Strona główna | Spis treści |
Alder Hatch, autor biografii sławnych ludzi - prezydentów i papieży - napisał książkę R. Buckminster Fuller - At Home in the Universe... w r. 1973, kiedy Fuller, którego znał od 58 lat, miał 78. Znany ze swych książek, projektów i wystąpień we wszystkich częściach świata Bucky - jak go nazywali przyjaciele - ukazany jest jako "osoba bardzo ludzka", pełna sprzeczności i słabości, która na drodze do uznania i sukcesu musiała pokonać niezliczoną ilość rozczarowań, niepowodzeń i porażek, ale wytrwała w zamiarze przekazania potomnym swojej wizji lepszego, bardziej sprawiedliwego świata dla całej ludzkości.
Wydając swą książkę, Hatch uznał, że Fuller spełnił już swoje życiowe zadanie "opisania wszechświata" jako dzieła Najwyższej Inteligencji, będącego systemem samoregeneracyjnym, w szczególny sposób zrównoważonym, entropijno-antyentropijnym, niejednoczesnym, technologiczno-metafizycznym, a przede wszystkim "synergicznym".
Dla milionów słuchaczy i czytelników na całym świecie pozostał mistykiem, ale także wieszczem nowej rzeczywistości XXI w. Kluczem do jego filozofii była zasada synergii stanowiąca, że zachowania całości nie można określić na podstawie analizy zachowania jej podzespołów. Fuller uważał się przede wszystkim za "odkrywcę" ogólnych zasad - kierując się przypuszczeniem, że umysł ludzki odwzorowuje w jakimś sensie te "ogólne zasady" i dzięki temu jest w stanie je odkrywać. Był prorokiem postępu technicznego, którego zadaniem powinno być zapewnienie dobrobytu wszystkim mieszkańcom Ziemi dzięki wykorzystaniu energii słonecznej w jej licznych postaciach.
Aby wyrazić swoje idee i wizje, często uciekał się do poezji i to z takim skutkiem, że swego czasu piastował Katedrę Poetyki na Harvardzie. Jako filozof uważany był za transcendentalistę, którego ideą przewodnią, podobnie jak u świętych i mędrców, była praca, której dzieło miała cechować wierność prawdzie. Nie sposób w krótkim artykule opisać życie człowieka tak wielostronnego i aktywnego, jak Buckminster Fuller i poniższy tekst należy traktować raczej jako krótką "ściągawkę" jego życiorysu.
Urodzony 12.7.1895 w Milton, Massachusetts w zamożnej rodzinie nowoangielskiej "średniej klasy". W czwartym roku życia okazało się, że ma kolosalnego zeza i dopiero bardzo silne szkła umożliwiły mu zobaczenie świata "naprawdę", co miało silny wpływ na jego życie, podobnie zresztą jak dominacja o 3 lata starszej siostry Leslie. Nie rozumiany przez matkę dopiero w wieku dojrzałym zbliżył się emocjonalnie do swego o 3 lata młodszego brata Wolcotta, natomiast niezwykle przywiązany był do swego ojca. W r. 1900 i 1903 podróżował do Chicago - częściowo drogą wodną - stąd jego wielka, bo pierwsza miłość do okrętów. W 1904 r. rodzina zakupiła wyspę Bear Island w Maine, gdzie Fuller miał spędzić większą część swego osiadłego życia, a (...) widoki, dźwięki, zapachy i powiew wiatru stały się dla 9-latka najsilniejszym doznaniem piękna Przyrody.
W r. 1906 dokonał pierwszego wynalazku. Był to napęd "odrzutowy" do łodzi rybackiej, umożliwiający wioślarzowi siedzenie przodem do dzioba łodzi. W 1907 umarł ukochany ojciec, co spowodowało nagły spadek zamożności rodziny i konieczność poważnych ograniczeń.
