Wojownicy tęczy. Historia Greenpeace'u |
Pod koniec czerwca 1978 roku "Rainbow Warrior" pełną mocą silników zmierzał na spotkanie z hiszpańskimi wielorybnikami. Podczas tankowania w Dublinie, przed Greenpeacem pokazał się jednak nowy cel. Brytyjski statek "Gem" zamierzał zrzucić do morza ładunek 2000 ton radioaktywnych odpadów.
Kampanier Greenpeace'u Peter Wilkinson był pierwszym, który studiując mapy Północnego Atlantyku zobaczył obszar określony jako "Strefa zrzutu". Organizacja zainteresowała się tą nazwą i odkryła, że kilka europejskich krajów już od 20 lat pozbywa się swoich odpadów radioaktywnych wyrzucając je w tym miejscu do morza. Podobne praktyki zostały zabronione w Stanach Zjednoczonych już w 1972 roku.
Greenpeace postanowił zacząć działać w chwili, gdy na dokujący w Bristolu "Gem" zostały przywiezione dwie żółte beczki, zawierające, według informatorów organizacji, zużyte paliwo nuklearne z łodzi podwodnych. Jeżeli uzyskane informacje były prawdziwe, oznaczało to, że Wielka Brytania zamierza właśnie pogwałcić międzynarodową umowę zabraniającą składowania na dnie morskim wysoce radioaktywnych materiałów.
Nigdy nie udało się stwierdzić, co naprawdę znajdowało się w tajemniczych żółtych beczkach, lecz wyruszając z portu "Gem" miał już na karku pędzący w jego stronę "Rainbow Warrior". Zamierzeniem Greenpeace'u było zablokowanie wyładunku "Gema" przez dwie znajdujące się na pokładzie "Wojownika Tęczy" łodzie pontonowe. Niestety na miejsce zrzutu "Rainbow Warrior" przybył za późno. Owiane tajemnicą beczki pogrążyły się już w morzu. Na wyrzucenie za burtę czekała jednak reszta ładunku. Spuszczone błyskawicznie na wodę pontony podpłynęły pod "Gem", ustawiając się tak, aby uniemożliwić wyrzucenie pozostałych pojemników z radioaktywnymi substancjami. Załoga okrętu nie zwróciła jednak na to specjalnej uwagi. Zrzucona z jego pokładu 270 kilogramowa beczka omal nie zmiażdżyła jednego z pontonów, razem ze znajdującymi się w środku ludźmi. Z powodu zniszczenia silnika - ponton musiał zostać odholowany na "Wojownika Tęczy". Całe zajście zostało jednak sfilmowane i wkrótce znalazło się na ekranach telewizorów na całym świecie.
Kończąc starcie z "Gem", "Rainbow Warrior" powrócił na trasę wiodącą na południowe wybrzeże Hiszpanii. Kraj ten wciąż nie był członkiem Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej, a Galicja była główną siedzibą firmy Industria Ballenara, sprzedającej mięso wielorybów do Japonii.