Strona główna   Spis treści 

ZB nr 7(133)/99, 16-30.6.99
III DROGA?

BLISKA EGZOTYKA

Przeczytałem kiedyś, że sojusz ekologów z Andrzejem Lepperem jest "egzotyczny". Było to napisane bodaj w "Polityce", a więc w gazecie, dla której polska rzeczywistość jest w ogóle egzotyczna, tak zresztą jak dla większości dziennikarzy i establishmentu.

Z Andrzejem Lepperem odbyłem kiedyś w przededniu rozpoczęcia naszych działań w Wielkopolsce długą rozmowę. Rozmawialiśmy nie tylko o autostradach, ale i o tym, co dzieje się w Polsce i na świecie. Muszę przyznać, że choć rozmów z ludźmi ze świata polityki i mediów zdarzyło mi się już wiele, to ta odbiegała od tamtych zdecydowanie. Andrzej Lepper zrobił na mnie wrażenie człowieka bardzo inteligentnego i w odróżnieniu od dominującego w Polsce stylu: "wiadomo", "nikt rozsądny" czy "autorytety, których nikt nie podważa" jest człowiekiem, który potrafi słuchać, ma też poczucie humoru. Pamiętam, jak zaproponowałem mu, żeby przyszedł na naszą manifestację, a on wtedy - jeszcze po prostu nieobecny w mediach - odpowiedział: w porządku, ale macie wówczas pewność, że manifestacji nie pokażą w telewizji.

Dzisiaj media już nie są w stanie wmawiać ludziom, że przewodniczącego "Samoobrony" nie ma i zamiast tego muszą go opluwać. Można by powiedzieć, że w chamstwie i nienawiści, z jaką traktuje się Andrzeja Leppera najlepiej widać strach naszych "elit" przed zwykłym ludzkim językiem i nazywaniem rzeczy po imieniu. Wedle tejże "Polityki" Lepper to agent KGB, powiązany z trockistami i opłacany przez podejrzanych biznesmenów z Ameryki. Dowodem na to była obecność Leppera na jednym z seminariów urządzanych w Niemczech przez jakąś zachodnią fundację. Gdyby stosować tego typu kryteria np. do członków UW, to trzeba by pewno uznać, że to partia w 99% agenturalna, ale tego oczywiście w "Polityce" nie znajdziemy.

O tym, że polscy ekolodzy wolą się zajmować obroną Indian w Ameryce niż chłopów w Polsce pisał już dawno bodajże Jarosław Tomasiewicz. Dla mnie też było rzeczą jasną, że to chłopi a nie przedstawiciele McŚwiata na Polskę z jedynie słusznych partii są naszym naturalnym sojusznikiem. W tym sensie z pewnym rozbawieniem - i chyba też rozrzewnieniem przeczytałem, że doszedł do tego także Oleg Budzyński (Nędza ekologii [w:] ZB nr 5(131)/99, s.43).

Tej zimy Krakowska Grupa Federacji Zielonych wysłała następujący list z poparciem dla chłopskich protestów, ukazał się on m.in. w "Naszym Dzienniku" (także gazecie z gruntu niesłusznej):

FEDERACJA ZIELONYCH -
GRUPA KRAKOWSKA SOLIDARYZUJE SIĘ
Z PROTESTEM POLSKICH ROLNIKÓW
WOBEC POLITYKI WŁADZ
I ADMINISTRACJI RZĄDOWEJ

Obecna polityka nastawiona jest na wyrugowanie z ziemi wielu milionów rolników i ich rodzin. Ma się to dokonać z jednej strony poprzez nakładanie na rolników coraz większych podatków i przymusowych ubezpieczeń z drugiej poprzez zaniżanie cen żywności. To ostatnie dokonuje się m.in. poprzez import dotowanej, nasyconej chemią, a poprzez to niesmacznej i niezdrowej żywności z Zachodu. Oznacza to zmuszanie rolników do pogarszania jakości żywności i obniżanie jej do standardów zachodnioeuropejskich. Żywność jest tam bardzo tania, ale niewiele warta, a rzeczywiste koszty są przerzucone na środowisko i zdrowie ludzkie.

