Władze Czerykawa przygotowują się do wykorzystania w piecach systemów grzewczych miejscowego paliwa - drewna. Niedawno została utworzona brygada spośród pracowników Czerykawskiego Zjednoczenia Produkcyjnego Gospodarki Mieszkaniowo-Komunalnej, która w krótkim czasie zacznie rąbać las.
Jednakże owo drewno mają zamiar wyrąbać w Leśnictwie Wieramiejskim, które szczególnie silnie ucierpiało od promieniowania a od 1986 r., jak się wydaje, wszystkim już wiadomo, że takie skażone paliwo zamienia piece w mini-Czarnobyle.
W tymże samym Czerykawskim Rajonie jednym z najbardziej skażonych miejsc jest wioska Zory (dosłownie kilka kilometrów od Czerykawa). Pięć lat trwało masowe przesiedlanie jej mieszkańców na czyste tereny, domy mieszkalne i budynki administracyjne burzono i równano z ziemią. Lecz w 1996 r. na rozkaz Łukaszenki Zory, podobnie jak inne miejscowości w całej Białorusi, zdecydowano się "rehabilitować". Rozpoczęła się praca nad odbudową wioski i "wznowieniem" w niej życia. Obecnie Zory i jeszcze kilka sąsiednich skażonych wiosek liczą ponad setkę samych tylko dzieci.
Na terenie Kryczewskiego Rajonu znajduje się 26 wiosek, w których występuje promieniowanie na poziomie 1-5 Ci/km2 (dla cezu 137); 16 wiosek o promieniowaniu 5-10 Ci/km2 i jedna wioska (Syczyki) o promieniowaniu 10-15 Ci/km2. Ogólna liczba mieszkańców tych miejscowości wg stanu na kwiecień 2000 to 2799 ludzi (w tym 668 dzieci).
Grodzieńskie organizacje Maładoha Frontu (bunt.hrodna@usa.net) i Maładoj Hramady przeprowadziły 23 kwietnia nielegalną pikietę w Grodnie. Akcja była skierowana przeciwko wojnie w Czeczenii. Młodzież agitowała za przeprowadzeniem reformy armii, która by rozwiązała problemy z wojskiem zawodowym i służbą zastępczą. Jak informuje BARC-IDList News, duża ilość transparentów, dwie biało-czerwono-białe flagi, rozdawnictwo ulotek świadczyły o dobrej organizacji akcji. Samych tylko ulotek rozdano wówczas około 500. Zebrano około 100 podpisów za przeprowadzeniem w kraju reformy wojska. Uczestnicy oświadczyli, że akcja będzie kontynuowana.
Młodzieżowe Centrum Antyfaszystowskie (Moładzevy Antyfaszystouski Centar) ogłasza konkurs na najlepszy antyfaszystowski rysunek "Białoruś bez swastyki". Prace dowolnego wyglądu i formatu przesyłać można pod adresem: MAC, a/s 62, h. Horadnia-3, 230003, Biełaruś (bielaruski).
materiały przygotował Maksim Kapran
(e-mail: ecoinfo@ecoinfo.lingvo.minsk.by)
na podstawie informacji BelaPAN, BARC-IDList News, Interfax oraz
źródeł własnych
Zwracamy Pana uwagę na niepokojący problem, który od wielu lat istnieje w naszym społeczeństwie i wymaga natychmiastowego i dokładnego zbadania, lecz nadal pozostaje poza uwagą władz miejskich. Mowa tu o brutalnym stosunku do zwierząt i w ogóle do wszystkiego co żywe. Powszechnym staje się fakt, iż zwierzęta po krótkim czasie stają się zbędne w domu i zostają wyrzucane na ulicę lub wywożone do lasu, co skazuje je na życie głodowe na śmietnikach i rychłą śmierć. Psa, kota, ptaka można zabić, skaleczyć, torturować nie bojąc się żadnej kary, ponieważ brakuje postanowień prawnych, chroniących zwierzęta i ich prawo do życia. Można złamać, ściąć, spalić drzewo i także nie obawiać się żadnej kary. Od tego wszystko się zaczyna: zerwać kwiat, złamać gałązkę z drzewa, a nawet i samo drzewo, zbić kota lub psa - nie jest przestępstwem. Czy warto się więc dziwić częstym przejawom przemocy wśród dzieci w stosunku do zwierząt i innych dzieci?
Władze rozwiązują problem istnienia bezdomnych psów i kotów barbarzyńskimi metodami: pracownicy służb państwowych (ŻES, DEP) pozbawiają życia zwierzęta okropnymi, bezlitosnymi sposobami, skazując je na długotrwałe męki, które trudno opisać. I to odbywa się w centrum Europy w końcu XX stulecia.
