Strona główna   Spis treści 

ZB nr 19(145)/99, 16-31.12.99
POLEMIKI - OPINIE - KOMENTARZE

PARTACKA ROBOTA

Tekst autorstwa pana Jana Bocheńskiego "Rozbijacka robota" z numeru 13/99 ZB w części dotyczącej Korporacji AMWAY napełnił mnie niesmakiem i mocno poirytował. Trudno mi zachować stoicki spokój w przypadku, gdy publicznie zabierają głos osoby niekompetentne, nie mające zielonego pojęcia o temacie, na jaki się wypowiadają. Nie chcę być źle zrozumiany - nie bronię panu Bocheńskiemu mieć własnych poglądów, ale gdy ktoś się wypowiada na forum publicznym, powinien dysponować sprawdzonymi informacjami. W tym wypadku mamy do czynienia z koncertem oszczerstw, pomówień i plotek, co postaram się wykazać.

Autor sam przyznaje, że nawet nie zna produktów AMWAY-a, cytuję: "Mówią, że są ekologiczni, gdyż ich produkty są (podobno) ekologiczne". Co to znaczy podobno? Są certyfikaty, wyniki badań itp., ale trzeba się z nimi zapoznać. Pan J. Bocheński oczywiście tego nie zrobił, stąd takie sformułowanie. Dalej autor pisze: "... lansują oni konsumpcyjny styl życia". To chyba jakieś żarty. Jakim konsumpcyjnym stylem życia - w rozumieniu pana J. Bocheńskiego - jest kupowanie pasty do zębów, mydła, proszku do prania, płynu do mycia naczyń? Na tych właśnie produktach Korporacja AMWAY robi największe obroty - TO FAKT BEZDYSKUSYJNY! Pan Bocheński twierdzi, że on nie prowadzi konsumpcyjnego stylu życia. Bardzo przepraszam, ale w takim razie - o ile nasze drogi kiedykolwiek się skrzyżują - wolę aby pan Jan w rozmowie ze mną stał po stronie zawietrznej. Nazywając sposób "zdobywania kasy w AMWAY-u" niegodziwym, pan J. Bocheński dopuścił się już publicznej zniewagi i praktycznie za coś takiego powinniśmy się spotkać na sali sądowej, nie chcę jednak robić temu panu darmowej reklamy. Nie wiem jaka będzie w tej sprawie decyzja dyrekcji AMWAY POLSKA, bo informuję, iż przesłałem jej kopię omawianego artykułu. Wolność słowa, o którą tak troszczy się pan Bocheński, nie daje nikomu prawa do bezkarnego obrzucania innych błotem! Ciekawe, w czym pan Jan dopatrzył się oszustwa i żerowania na złudzeniach ludzi zakładając, iż w ogóle przeanalizował działalność Korporacji AMWAY? Prześledźmy całą rzecz po kolei.

Zasady biznesu AMWAY opierają się na zmianie miejsca dokonywania zakupów, które i tak musimy robić na co dzień - kosmetyków, chemii gospodarstwa domowego, odzieży, żywności itp. Dochody uzyskujemy z podziału zysków z obrotu między Korporację a konsumentów. Zależą one od poziomu miesięcznego obrotu poszczególnych klientów, co nie oznacza, że muszą oni bardzo dużo kupować czy wręcz trudnić się akwizycją lub obnośną sprzedażą, jak niektórzy uważają. Tu mamy do czynienia z pierwszym niezrozumieniem zasady konsumpcji własnej i niestosowaniem się do tej reguły, co jest przyczyną niepowodzeń wielu ludzi czy wręcz odrzucania tego sposobu prowadzenia biznesu. (Właśnie niezrozumienie sposobu prowadzenia tego biznesu powoduje często jego odrzucanie. Doświadczyłem tego wiele razy w kontaktach z ludźmi, którym go proponowałem) Idźmy dalej.

Aby mieć większe obroty i więcej zarabiać W SPOSÓB STABILNY, czyli co miesiąc otrzymywać mniej więcej taką samą - lub wyższą - premię finansową, należy ZAPROSIĆ inne osoby do tego biznesu, na takich samych zasadach jak my. Nie ma tu mowy o WCIĄGANIU kogokolwiek - jak sugeruje pan Bocheński. Ci, którzy starają się wciskać ten biznes ludziom na siłę nie rozumieją kolejnej zasady - niedecydowania za kogoś, że on MUSI to robić. Jesteśmy wolnymi ludźmi i mamy prawo wyboru sposobu zarabiania na życie.