Polska wieś jest często pozbawiona wody zdatnej do picia, kanalizacji, telefonów, dobrych dróg, systemu segregacji śmieci, a ludność nie ma dostępu do szkół, uczelni i dóbr kultury. Jednocześnie rolnicze podatki w postaci gigantycznych sum z publicznego budżetu są przeznaczane na budowę autostrad, którymi zachodni producenci będą wozić żywność na rynki polskie i wschodnioeuropejskie. Autostrady te nie tylko, że będą dzielić pola i utrudniać pracę rolnikom, ale także będą dla nich niedostępne.

Taka polityka obniży jakość życia wszystkich. Gorsza jakość żywności pogorszy stan zdrowia konsumentów, rugowanie z ziemi pogłębi bezrobocie i brak mieszkań. Nastąpi wzrost obszarów nędzy i społecznej patologii poprzez rozrost wielkomiejskich przedmieść.

Tymczasem sposobem na wyjście z kryzysu polskiego rolnictwa jest jego ekologizacja. Opiera się ona właśnie na tym, co charakteryzuje polską wieś: stosunkowo małych gospodarstwach, dużej liczbie ludności gotowej do fizycznej pracy i traktowaniu pracy na roli jako powołania, a nie fabrycznej rutyny. Polska mogłaby się stać jej znaczącym eksporterem, a eksport taki nie jest ograniczony kontyngentami.

Z protestem rolników solidaryzujemy się też jako ludzie i obywatele. Uważamy, że dostosowywanie rzeczywistości do ekonomicznych doktryn, za którymi stoją konkretne interesy lobby importerów przy pomocy pałek i represji, to prosta droga do tyranii. Również próby dzielenia związków zawodowych na "słuszne" i "niesłuszne", blokowanie dostępu do publicznych mediów przywódcom protestu, a wreszcie używanie przez polityków słowa "polityczny" jako oskarżenia czy epitetu jest złe i absurdalne.

Ten proces jest polityczny, bo to POLITYKA obecnych władz doprowadziła do nędzy miliony ludzi, a zajmowanie się polityką jest nie tylko prawem, ale i obowiązkiem obywateli w demokratycznym państwie.

Nie możemy pozwolić, by to prawo zostało nam odebrane.

Za Federację
Olaf Swolkień, Prezes Zarządu
Alina Dys, Wiceprezes Zarządu

* * *

Długo dyskutowaliśmy nad tym tekstem, w obliczu pacyfikacji blokad majowych jest on nadal aktualny i z tym większą satysfakcją przedstawiam tekst samego przewodniczącego Leppera, takiej egzotyki nie musimy się wstydzić, jako suplement podaję też cytaty z Lewicy (Carillo) zagranicznej (polska niestety odstaje tu in minus). To chyba dobry przyczynek do dyskusji nad tym, do kogo bliżej Zielonym.

początek strony

DLACZEGO "TRZECIA DROGA"?

Koncepcja tzw. "Trzeciej Drogi" formułowana była niegdyś jako - "ani kontynuacja feudalizmu, ani krwawa rewolucja" i była zapoczątkowaniem socjaldemokratycznej drogi poszukiwań postępowych przemian ustrojowych i ekonomicznych w XIX w. Obecnie oznacza ona drogę poszukiwań zbudowania nowego ładu na świecie, po kompromitacji systemu socjalistycznego w wydaniu sowieckim i po postępującej kompromitacji systemu kapitalistycznego, który po blisko 300-letniej egzystencji nie załatwił żadnej bolącej sprawy ludzkości, przyczynił się do ekologicznej dewastacji planety, doprowadził do tragicznego podziału ludzkości na garstkę opływających w bogactwa i miliardy cierpiących nędzę, nie rozwiązywał sprawy bezrobocia, głodu i innych patologii społecznych. W tym czasie stosował przemoc wobec narodów skolonizowanych, był odpowiedzialny za niewolnictwo, podboje i wyzysk wielu narodów. Nic dziwnego, że ludzkość nie chce dalej wybierać tylko między tymi dwoma skompromitowanymi systemami i idzie za słowami Papieża Jana Pawła II, który mówi: nie do przyjęcia jest twierdzenie, iż po upadku komunizmu jedyną alternatywą jest kapitalizm. Szczególnie w Polsce ta prawda jest boleśnie weryfikowana, bowiem szokowy powrót do kapitalizmu w postaci społeczno-ekonomicznej polityki p. Balcerowicza, doprowadził nasz kraj do totalnego upadku, w obszarze nie tylko gospodarczym, ale społeczno-socjalnym i moralnym. To samo dzieje się także i w innych krajach.