Posłany do ekskluzywnej szkoły Milton Academy Bucky był zdolnym sportowcem mimo częściowego kalectwa (krótsza noga). W 1913 r. wstąpił do Harvardu, wkrótce jednak został wydalony za "nieodpowiedzialne zachowanie", potem dzięki staraniom rodziny został przyjęty do pracy w charakterze mechanika-praktykanta w fabryce tekstylnej w Kanadzie. Tutaj w całej pełni ujawnił się jego geniusz w konstruowaniu "niekonwencjonalnych" mechanizmów, a prowadzony przez niego Dziennik racjonalizatora stał się podręcznikiem samodzielnej edukacji technicznej.
W rok później wybuchła wojna w Europie. Dzięki znakomitym efektom w pracy mógł powrócić na Harvard, aby go wkrótce ponownie opuścić, tym razem za brak "systematyczności w nauce", czego przyczyną stało się budzące się w nim zainteresowanie "dobrobytem ludzkości".
Przez następne 2 lata pracował w firmie zajmującej się dystrybucją mięsa. W 1915 poznał kobietę swego życia Annę Hewlett. W 1917 zamieszkał w Nowym Jorku, gdzie po raz pierwszy poznał czołowych artystów, których towarzystwo stało się dla niego równie bliskie, jak później - ludzi morza. Po rozpoczęciu przez Niemcy wojny z USA zgłosił się do Marynarki Wojennej z własnym kutrem ofiarowanym przez matkę, dzięki czemu otrzymał od razu rangę kapitana. Także tutaj popisał się swoją niezwykłą inteligencją, wykrywając kolaborancką stację tankowania niemieckich U-bootów.
Niebawem awansował na dowódcę flotylli kutrów patrolowych, nadzorujących szkolenie pilotów hydroplanów. Piloci ci nader często tonęli podczas nieudanego lądowania, zanim zdołano ich wyplątać z pasów. Fuller zaprojektował oryginalną wciągarkę umocowaną na pokładzie kutra, umożliwiającą szybkie podniesienie z wody całego samolotu, ratując życie pilota. Tu, na morzu spędził najszczęśliwszy okres swego burzliwego życia. Można powiedzieć, że był w swoim "żywiole". Tutaj też los zetknął go z pierwszym z szeregu wybitnych ludzi owego czasu - De Forestem, któremu towarzyszył w pionierskiej próbie nawiązania łączności radiowej między okrętem i samolotem. W ostatnim roku Wielkiej Wojny został skierowany na intensywne, 3-miesięczne szkolenie oficerów Marynarki (zamiast 3 lat!). Fascynacja architekturą okrętów, będących w owym czasie szczytem osiągnięć techniki, stała się przesłanką jego późniejszej wizji idealnego świata opartego na "inteligentnych" technologiach wykorzystania jego naturalnych zasobów. Inną cechą kursu - ze względu na jego intensywność - było zerwanie z tradycyjnym podziałem na chemię, fizykę, matematykę itp. i podejście do nauki jako całości, co umożliwia jej zrozumienie. Tutaj kontynuuje swój "dziennik", zawierający notatki, szkice i nowinki techniczne. Po powrocie do marynarki zajmował się łącznością z okrętami na morzu i dzięki tej praktyce doszedł do kolejnego "odkrycia", że nadawca komunikatu musi mieć pewność, że nie zostanie on zrozumiany niewłaściwie. Sztuka polega na przekazaniu komunikatu przy użyciu minimalnej liczby słów, wykluczającej możliwość błędnego zrozumienia. Po zakończeniu działań wojennych mógł pozostać w marynarce jako oficer zawodowy i zająć się twórczym wykorzystaniem ogromnego postępu technicznego czasu wojny do celów cywilnych. Nie interesowało go jednak zdobycie fortuny w świecie zdominowanym przez żądzę zysku.
Pod koniec 1918 r. urodziła się córeczka Alexandra, której choroba i wczesna śmierć wywarły głęboki wpływ na rozwój świadomości Fullera i jego późniejsze zainteresowanie metafizyką. Za namową wspólnika zdecydował się na przejście "do cywila" - niefortunne, gdyż firma została wkrótce zreorganizowana, a on sam został na lodzie, z narastającym uprzedzeniem do nieuczciwych praktyk menedżerów biznesu.