Aby samemu zarabiać dużo musimy POMÓC INNYM zarabiać pieniądze, tak jest skonstruowany sposób naliczania premii finansowych. Zatem nasz sukces oparty jest NA SUKCESIE, a nie krzywdzie drugiego człowieka - jak sugeruje pan J. Bocheński. Tego wielu ludzi również nie rozumie, licząc na to, że pieniądze zarobią się same, a ich rola ogranicza się jedynie do budowania struktur. Z drugiej strony, wchodzący do tego biznesu często liczą na to, że całą robotę odwali za nich "sponsor". Wynika to z zakorzenionej biernej postawy roszczeniowej w naszym społeczeństwie - "mnie się należy". Sprawa zestawu podstawowego - jak to nazywa pan J. Bocheński - jest wręcz śmieszna (nota bene nazywa się on Zestawem Handlowym, co jest kolejnym dowodem na to, iż wiedza tego pana ogranicza się do plotek i pomówień). Czy ktokolwiek próbował wbić kiedyś gwóźdź w deskę gołą ręką? Ktoś powie - co za bzdura, do tego przecież służy młotek. Dlaczego więc pan Jan sugeruje, iż aby odnieść sukces w biznesie AMWAY niepotrzebne jest narzędzie jakim niewątpliwie jest ów zestaw? A szkolenia? Kto próbował dojść do matury chodząc tylko na te lekcje, które go interesowały, a resztę "olewał"? I co, udało się? Jak ktoś chce zbudować ten biznes nie ucząc się tego od tych, którzy to zrobili? Takie myślenie - "mnie nic nie trzeba, ja wiem wszystko" - trąci arogancją i pychą. Przydało by się panu Bocheńskiemu więcej pokory wobec własnej niewiedzy. Trzeba płacić za wiedzę? A czy nie kupuje się podręczników do szkoły? Po pierwsze - to jest BIZNES, a w biznes się INWESTUJE. Po drugie, pan Jan chyba nie zauważył, że skończył się okres socjalistycznej darmochy i to dziesięć lat temu. Wiedza to taki sam towar jak każdy inny, tak więc ci, którzy chcą wiedzieć więcej - płacą za to, a ludzie pokroju pana Bocheńskiego, czerpiący wiedzę od "kawiarnianych ekspertów", "wiedzących lepiej" - zwłaszcza po kielichu - nie robią tego. Nota bene, owa wspomniana wyżej darmocha była w rzeczywistości życiem na kredyt, o czym świadczą długi, które teraz musimy spłacać.

Uzależnienie od jakiejkolwiek ideologii w przypadku Korporacji AMWAY ma tyle wspólnego z prawdą co wszystkie poprzednie dywagacje pana Bocheńskiego. Otwiera się tu ludziom oczy na pewne życiowe sprawy, o których często zapominają w codziennej walce o przeżycie od pierwszego do pierwszego. Zależność poziomu życia od rodzaju aktywności zawodowej, ilości przeznaczanego na nią czasu i energii, odpowiedzialnego podejścia do własnego życia i umiejętności realnej oceny stanu swojej wiedzy w powiązaniu ze zdolnością uczenia się jak odnosić sukcesy od tych, którzy je odnieśli, nie ulega wątpliwości dla każdego trzeźwo myślącego człowieka. Dodatkowo jest to uzupełnione tzw. psychologią sukcesu, która jest uznawaną w świecie NAUKĄ, a nie żadną ideologią. Aby coś osiągnąć, trzeba być pozytywnie nastawionym do tego co się robi, a nie ustawicznie narzekać na wszystkich i wszystko dookoła. To zrozumiałe, że ludzie z zewnątrz patrzą na entuzjazm ludzi z tego biznesu jak na fanatyzm, ale oni po prostu nie dostrzegają, jak wielkie możliwości uzyskuje się w nim za tak niewiele! Czy ktoś, kto trafia szóstkę w Lotto, dostaje spazmów czy skacze z radości? Jeśli pan Bocheński również tego nie rozumie, to nie mamy o czym ze sobą rozmawiać.