"Trzeciej Drogi" nie należy jednak traktować jako konstrukcji ulepionej z elementów socjalizmu i kapitalizmu, chociaż nie może być ona utopijnym wyskokiem oderwanym od doświadczeń historycznych, jakie przeżyliśmy w obu systemach. To, co było w tych doświadczeniach dobre i pożyteczne dla ludzi powinno być kontynuowane, co było złe - odrzucone. Trzonem jednak budowy myśli społeczno-ekonomicznej i politycznej "Trzeciej Drogi" jest wprowadzenie do tego myślenia nowych pojęć i definicji, zmiana hierarchii dotychczas uznawanych wartości i przywrócenie do obiegu wielu wartości odrzuconych lub zapomnianych przez kapitalistyczną i marksistowską moralność i doktrynę społeczną. Właściwą rangę i pełną realizację uzyskać muszą fundamentalne prawa człowieka: prawo do pracy, godziwej za nią zapłaty, prawo do dachu nad głową, prawo do zachowania zdrowia i opieki zdrowotnej, prawo do oświaty, nauki i równych szans życiowych na starcie życia. Do tego dochodzi: szacunek dla życia w każdej formie, uznanie rodziny, narodu, tradycji obyczajowej, społecznej życzliwości i solidaryzmu społecznego. To elementy podstawowe nowej struktury stosunków międzyludzkich.

Obecnie dominująca w układzie stosunków światowych międzynarodówka, liberalnych (dla siebie) elit i korporacji finansowo-politycznych, bezlitosnych w stosunku do zwykłych ludzi i całych narodów, wobec których stosuje się metody totalitaryzmu ekonomicznego, terroru finansowego, zniewolenia informacyjnego i pozorowanej skorumpowanej demokracji - musi ustąpić miejsca humanitarnej, światłej reprezentacji wolnych ludów, która będzie w stanie pogodzić uzasadnione ambicje poszczególnych narodów z uznawaniem uniwersalnych, humanistycznych wartości i zasadami współżycia w układzie międzynarodowym, globalnym (taką reprezentacją miała być ONZ - niestety już nią nie jest). "Samoobrona" od początku swojej działalności społeczno-zawodowej poszła za słowami Papieża Jana Pawła II i uznała zasadność poszukiwań, innych niż powrót do kapitalizmu, rozwiązań społeczno-ekonomicznych.

Żeby zrozumieć tę motywację, zastanówmy się nad obecną sytuacją w Polsce i nad przyczynami tej sytuacji. Czy nie można było w 1989 r. wejść właśnie na nową drogę rozwoju, bez płacenia tej ceny, jaką obecnie płacimy wszyscy w miastach i na wsi, bez zatraty suwerenności i odzyskanej dopiero niepodległości, bez masowego bezrobocia, złodziejstwa i korupcji, bandytyzmu i gangsterstwa, masowej prostytucji, narkomanii, bez powszechnej nędzy i likwidacji socjalnych zdobyczy ludzi ciężkiej pracy. Dla zamaskowania tego problemu uruchomiono "kosmiczne" wprost szalbiercze kłamstwo, że Polska jest obecnie kwitnącym krajem, dynamicznie się rozwijającym.