Od alkoholowej depresji uratowali go przyjaciele z marynarki, umożliwiając czasowy powrót na okręt ćwiczebny, nb. zbudowany "metodą taśmową" w zakładach Forda, który stał się dla Fullera wzorem przemysłowca-nowatora znanego również z dbałości o warunki socjalne swoich pracowników.
Rok 1923 to początek działalności w budownictwie z wykorzystaniem nowej technologii pustaków z lekkiego betonu, o znakomitych właściwościach izolacyjnych. Patent na nowy system był pierwszym z dwudziestu paru uzyskanych przez Fullera w ciągu całego życia. W Chicago, gdzie znajdowała się fabryka, miał okazję poznać sławnego Al Capone, który jednak nie przypadł mu do gustu. Przedsiębiorstwo upadło w 1927 r., po zbudowaniu ponad 200 domów (znacznie tańszych i praktyczniejszych od tradycyjnych), głównie na skutek oporu konserwatywnych związków zawodowych, przeciwnych wszelkim zmianom w budownictwie. Jego system, wykupiony przez znaną firmę Celotex, przetrwał jednak do dziś (również w Polsce, k. Krakowa produkuje się w podobny sposób lekkie pustaki - wypełniacz: wióry drewniane). Niepowodzenie w "reformowaniu" ludzi doprowadziło Fullera do skupienia się na polepszeniu warunków bytowych przez działalność stricte projektową. Ideą przewodnią były dla niego strofy Kiplinga:
Nikt nie powinien pracować dla pieniędzy
i nikt nie powinien pracować dla sławy,
lecz tylko dla samej przyjemności pracy.
(No one shall work for money
and no one shall work for fame,
but each for the joy of working.)
Aby uniknąć sprzeczności interesów różnych grup zawodowych, postanowił myśleć "przyszłościowo" i projektować z 50-letnim wyprzedzeniem. Jego zainteresowanie nowoczesną architekturą poszło jednak w kierunku przeciwnym niż Waltera Gropiusa z Bauhausu i Franka Lloyda Wrighta. Punktem wyjścia była tu jego znajomość wytrzymałości materiałów, która jest znacznie większa (szczególnie dla stali stopowych) w warunkach rozciągania niż ściskania. Nazwany przez niego 4D budynek na planie sześciokąta, którego 10 czy 12 pięter miało być podwieszone na stalowych linach do centralnego masztu, był tak lekki, że mógł być dostarczony do dowolnego miejsca za pomocą modnego wówczas sterowca Zeppelina. Dom przyszłości miał mieć zdalnie otwierane okna i drzwi - intuicyjnie przewidziane - i wkrótce zrealizowane w firmie General Electric z wykorzystaniem fotokomórki. Przy tej okazji przewidział również (w 1928 r.) wynalezienie osłonowych tworzyw sztucznych oraz klimatyzacji. Rozważania nad istotą Wszechświata doprowadziły go do własnego systemu geometrii oraz teorii pochodzenia człowieka (z rejonu zachodniego Pacyfiku) i fundamentalnej zasady (głoszonej dzisiaj m.in. przez Sai Babę), że jesteśmy jedną ludzką rasą.
Następna konstrukcja to już 1-piętrowy 4-pokojowy "dom na słupie" (maszyna do mieszkania, wg formuły Le Corbusiera) - zasilany energią słoneczną - Dymaxion House, ważący niecałe 3 t, za 1 500 ówczesnych dolarów. Liczący 2 tys. stron maszynopisu opis wynalazku, zawierający również rozważania nad przyszłością rodu ludzkiego i jego miejscem w Kosmosie, został pozytywnie "zaopiniowany" przez grono 18 niezależnych architektów, a następnie rozesłany do czołowych, liczących się osobistości kraju. Tymczasem wpływowy Amerykański Instytut Architektów odrzucił ofiarowany mu w prezencie patent, nie akceptując "domów w puszce od konserw".
Cdn.
Włodzimierz Czachowski-Rylski