Zawsze pewnie, zawsze sucho... nie zawsze bezpiecznie |
Czysta biel to jedno z kryteriów stosowanych przez przemysł papierniczy do oceny jakości swoich produktów. Biel sama w sobie kojarzy nam się z czystością. Jednakże wyniki badań przeprowadzonych niedawno w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i niektórych państwach europejskich pośród głównych źródeł zanieczyszczenia środowiska wymieniają właśnie produkcję papieru. Co jest tego przyczyną?
Jako główny winowajca wskazywany jest chlor. Gaz ten szeroko stosowany jako wybielacz w przemyśle papierniczym w celu osiągnięcia pożądanej barwy, jest odpowiedzialny za powstawanie wielu wysoce toksycznych związków, między innymi dioksyn. Te stworzone przez człowieka trujące składniki są nie tylko uwalniane do środowiska podczas produkcji (a w konsekwencji przyczyniają się do unicestwienia dzikiej przyrody), ale pozostają również w dających się wykryć ilościach w produkowanym papierze. Naukowcy nie byli w stanie określić minimalnego poziomu, poniżej którego nie obserwuje się szkodliwych efektów działania tych związków. Nawet śladowe ilości dioksyn powodowały nowotwory i uszkodzenia płodów u zwierząt laboratoryjnych.
Kiedy weźmie się pod uwagę, że takie produkty jak podpaski higieniczne, pieluszki, papierowe ręczniki, chusteczki czy papier toaletowy - wszystkie te tzw. jednorazowe środki higieny osobistej wchodzące w bezpośredni kontakt z ludzkim ciałem - są wykonane z bielonego chlorem papieru, waga problemu staje się oczywista.
Przy wybielaniu jednej tony masy papierowej powstaje około 35 kilogramów organicznych związków chloru. Wielka Brytania importuje rocznie 1 672 000 ton papieru, z czego większość, bo niemal 87% stanowi papier chlorowany. A zatem ponad 50 tysięcy ton niebezpiecznych substancji trafia do środowiska każdego roku wyłącznie z powodu używania przez nas produktów jednorazowych wykonanych z bielonego chlorem papieru.
Oczywiście to, że obecnie półki supermarketów zawalone są tego typu towarami bierze się stąd, że znajdują się chętni, by je kupować. Więcej nawet: przypuszczalnie to klienci ich się domagają. A zatem odpowiedzialność za obecność niektórych towarów na rynku producenci zrzucają na nabywców, a przemysł wytwarza je, nie zważając na koszty, które ponosi zarówno środowisko naturalne, jak i my sami, płacący swoim zdrowiem. Jednakże, gdyby konsumenci zostali rzetelnie poinformowani o wszystkich konsekwencjach swych zakupów, z całą pewnością zwróciliby się w stronę bardziej ekologicznego rozwiązania. Dobrym przykładem tego, że na decyzje o wyborze jakiegoś produktu może mieć wpływ świadomość ekologiczna kupującego jest wzrost popularności aerozoli, które nie zawierają składników niszczących powłokę ozonową.
W Wielkiej Brytanii wciąż niewiele mamy środków stanowiących alternatywę dla wszechobecnych produktów z bielonego chlorem papieru. Wyjątek stanowi skromny wybór papieru toaletowego, jednorazowych ręczników, a ostatnio pojawiły się jednorazowe pieluszki nowego typu.
Tymczasem w Szwecji nacisk konsumentów i zdecydowana postawa rządu doprowadziły do pojawienia się w sprzedaży wyrobów papierniczych, przy wytwarzaniu których nie stosowano chloru jako wybielacza, dzięki czemu zawierają one minimalne ilości dioksyn. Szwedzi zrozumieli, że biel nie oznacza wcale czystości, a jedynie to, że wszelki pigment został przy pomocy chloru usunięty z masy papierowej. W marcu 1988 wiodąca szwedzka sieć sklepów spożywczych, w odpowiedzi na żądania swych klientów, opublikowała przewodnik po produktach zawierających bielony papier. Publikacja ta zawierała listę wszystkich sprzedawanych towarów wraz z informacją na temat ilości chloru użytego do bielenia surowców. Konsumenci byli zadowoleni z faktu, iż poinformowano ich dokładnie co kupują, a firma postanowiła wydawać co roku uaktualnioną wersję przewodnika.
Ten szwedzki przykład pozwala wierzyć, że również w innych krajach klienci, gdy zostaną właściwie poinformowani, zaczną domagać się produktów zdrowszych, bądź przynajmniej mniej uciążliwych dla środowiska.