Tymczasem Polska jest ekonomicznie zabijana na raty, dziedzina po dziedzinie, branża po branży, zakład po zakładzie. Dobitnie widać to na przykładzie rolnictwa. Dzięki protestom rolników całe społeczeństwo dowiedziało się, jaka jest metoda "zabójstwa" tej dziedziny i co zmusza do obrony koniecznej zagrożonych tymi metodami ludzi polskiej wsi. Sięgnijmy głębiej do problemów ekonomicznych i na ich tle ukażmy zasadność dążeń do nowych rozwiązań nazwanych "Trzecią Drogą", bo obecna droga, droga liberalizmu wolnorynkowego, a jednocześnie ucisku fiskalnego i totalnej komercjalizacji nie może być kontynuowana bez tragicznych konsekwencji dla państwa i narodu.

Przyczyną obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej Polski, jej głębokiego tragizmu historycznego jest fakt, że w elitach rządzących (partiach parlamentarnych) usadowili się na pozycjach kierownictwa ekonomicznego niedouczeni i mierni ekonomiści, niezdolni do określenia i prowadzenia nowoczesnej, niezależnej od zagranicznych sponsorów, polityki ekonomicznej, odpowiedniej dla naszego kraju, zapewniającej mu perspektywy i dogodne warunki rozwoju, umocnienie suwerenności, siły i tożsamości narodowej, w nowym układzie stosunków międzynarodowych. Wielu z nich, niedawno gorliwych wyznawców ekonomii marksistowskiej, zostało wysłanych przez władze PRL na prowizoryczne przeszkolenie do zachodnich ośrodków naukowych, aby po powrocie mogli uczestniczyć w prokapitalistycznych przemianach upadającego i przetwarzającego się realnego socjalizmu, pod dyktando zwycięskich w "zimnej wojnie" mocarstw zachodnich. Zdobyta tam wiedza wystarcza im na skuteczną realizację "instrukcji" przekazywanych im (tym razem) przez międzynarodowe instytucje i korporacje ekonomiczno-finansowe, ale nie wystarczą na twórczą działalność, zgodnie z interesami polskimi i ich obroną. W "zmaltretowanej" świadomości tych ludzi powstała bowiem mieszanina uproszczonych pojęć i postaw, zacofanych poglądów, nie mających związków z aktualną sytuacją płynących z zewnątrz dyrektyw, które muszą posłusznie wykonywać oraz nastawień lekceważących zasady etyki i moralności, nastawień wyniesionych z poprzedniej epoki w służbie marksizmu, a umacnianych obecnie w służbie kapitalizmu. Powodowani taką świadomością, prowadzą oni działalność obezwładniającą naszą gospodarkę, torującą drogę obcej penetracji ekonomicznej i prowadzącą do stanu upadłości państwa i gospodarki. Stają się raczej "syndykami" tej upadłości niż menadżerami prowadzącymi kraj do pomyślności i rozwoju, nie mają bowiem do tego, poza brakiem patriotyzmu, intelektualnych predyspozycji.

Nawet gdyby chcieli i rozumieli taką potrzebę, nie są oni zdolni do przyswojenia sobie nowoczesnych pojęć systemowych teorii społecznych, szeroko pojętej ekologii, całościowego (holistycznego) ujmowania zjawisk życia społecznego, oderwania się od prymitywnego myślenia mechanicznego, na którym opierali się twórcy rynkowo-kapitalistycznego systemu 300 lat temu i na którym do dziś opierają się prymitywni, niereformowalni ekonomiści, wierzący w wolną konkurencję, niewidzialną rękę i każący nam w to wierzyć. Dla nich zarówno poszczególny człowiek, jak i społeczeństwo nie są żywym, motywowanym nie tylko materialnie, ale i duchowo organizmem, ale pewną "maszynerią", którą można poruszać na zasadzie prostych praw przyczyny fizycznej i fizycznego skutku (siła i wywoływany przez nią ruch ciał).