Protestujemy przeciwko antyhumanitarnej, zbrodniczej bezczynności władz odnośnie niepokojącego problemu i żądamy:
Mamy nadzieję, iż Państwo dołożą wszelkiego wysiłku, aby mieszkańcom Grodna nie wstyd było patrzeć w oczy zwierzętom.
Grupa inicjatywna
Z prośbą o pomoc zwrócili się do nas ludzie z Białorusi. Chodzi o to, że zagraniczne (w tym także polskie) firmy wycinają drzewa w jednym z biaoruskich rezerwatów. Jest to las na południu Białorusi, leżący niedaleko granicy z Ukrainą. Od 1993 r. posiada on status Parku Narodowego z możliwością prowadzenia w nim gospodarki leśnej (Park ten zatrudnia 1000 pracowników, z czego tylko 15 to przyrodnicy - reszta zajmuje się wycinką). Jak widzicie nie jest to Park Narodowy jakie mamy w Polsce. W tym białoruskim parku drzewa wycina się pod pozorem "cięć sanitarnych". W rzeczywistości chodzi jednak o zysk jaki przynosi sprzedaż drewna pochodzącego ze starych i drogocennych drzewostanów (wycina się głównie wiekowe, kilkusetletnie dęby, buki, jesiony, jodły...).
Oprócz wycinki drzew, w Parku organizowane są "dewizowe" polowania na łosie, żubry, dziki i inną dziką zwierzynę. Zagraniczni myśliwi polują tylko dla zdobycia trofeów (rogi), gdyż ze względu na skażenia po Czarnobylu (obszar ten uległ dość znacznemu napromieniowaniu po katastrofie w elektrowni atomowej), mięso zabitych zwierząt nie nadaje się do spożycia (delikatne podniebienia tych burżujów nie zniosłyby takiej strawy). Spytacie dlaczego niszczy się taką wspaniałą przyrodę? Otóż odpowiedź jest prosta i znana nam wszystkim: oczywiście dla pieniędzy. Parki Narodowe, jak zresztą prawie wszystko na Białorusi, znajdują się pod bezpośrednim zarządem prezydenta Łukaszenki. Jako że sytuacja ekonomiczna Białorusi nie należy do wesołych, każde źródło "twardej" waluty jest dla niego bardzo cenne. Z kolei dla firm drzewnych i meblowych z Europy Zachodniej (także z Polski), które produkują ekskluzywne meble dla nowobogackiej burżuazji, równie cenne jest źródło taniego i dobrego drewna. Tym bardziej, że w tych krajach coraz trudniej jest wycinać drogocenne drzewostany (np. dęby, buki).
Dla nich nie ma najmniejszego znaczenia to, że niszczą przyrodę przy okazji wspierając dyktatorskie rządy Łukaszenki. Żądza zysku przesłoniła im wszelkie pozamaterialne wartości. Tylko od nas zależy, czy przejrzą na oczy i wezmą precz swe chciwe łapska od białoruskich lasów (i innych też).
Przeciwko niszczeniu tych lasów protestowali już białoruscy przyrodnicy i ekolodzy. Wszyscy jednak wiemy jak trudno protestować w tym policyjnym państwie. Nasi białoruscy przyjaciele zapowiadają bardziej radykalne działania...
Zapraszam wszystkich, którzy chcą przyłączyć się do tej kampanii. Co możemy zrobić? Najpierw musimy zebrać informacje o firmach, które parają się procederem. Wiemy, że są to m.in.: "Anna Majewska und Kunst" i "Konstdrew".
Ich kontrakty za drewno z Białorusi opiewają na setki tysięcy dolarów. Ruszmy się i poszperajmy tu i ówdzie. Znajdźmy jakieś informacje na ich temat. Popytajcie ludzi, poszukajcie w książkach telefonicznych i panoramach firm...
Później postaramy się zaszkodzić ich interesom. Będziemy namawiać do bojkotu ich produktów etc.
Czekam na Wasz odzew! Jeśli nie my, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy?
Jeśli ktoś ma dobre kontakty na Zachodzie, to proszę o informacje. Za wycinkę drzew odpowiedzialne są także firmy z Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii, Włoch... Jak widać kapitaliści już dawno zapomnieli o granicach między państwami. Nie ma na co czekać. My też musimy o nich zapomnieć!
Przekażcie te informacje dalej, drukujcie w innych miejscach, prześlijcie na inne listy i gdzie tylko chcecie.
Pozdrawiam
Maciej Roszak
Kolektyw Rozbrat
skr. 5
60-966 Poznań 31
tel. 0-603/247 245
poprzedni | następny
art. w cyklu