Wreszcie, sprawa marzeń, które rzekomo rozbudza się w AMWAY-u. Każdy z nas o czymś marzy lub marzył w przeszłości. Co w tym złego? Marzenia nadają naszemu życiu jakikolwiek sens. Jedni marzą o własnym samochodzie - trudno. Inni chcą mieć własny dom, kolejni pragną podróżować, zwiedzać inne kraje, następni - zapewnić wykształcenie swoich dzieci w najlepszych szkołach. Tych marzeń nie trzeba w ludziach rozbudzać, one tkwią w ich podświadomości, wciśnięte gdzieś w jakiś kąt, zakurzone i zapomniane. Większość z nas boi się z nimi wychylać, aby nie narazić się na wyśmianie i krytykę ze strony choćby takich ludzi jak pan Bocheński. W AMWAY-u uczą się mówić otwarcie o swoich pragnieniach, bez względu na to czy to się komuś podoba czy nie. Daleki byłbym od zabraniania im tego. Pan Bocheński - w mojej ocenie - prezentuje natomiast pogląd, iż wszyscy powinniśmy mieć "po równo". Skąd my to znamy?

Zarzucanie Korporacji AMWAY grania na emocjach jest ze strony pana Bocheńskiego przykładem hipokryzji. To pan Jan operuje słownictwem o silnym zabarwieniu emocjonalnym: niegodziwy sposób zdobywania kasy, oszustwo i złudzenia ludzi, uzależnienie od ideologii, gra na emocjach. Nie podaje przy tym żadnych racjonalnych powodów jego użycia. Argumenty pana Bocheńskiego - o ile o takich można w ogóle mówić - są płytkie i niepoparte żadnymi dowodami. Jest to po prostu agresywny atak na Korporację z powodów, których można się tylko domyślać.

Przez dziesięć lat działałem aktywnie w ruchu ekologicznym, jeszcze w czasach, gdy można było za to trafić na 48h na Komendę pod zarzutem działalności wywrotowej. Jednym z powodów zaangażowania się w biznes AMWAY była chęć sponsorowania w przyszłości wartościowych inicjatyw ekologicznych. Kiedy więc czytam, iż ktoś określa mnie mianem niegodziwca, to ogarnia mnie oburzenie. Kim pan jest, Panie Bocheński? Czego znaczącego Pan do tej pory dokonał poza obrzucaniem ludzi obelgami?

Jest takie znane powiedzenie: kiedy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Pasuje to jak ulał do wrzawy wokół AMWAY-a. Korporacja ta jest największą tego typu organizacją biznesową na świecie, o największej ofercie i największych obrotach (służę danymi). Są ludzie, którym to przeszkadza, są też tacy, którzy czują zawiść w stosunku do mających więcej od nich. Jedni i drudzy plują jadem, z różnych pobudek. Są też osoby, którym się nie powiodło w tym biznesie i - aby w oczach swoich przyjaciół nie uchodzić za nieudaczników - zrzucają za to winę na AMWAY. Nie wiem, do której grupy zalicza się pan Bocheński, mam tylko nadzieję, iż mieszkańcy naszego kraju nauczą się kiedyś odróżniać prawdziwych ekspertów od tzw. farbowanych lisów.

Ryszard Kukiełka
K. Wielkiego 9/24
20-611 Lublin
tel. 0-81/444-73-52


początek strony

CO WIEM O NOWYM MINISTRZE OCHRONY ŚRODOWISKA

19.11.99 - dzień nominacji Antoniego Tokarczuka na ministra ochrony środowiska wejdzie do historii ochrony środowiska jako wielka kompromitacja. Choć minęło trochę czasu nie mogę się z tym pogodzić i chciałabym podzielić się moimi obawami z czytelnikami ZB.

Otóż po pierwsze brzydzę się wszelkimi przejawami kumoterstwa między urzędnikami, przypomina mi to bowiem minione czasy niechlubnego ustroju. Znam je z opowiadań moich rodziców, którym przyszło dorastać i rozpoczynać karierę w tamtych czasach.

Czasy się zmieniły, problem znajomości partyjnych, wzajemnych nominacji i ułatwiania sobie życia pozostał.

Sylwetka pana Tokarczuka (nie mam ochoty nazywać go ministrem) została doskonałe zaprezentowana w artykule "Życie pełne powołań" Piotra Głuchowskiego w "Gazecie Wyborczej" z 2.11.99. Pozwolę sobie zacytować kilka bardziej interesujących fragmentów.

