Szczególnie pomogli nam: Renate Kroesa z kanadyjskiego Greenpeace'u, której zawdzięczamy wiele wsparcia; Ann Link, której badania okazały się niezwykle przydatne; Francesca Reynolds, która zajmowała się sprawami administracyjnymi, maszynopisaniem, korektą i mnóstwem innych rzeczy; pełna entuzjazmu Josa Young, która entuzjazmu, przełożyła całość "z angielskiego na angielski" przed urodzeniem swojego pierwszego dziecka; niezliczeni naukowcy i badacze, którzy spędzili wiele godzin przy telefonie odpowiadając na nasze pytania i wysłali nam wyniki swoich badań; Kastanja Wolf, Debbie Jellings i Jude Park, które zajmowały się przepisywaniem tekstów; Jeremy Vanke, który pomagał przy obsłudze komputerów; Jan McHarry, Pippa Hyam, Rob Angel i Andrew Lees z Friends of the Earth, od których otrzymałyśmy mnóstwo dokumentów, jak również słów zachęty oraz fachową pomoc logistyczną; Sue Adams z brytyjskiego i Harken Noorden ze szwedzkiego Greenpeace'u, którzy okazali się bardzo pomocni, szczególnie w uzyskiwaniu danych prasowych; Karen Florini z Environmental Defence Fund z Waszyngtonu, która spędziła 5 lat procesując się z przetwórniami papieru; Penny Kemp z Partii Zielonych, która napisała szkic rozdziału o utylizacji odpadów oraz Jean Muir i Roger Lankester, którym należy się uznanie za ich nieustanną czujność w sprawach, którymi nikt inny nie wydawał się być zainteresowany; Sue Swift, która pomogła znaleźć nam dobre dziennikarki (wcale nie taka prosta sprawa!); parlamentarzystka Joan Walley; Jonathon Hopkins i Sandra Kemp, którzy przeprowadzili dodatkowe badania; Kierownictwo Women's Environmental Network, które podtrzymywało nas na duchu; John Button, którego entuzjazm pozwolił nam zakończyć sprawę pieluszek; Stewart Boyle i Chris Rose, którzy zajmowali się publicity; The Townswomen's Guild (Gildia Mieszczek) i dr Anne Scott z Marine Conservation Society (Towarzystwo Ochrony Morza), która przeprowadziła badania dotyczące obecności podpasek na plażach; Anita Roddick i Health Care Foundation (Fundacja Ochrony Zdrowia), które pomogły w znalezieniu alternatywnych rozwiązań; Stephen Agar, który udzielił wielu cennych rad; wszystkie pozostałe osoby, z którymi rozmawiałyśmy w ciągu ośmiu miesięcy naszej pracy, zwłaszcza wszystkie członkinie WEN, wspierające nas finansowo i przysyłające wiele listów z zachętą do dalszej pracy.

Jednak osobą, która zasłużyła na największe podziękowania jest Alison Costello, która spędziła nad tą książką najwięcej czasu. Pracowała bez wytchnienia i bez zapłaty, aż uzyskałyśmy dwustustronicową księgę pełną naukowych argumentów oraz pasjonującej prozy, którą musieliśmy bezlitośnie skrócić, ze względu na ograniczenia budżetowe. Najważniejsze, co zostało z tej pracy, to przekonanie, że mamy prawo zadawać pytania. Ostatecznie to nasze środowisko i my sami płacimy za to - naszymi pieniędzmi i naszym zdrowiem.

I jeszcze na koniec słówko do producentów: czy rzeczywiście jesteście pewni, że bierzecie pełną odpowiedzialność za swoje produkty? Skąd pochodzą używane przez was surowce? Jakich środków chemicznych do nich dodajecie? Czy są one naprawdę bezpieczne? Czy są one naprawdę niezbędne? Czy wiecie, co dzieje się z waszymi produktami, gdy zostaną już sprzedane, gdy zostaną już zużyte? Czasy się zmieniają. My, wasi klienci, jesteśmy gotowi kupować to, co uważamy za dobre dla nas - Wam zaś nie wolno nie doceniać naszej mocy.

Bernardette Vallely
Women's Environmental Network
styczeń 1989
oko




Zawsze pewnie, zawsze sucho... nie zawsze bezpiecznie
< <  |  POCZĄTEK STRONY  |  > >