Technologie, które redukują lub eliminują użycie chloru w produkcji papieru są obecnie szeroko stosowane w Szwecji, Niemczech i Japonii. Brytyjski rząd jest również świadomy obecności dioksyn w produktach papierniczych. Poseł Richard Ryder, sekretarz w Ministerstwie Rolnictwa, Rybołówstwa i Żywności, przyznaje, że dioksyny mogą powstawać podczas bielenia masy papierowej i pewne ich ilości znajdują się w produktach powstałych później z tej masy. Ostatnie badania w Skandynawii i Ameryce Północnej sugerują, że niewielkie ilości dioksyn mogą następnie uwalniać się z papierowych opakowań.
Renate Kroesa, specjalistka w zakresie chemii przemysłowej, w czerwcu 1988 roku stwierdziła przed Komisją Prac Publicznych amerykańskiej Izby Reprezentantów, że w sprawę dioksyn otacza jeszcze wiele niejasności, a poziomu, o którym można by powiedzieć, że z całą pewnością byłby nieszkodliwy dla człowieka nie udało się dotychczas ustalić. Nie wszyscy podzielają te wątpliwości. Richard Ryder twierdzi, że w świetle dostępnych danych obecność dioksyn w produktach papierniczych jest tak znikoma, iż trudno mówić o zagrożeniu dla zdrowia. Ministerstwo, które reprezentuje Ryder jest w trakcie przeprowadzania badań dotyczących obecności dioksyn w pożywieniu.
Pomimo tych uspokajających głosów, rządy Niemiec, Austrii i Szwecji uznały, że istnieją przekonywujące dowody, aby domagać się zakazu używania chloru przy produkcji pieluszek. Czyż jednak nie jest prawdą, że skoro chlorowany papier w pieluszkach uznano za szkodliwy dla dzieci, to również podpaski higieniczne, które wykonano stosując identyczną technologię, stanowią ryzyko dla zdrowia kobiet?
O dioksynach i ich wpływie na środowisko oraz nasze zdrowie mówi się od kilku lat. Dotyczy to także niektórych produktów przemysłu papierniczego, w których można natknąć się na te toksyczne substancje. Ponieważ jednak stosowane przez kobiety środki higieny osobistej, takie jak podpaski czy tampony, były dotychczas ignorowane w debacie toczącej się na temat dioksyn, organizacja Women's Environmental Network (WEN - Kobieca Sieć Ekologiczna) pragnie nagłośnić zdrowotne i ekologiczne aspekty produkcji, stosowania i utylizacji tych właśnie środków w szczególności.
Mając nadzieję na zmianę beztroskiego podejścia do kwestii zdrowia kobiet, WEN prowadzi kampanię na rzecz prawa do pełnej informacji na temat tych produktów. Pierwsze wątpliwości co do bezpieczeństwa jednorazowych środków higieny osobistej pojawiły się już na początku lat osiemdziesiątych, wraz z odkryciem związku pomiędzy stosowaniem tamponów, a Syndromem Szoku Toksycznego. Badania dotyczące tych tak istotnych dla kobiecego zdrowia kwestii muszą być kontynuowane.
Nie jest to bynajmniej zagadnienie marginalne. Zanieczyszczenia powodowane przez przemysł papierniczy są bardzo duże. Wszystkie kobiety używają środków higieny osobistej i to przez okres co najmniej trzydziestu lat. Środki te mogą stanowić zagrożenie zarówno dla zdrowia jak i środowiska. Nie chodzi tu wyłącznie o fazę produkcji; również ich utylizacja stwarza cały szereg zagrożeń. Wystarczy wspomnieć, iż każdego roku w Wielkiej Brytanii do morza trafia poprzez kanalizację trafia około pół miliarda podpasek higienicznych. Ten problem nie obchodzi ich producentów, którzy uważają, że spełnili swój obowiązek sugerując na opakowaniach, aby środki te wyrzucać do śmieci, nie zaś do ustępu. Istnieją jednak alternatywne, mniej niebezpieczne metody ich utylizacji.
Stan zamieszkiwanej przez nas planety jest bardzo ważny, jeżeli nasz gatunek ma przetrwać. Trujące dioksyny rozprzestrzeniają się w środowisku i kumulują się w naszych organizmach, podczas gdy większość ludzi pozostaje nieświadoma tego, że głównym ich źródłem jest przemysł papierniczy. Niewinne z pozoru środki higieny osobistej, bielone chlorem dla uzyskania efektu "aseptycznego wyglądu" są jednym z nosicieli tych toksycznych związków. Książka ta powstała, aby poinformować ludzi o faktach i skłonić ich do wywarcia nacisku na władze i przemysł, w celu zmiany tego stanu rzeczy.