Nie ma w tej mechanistycznej manierze myślenia miejsca na obecność takich pojęć duchowo-społecznych jak kultura i jej rozwój, jak potrzeba powszechnej oświaty, zachowania jakości środowiska naturalnego, w którym żyjemy, przedłużania życia, utrzymania poziomu zdrowotności, ładu i harmonii współżycia między ludźmi, sprawiedliwego podziału dóbr, równych szans życiowych, pojęcia kosztów społecznych, związanych z działaniem "maszynerii" gospodarczej nastawionej na ciągły wzrost konsumpcji, produkcji, rywalizacji, walki konkurencyjnej, zysku pojmowanego tylko w wymiarze pieniężnym i zagarniętego przez wąską grupę ludzi. Istnieją popyt i podaż jako proste funkcje "mechanicznych" reakcji i zachowań ludzi, wszystko mierzone w pieniądzu, którego tworzenie i przepływy pozostają pod kontrolą skomputeryzowanych instytucji bankowych.

Oto rzeczywistość tworzona obecnie w Polsce przez zacofanych mechaników. Nie obchodzi ich to, że wraz z takim napędzaniem ich ekonomicznej maszynerii, rośnie bezrobocie, wzrasta ubóstwo szerokich mas ludzkich, wzrasta śmiertelność, rodzą się społeczne patologie, degraduje się środowisko naturalne, rozpada się system zabezpieczeń socjalnych, pogarsza się stan usług publicznych. Są to dla nich tzw. "koszty zewnętrzne", nie uwzględnione w ich uproszczonych rachunkach i modelach ekonomicznych.

Podpiera się to niejednokrotnie matematyką, aby wyglądało bardziej naukowo. Jest to maniera tzw. neoklasycznej szkoły ekonomicznej, dziś już nie do przyjęcia w nowoczesnym świecie. Wyłaniające się w takiej polityce ekonomicznej załamania i kryzysy, starają się - ci ekonomiści nie z tej epoki - leczyć przez doraźne interwencje skierowane na wyodrębnione z całości gospodarczej dziedziny, dotknięte tymi kryzysami, zawierania z nimi jakiś paktów w myśl starej zasady dzielenia całości na części i traktowania tych części bez względu na całość (jest to stary tzw. paradygmat kartezjański).

Ta "redukcjonistyczna" metoda dzielenia gospodarki na "kawałki" i krótkoterminowe, cząstkowe rozwiązywanie problemów są widoczne obecnie na przykładzie górnictwa, rolnictwa, poszczególnych branż przemysłowych itd. Wynika to wszystko z anglo-germańskiej mentalności opartej na protestanckim dogmacie predestynacji, czyli boskim przeznaczeniu.

Od tej drogi i od tych metod trzeba odejść. Jednocześnie cały czas, jak już mówiłem, okłamuje się społeczeństwo, wmawiając mu kłamliwą tezę, że Polska jest krajem dynamicznie rozwijającym się, posługując się oszukańczą definicją tzw. dochodu narodowego, który jest w istocie rejestrem papierowych manipulacji finansowych słabo powiązanych z fizyczną produkcją dóbr, a zaliczającym jako dodatni dochód nawet koszty poniesione w związku z klęskami żywiołowymi i społecznymi. Od takiego pojmowania dochodu narodowego trzeba odejść. Nadal w dotychczasowych schematach myślenia ekonomicznego kapitalistycznej drogi rozwoju stosowane są nieaktualne pojęcia wolnego rynku, którego na świecie już nie ma, niewidzialnej ręki, której działanie, jeśli jest dzisiaj obserwowane, to tylko w sensie destrukcji moralnej i społecznej.

Tego rodzaju pojęcia nie mieszczą się już w koncepcji "Trzeciej Drogi". Ale nie tylko te pojęcia kapitalistycznej drogi są do odrzucenia. Reformie muszą ulec poglądy dotyczące np. wzrostu gospodarczego. Ukrywa się bowiem przed społeczeństwem prawdę, że wzrost gospodarczy określany na podstawie fałszywej definicji dochodu narodowego jest fikcją i może być zjawiskiem społecznie szkodliwym. Mówiąc o "Trzeciej Drodze", przyjmujemy, że stare definicje takich pojęć jak efektywność, wydajność, zysk muszą ulec zmianie, że pojęcie bogactwa nie może być dłużej utożsamiane z prywatnym zyskiem pieniężnym, a tak zwana wartość pieniężna nie jest obecnie wystarczającą miarą zjawisk społeczno-gospodarczych. Ta "generalna lustracja" i rewizja zastarzałych definicji i pojęć staje się szczególnie pilna niezależnie od tego, czy nazwiemy to "Trzecią Drogą" czy nie. Wynika to z rewolucji pojęciowej, jaka się dokonuje w całej nauce, także w naukach społecznych i światowej ekonomii.