"Antoni Tokarczuk: konfliktowy, trochę tajemniczy, żądny władzy, podatny na złe wpływy, nielojalny"

Autor wspomina fakty z kariery politycznej pana T. Został senatorem za sprawą fotografii z Lechem Wałęsą, Hanna Suchocka odwołała go ze stanowiska wojewody bydgoskiego, gdy z klubem poselskim PC głosował przeciw budżetowi. Później kłótnia z Zarządem Regionu bydgoskiej Solidarności, czego efektem było nie wpisanie go na listę AWS podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Szefowanie w klubie AWS i sejmiku Kujaw i Pomorza skończyło się po kilku miesiącach - nie chciano z nim współpracować (jest to raczej optymistyczny akcent).

Kolejną rzeczą która niemało mnie ubawiła były wynurzenia natury osobistej pana T., cytuję: "... - chociaż mama gdy jej powiedziałem że zostanę ministrem nawet mnie skrzyczała. Po co ci to? - pytała - Tylko nerwy. Daj sobie spokój". "I co nie posłuchał pan mamy?" "No nie"

I jeszcze skromne zdanie o sobie, mianowicie dlaczego J. Rulewski wygrał z nim wybory na szefa Zarządu Regionu Solidarności, cytuję: "Wybrali go z litości...delegaci przestraszeni że Jasio psychicznie nie zniesie porażki wybrali go na szefa. Wygrał ze mną minimalną przewagą".

Zostawmy to i przejdźmy do tego co pan Tokarczuk może nam zaoferować jako minister ochrony środowiska. Jedynym jego doświadczeniem w kontakcie z przyrodą była uprawa owoców w trudnych dla siebie czasach. Cytuję: "Nie miałem kłopotów z uprawą, w końcu pochodzę ze wsi". "Jakie odmiany pan hodował?" "Już nie pamiętam. Porzeczka była czarna a truskawki normalnie, czerwone".

No brawo panie ministrze "od środowiska", pana wiedza przyrodnicza niestety nie wykracza poza stwierdzenie że truskawki są czerwone.

Z wykształcenia socjolog, prezes firmy budowlanej, dlatego pytam czy naprawdę brakuje w Polsce wykwalifikowanej kadry w dziedzinie ochrony środowiska? Po co w takim razie kształci się tylu młodych ludzi, jeśli i tak nie będą mieli nic do powiedzenia?

Nikt nie ma wątpliwości co do tego, iż była to nominacja polityczna. Kwestia kompetencji i znajomości tematu została zupełnie pominięta, stanowisko ministerialne zostało potraktowane jako świąteczny upominek krótko po tym, jak pan Tokarczuk został szefem PPChD, powstałej po połączeniu PC, PChD i Ruchu dla Rzeczypospolitej. Zrobił to w imię "pełnego zjednoczenia prawicy" i zastał nagrodzony przez Krzaklewskiego (brzmi to śmiesznie i niema nic wspólnego z ochroną środowiska). Trafił mu się akurat resort ochrony środowiska... Cóż, pan Tokarczuk był zapewne świadom bogactw środowiska naturalnego w chwili gdy odbierał nominację.

W ślad za Tokarczukiem podążają inni. Otóż pewna radna z Bydgoszczy otrzymała propozycję pracy w ministerstwie ochrony środowiska i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że piastowała ona urząd głównej księgowej w tej samej firmie budowlanej.

Zapowiada się smutny okres w dziedzinie ochrony środowiska, minister - technokrata, który postawi nam kaskady na Wiśle - najbardziej antyekologiczną inwestycję w Polsce.

Ucieszyła mnie jednak stanowcza wypowiedz Jacka Bożka zapowiadająca walkę w obronie najświętszych dla nas wartości poprzez naciski na odpowiednie struktury i fundacją za granicą. Świadomość, że są ludzie którym naprawdę zależy na zdrowym środowisku napawa mnie optymizmem.

Zuzanna Bordewicz


początek strony

PO CO?

Poniższy tekst jest formą protestu przeciwko modyfikacjom genetycznym.

Dużo się pisało i dużo się mówiło na temat modyfikacji genetycznych soi, ryb, kukurydzy i wielu innych gatunków. Przypominają się nazwy wielkich korporacji jak Monsanto, które ubiły na tym interesie duże pieniądze. Pojawiło się kilka nowych supergatunków, które prędko pokażą co potrafią. Były i są spore problemy związane z zamiarami wciśnięcia Europejczykom modyfikowanej żywności ze Stanów. Ale wszystko to wydaje się jakieś odległe. Dzieje się gdzieś tam w wielkim świecie.

Tymczasem nasi "eksperci" na własnym podwórku wyrabiają równie "ciekawe" ŚWIŃstwa.

19.10.99 godz. 1710 Teleexpres podaje, że polscy leśnicy pod okiem niejakiego prof. (lub dr) Dubiela wyhodowali gatunek ssaka - mieszańca świni z dzikiem. Co gorsza, stworzenia te mają być wypuszczone do naszych lasów. Natychmiast nasuwa się pytanie: Po co? Komentator tej informacji wyraził słuszną obawę o możliwość zmieszania się tego "świniaka" z dzikiem. Powstanie kolejny supergatunek, który nie wiadomo co przyniesie i tak mocno zdegradowanemu środowisku. W budżecie brakuje pieniędzy na służbę zdrowia, szkolnictwo, rolnictwo (a może nie tyle brakuje, co są one wydawane np. na budowę autostrad). Funduszy OŚ nie stać (przynajmniej wg urzędników) na wprowadzanie w życie nowych form ochrony, a wydaje się pieniądze na takie bzdury, dodatkowo grożące jeszcze większymi (nie tylko ekonomicznymi) stratami w środowisku. Zapytam jeszcze raz: PO CO?!

Stanowczo protestuję przeciwko wydawaniu pieniędzy na tego typu przedsięwzięcia, podczas gdy brakuje ich na inne bardzo ważne rzeczy. Protestuję przeciwko introdukcji takich ŚWIŃstw do środowiska i dopuszczeniu do podobnej działalności.

Sebastian Sobowiec
Prezes Towarzystwa Ochrony Przyrody
Mieszczańskiego 3, 39-432 Gorzyce


początek strony

HEBEL NIEUK CZY OSZCZERCA?

ZB nr 13(139)/99 na str. 19 zamieściło artykuł, w którym pan Hebel nieudolnie omawia obecność problemów ekologicznych w programach polskich partii politycznych. Pisze on między innymi:

"W Europie Zachodniej ugrupowania neofaszystowskie np. propagują idee ekologiczne w myśl ideologicznego schematu: "Czysta woda, czysta gleba, czysta rasa!" Być może podobnie jest i w Polsce, gdzie odpowiednikiem tych partii jest m.in. PWN-PSN B. Tejkowskiego."

Pan Hebel omawiając obecność zagadnień ekologicznych w programach partyjnych nieoczekiwanie informuje, że Polska Wspólnota Narodowa jest partią neofaszystowską, podobną do swych zachodnich, pewnie niemieckich odpowiedników.

Jest to nieuctwo pana Hebla czy celowe oszczerstwo? Jeśli pan Hebel dopuszcza się oszczerstwa, to jest ono szczególnie krzywdzące i obraźliwe dla Polaków. Bowiem Polacy doznali od niemieckiego faszyzmu niebywałych zbrodni. Polacy w czasie wojny przeciwstawiali się faszyzmowi, a po wojnie byli oskarżani o faszyzm przez stalinowski komunizm. Dzisiaj w podobny sposób oskarża się nas.

Polacy nie byli i nie są faszystami. Polska Wspólnota Narodowa jest partią patriotyczną, wyrosłą na wspaniałych polskich tradycjach narodowych, ludowych, robotniczych, niepodległościowych. Jesteśmy programowo zarówno przeciwko faszyzmowi i neofaszyzmowi, jak też przeciwko nowemu faszyzmowi, uwidocznionemu w agresji NATO na Jugosławię. Jesteśmy za wolnością Ludzi, Narodów, Przyrody. Tak! - za wolnością Przyrody, której ochrona jest jednym z naczelnych punktów naszego programu partyjnego. Nie ma bowiem właściwego rozwoju Ludzi bez harmonii w stosunkach - Naród-Kultura-Przyroda.