Jeżeli ktoś postawi pytanie - dlaczego mówimy o "Trzeciej Drodze", drodze nowoczesnej myśli społeczno-ekonomicznej, nawiązującej do teorii systemów społecznych, do ekologii, do obecności etyki i moralności społecznej w polityce i ekonomii, to odpowiadając, stwierdzamy, że czynimy tak dlatego, że obecna polityka społeczno-ekonomiczna prowadzona w Polsce jest polityką wsteczną, antyrozwojową, zacofaną metodą reagowania cząstkowego na całościowe problemy, jest po prostu praktyką realizacji obcych instrukcji mających na celu demontaż polskiej narodowej gospodarki. Polsce potrzebna jest zarówno nowoczesna własna myśl ekonomiczna, jak i odpowiednia kadra ekonomistów nowocześnie, ale i po polsku myślących, zdolnych do wprowadzenia kraju na drogę prawdziwego rozwoju, zdolna do zreformowania dotychczasowej polityki ekonomicznej i nauki ekonomicznej, którą ze względu na olbrzymie znaczenie ekologii można by nazwać "ekonologią", a jej treścią powinny być takie metody ujmowania ludzkiej istoty i jej losów, aby nie do pomyślenia była egzystencja ludzka "na granicy życia i śmierci", jak to się dzieje i na świecie i w Polsce.

Zanim będzie można mówić o wejściu na "Trzecią Drogę" rozwoju, dokonać więc trzeba reformy nauk ekonomicznych i surowej "lustracji" ekonomistów, którzy tyle zła wyrządzili już w naszym kraju, służąc nieraz niecnym celom politycznym. Rozwinięte idee "Trzeciej Drogi" budzą nadzieję, że ludzkość może wreszcie znajdzie sposób na rozwiązanie większości trapiących ją bolączek.

Wzrasta zainteresowanie tymi ideami. Ostatnio mówi się na ten temat np. w Niemczech po objęciu władzy przez socjaldemokratów z udziałem Partii Zielonych. Także w Rosji zwolennikiem "Trzeciej Drogi" jest np. Lebiedź.

Ustrojowo "Trzecia Droga", poza reformą samej ekonomii, rekonfiguracją systemu wartości i pojęć w sferze moralno-społecznej, oznacza przywrócenie instytucji państwa misji organizowania procesów rozwoju i budowania "przyszłości", planowania tej przyszłości, utrzymania równowagi między potrzebami teraźniejszości i przyszłości oraz pomiędzy interesami jednostki i jej prawami, a interesem całości państwa, pomiędzy materialnymi i duchowymi elementami życia społecznego. Tego rodzaju stały interwencjonizm państwowy nosić musi jednak charakter "interwencjonizmu oświeconego", pozbawionego biurokratycznego dyktatu i arogancji władzy.

System władzy powinien ewoluować w kierunku "demokracji materialnej", tzn. takiej, w której jej społeczne i polityczne dobrodziejstwa będą odczuwane bezpośrednio przez wszystkich obywateli bez różnicy ich społecznego statusu, a tylko jako należne im korzyści po spełnieniu wszystkich obywatelskich obowiązków.

Zasada równych szans życiowych, także w dostępie do stanowisk publicznych i do władzy, może być korygowana tylko przez fakt zdobytego wykształcenia i posiadanych talentów oraz doświadczenia. Tak oto w skrócie można przedstawić główne idee "Trzeciej Drogi" rozwoju społeczno-gospodarczego, politycznego czy - jak mówią niektórzy - "ekorozwoju", jako propozycję do przyjęcia zarówno w skali poszczególnych narodów, jak i w skali globalnej. Jest ona chyba zrozumiała dla zwykłego człowieka.