Wydaje nam się natomiast, że pomimo przynależności do Partii Zielonych neofaszystą czy nowym faszystą może być niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer. Nawoływał on do faszystowskiej wojny z Jugosławią, do niszczenia w niej wszystkiego - Ludzi, Kultury, Przyrody. Byłoby dobrze, gdyby pan Hebel zarzuty o faszyzm kierował pod właściwym adresem, właśnie na przykład pod adresem niby zielonego, a właściwie brunatnego Joschki Fischera.

Wracając do ekologicznego programu Polskiej Wspólnoty Narodowej, naszym hasłem dedykowanym panu Heblowi jest: "Czysta woda, czysta gleba, czysty rozum!" Tak - panie Hebel - czysty rozum!

A teraz poważnie o ekologicznych aspektach programu Polskiej Wspólnoty Narodowej. Mają one swoje źródło w wykreowanych przez nas Narodowych Zasadach Moralnych.

Zasada 2: "Szanuj i poznawaj Wszechświat, którego jesteś cząstką, bądź z Nim w twórczej jedności i zgodzie."

Zasada 24: "Miłuj Ojczyznę jako Żywicielkę i Świętą Ziemię Narodu swego."

Zasada 25: "Szanuj i chroń Przyrodę, z którą stanowisz jedność, nie powoduj Jej cierpienia i niszczenia."

Zasada 50: "Chroń zdrowie i życie swoje i innych Ludzi, nie kalecz i nie zabijaj Człowieka również nienarodzonego."

Zasada 51: "W trosce o zdrowie i najwyższy rozwój nie używaj alkoholu, tytoniu, narkotyku ani innych środków odurzających, chroń przed nimi wszystkich Ludzi."

Zasada 60: "Osiągaj godziwie należne Ci dobra, korzystaj z nich z umiarem i wystrzegaj się zbytku."

Zasada 61: "Nie trwoń i nie niszcz ani cudzego, ani wspólnego, ani własnego mienia, chroń i oszczędzaj wszelkie dobra."

Na podstawie powyższych Zasad Moralnych, program Polskiej Wspólnoty Narodowej zakłada ochronę środowiska naturalnego na podobieństwo moralnej, zdrowotnej i materialnej ochrony ludzi. Wynikają stąd następujące zobowiązania;

Uzyskać naturalną czystość powietrza, wody i ziemi poprzez stosowanie dla przemysłu oraz miast i wsi pełnych (mechaniczno-chemiczno-biologicznych) oczyszczalni wydalanych gazów, ścieków i ciał stałych, poprzez bieżące segregowanie, odzyskiwanie i przetwarzanie odpadów i śmieci.

Zmniejszyć do racjonalnego minimum używanie w rolnictwie sztucznych nawozów i środków ochrony roślin.

Zalesić nieużytki i ziemię VI klasy i dalszych klas, zwiększając do 1/3 powierzchni zalesienie Polski jako optymalne.

Zwiększyć używanie trwałych, zwrotnych i wielokrotnie używanych opakowań, które po zniszczeniu mogą być użyte jako surowiec wtórny.

Poprawić jakość i trwałość produktów, aby dłużej używane zmniejszały zużycie surowców i energii na wytwarzanie nowych.

Ograniczyć do koniecznego minimum transport TIR-owski na rzecz rozwijania transportu kolejowego, zaś TIR-y w tranzycie przez Polskę przewozić na platformach kolejowych.

Realizować wszelkie inwestycje przemysłowe, komunikacyjne, miejskie i inne nie tylko pod kątem zysku ekonomicznego, ale również pod kątem ochrony jakości środowiska naturalnego oraz jakości życia ludzi - ich zdrowia fizycznego i moralnego. Chronić zwłaszcza obszary widokowe, uzdrowiskowe, leśne i rolne oraz tradycyjne i zabytkowe ludzkie wspólnoty lokalne.

Oto ogólne zobowiązania ekologiczne zawarte w programie Polskiej Wspólnoty Narodowej, z których wynikają uzupełnienia szczegółowe i wykonawcze.

Zarząd Naczelny Polskiej Wspólnoty Narodowej
Bolesław Tejkowski
Hoża 62, 00-682 Warszawa
skr. 15
00-956 Warszawa 10
tel. 0-22/621-55-71, 625-41-70
e-mail: pwn@xox.pl

rysunek



ZB nr 19(145)/99, 16-31.12.99

Początek strony