Dla rolnictwa "Trzecia Droga" oznacza organiczną politykę rolną i traktowanie polskiej wsi jak wielkiej, ale integralnie związanej z całością gospodarki narodowej, części narodowego systemu gospodarczo-ekologicznego i społeczno-kulturowego. Jest to jednak temat wymagający odrębnego potraktowania. W imieniu "Samoobrony" mogę przed Państwem złożyć deklarację, że żadnych blokad z naszej strony na "Trzeciej Drodze" nie będzie.

"Trzecia Droga" to koncepcja wynikająca z analizy doświadczeń ekonomicznych i politycznych, jakich doznało wiele narodów w obecnym stuleciu. Z analizy tej wynika, że nie jest prawdą, iż po upadku systemu komunistycznego w Europie jedyną alternatywą dla narodów z komunizmu wyzwolonych jest powrót do antyludzkiego i antysocjalnego systemu kapitalistycznego, na którym ciąży także wiele zbrodni przeciw ludziom i narodom w przeszłości, a który i obecnie nie ma ludzkości nic, z punktu widzenia moralności i sprawiedliwości społecznej do zaproponowania, poza ideą maksymalnych zysków i brutalnej rywalizacji dla ich pozyskiwania oraz aroganckiej demonstracji siły bogatych wobec nierozwiniętych, słabych i wyzyskiwanych.


Za: "Samoobrona", także w Internecie:

strona: www.samoobrona.pl/trzecia_droga.html

* * *

A teraz głos starego lewicowca, nie żadnego tam lewaka z tych, co to są w stanie "zabijać za Kosowo", ale komunisty z dawnej szkoły, bo tak chyba można napisać o Santiago Carillo: Lewicę trzeba więc zbudować od nowa, czerpiąc wszystko, co zdrowe z programu komunistów, socjaldemokratów, Zielonych, pacyfistów i różnych lewicowych organizacji pozarządowych. Moim zdaniem nie powinna to być nowa partia, ale ruch polityczny.

Red: - Czy pojęcie: "człowiek lewicy" nie uległo dewaluacji?

S. C.: - Nie sądzę. Dla mnie lewicowość polega na pragnieniu stworzenia społeczeństwa, w którym interes zbiorowy ma przewagę nad interesem jednostki. W którym rynek nie jest jedynym prawem i regułą rządzącą dosłownie wszystkim. W którym zysk nie jest jedynym celem, a równość społeczna i ekonomiczna jest rzeczywista, a nie formalna.

Red: - Jaką przyszłość widzi Pan dla świata?

S. C.: - Wbrew pozorom, nasz świat to mały okręt. Jeśli zabraknie powietrza i wody może dojść do katastrofy. Nie będziemy wówczas mogli przesiąść się na inny statek. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wydaje nam się, że Ziemia jest ogromna, a jej zasoby niewyczerpane. Nowoczesna lewica musi się zająć tymi problemami. Powinna też dążyć do zmiany niesprawiedliwego społeczeństwa, w którym bogaci wciąż się bogacą, a biedni stają się coraz biedniejsi. Nie możemy jednak pomagać biednym naszych własnych krajów. Trzeba ogarniać wzrokiem cały statek, całą planetę. Trzeba pomóc biednemu Południu, by mieszkający tam ludzie nie byli zmuszeni emigrować za chlebem na bogatą Północ. Niestety partie lewicowe są dziś głównie zaprzątnięte najbliższymi wyborami. Nie zastanawiają się, na jakim świecie żyjemy i co zrobić, by go polepszyć. Zamiast tego u progu XXI wieku mamy wojnę w sercu Europy.

Olaf Swolkień



Za: Ta wojna to prawdziwe szaleństwo [w:] "Trybuna" z 21.5.99.



ZB nr 7(133)/99, 16-30.6.99

Początek strony