Strona główna 

ZB nr 4(22)/91, kwiecień '91

ERYŚ, SŁONECZKO!

Wszystkie listy do Ciebie tak właśnie zaczynam, więc nie widzę powodu, by to zmieniać. A o czym piszę, to Ty już dobrze wiesz. Bo to ja byłem przewodniczącym "podgrupy politycznej" w Brwinowie, z której pracy urodziła się opublikowana w marcowych ZB Deklaracja. Miałem zresztą coć napisać o pracach tej podgrupy, ale zmilczałem, czego powody za chwilę same się wyjaśnią.

Jak zapewne wiesz, w podgrupie tej pracowało kilkanaście osób. Na spotkaniu ogólnym, podsumowującym pracę wszystkich grup, przedstawiłem główne wątki naszej "podgrupowej" dyskusji, a Patyczak przeczytał ową słynną Deklarację.

Co było dalej, obaj wiemy. Jeszcze do tego wrócę, nie myśl że sobie to daruję. W tym miejscu chcę jednak zapytać, jacy to UCZCIWI ludzie przemyśliwają, Twoim zdaniem, nad zastartowaniem w wyborach do Sejmu? I jak poznałeś motywację tych UCZCIWYCH? W jaki sposób zdołałeś zrobić to tak szczegółowi, że piszesz o ich dążeniu do "wpływu na politykę państwa"? Do skończenia z "bezowocnymi protestami, pochodami, manifestacjami i pikietami"? Czy powiedział Ci to Wojtek Kłosowski, czy Patyczak? Bo tylko ich wymieniłeś w "sejmowym" kontekście. Ośmielę się jednak, Erysiu, wysunąć przypuszczenie, że nie rozmawiałeś z nimi na ten temat. Tak samo, jak nie rozmawiałeś ze mną ani przed, ani po moim wystąpieniu. I choć było ono tylko rzeczowym (mam nadzieję) sprawozdaniem z dyskusji, stało się okazją do zaprezentowania przez kilka osób ich radykalizmu i bezkompromisowości. Na tej fali wykazałes się i Ty, choć oddać Ci muszę, że to nie od Ciebie usłyszałem, że jeżeli chcę zostać posłem, to mam se znaleźć partię, która mnie wystawi, i jeszcze, że o wyborach mogę sobie rozmawiać "gdzieś na boku". Przyznam Ci się szczerze, że nie pamiętam nawet dokładnie, co wtedy powiedziałeś. Mam jednak w ręku to, co napisałeś w ZB. I myślę, że mam w ręku wytłumaczenie, dlaczego w polskim ruchu ekologicznym mamy "ludzi jak na lekarstwo, a ci którzy są, znają się już jak stare konie". Może dlatego, że są tak pryncypialni i pozbawieni wątpliwości.

Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jedną okoliczność. Po wystąpieniui Twoim i trzech kolejnych, podobnych w tonie, nikt się właściwie już nie odezwał. A mimo to Piotr Gliński zebrał pod deklaracją podpisy prawie wszystkich obecnych. Czy nie obawiasz się, że Twój pryncypialny atak po prostu stłumił dyskusję? Że stałeś się strażnikiem czystości doktryny?

Bardzo mi przykro, że w naszych dyskusjach pojawiły się tak ostre tony. Że pojawiło się myślenie ideologiczne, że uzupełniasz prawdę przy pomocy swego warsztatu reporterskiego (powołując do życia UCZCIWYCH i czytając w ich myślach).

Obawiam się, że podobnymi tekstami nie spowodujesz eksplozji aktywności polskiego ruchu ekologicznego. Obawiam się, że ludzie coraz bardziej będą się bali "wychylić".

Na koniec przypominam, że wśród osób, które po m.in. Twoim wystąpieniu uznały za konieczne ogłosić publicznie, że nie będą kandydować do Sejmu, byłem nie tylko ja, ale i Wojtek Kłosowski.

A ty po prostu nie uważałeś.

Pozdrawiam,

Mirek Pukacz

Hipisi z lat sześćdziesiątych są dzisiaj profesorami i urzędnikami (urzędasami?) w administracji państwowej. Jest to normalna kolej rzeczy. I im prędzej to samo stanie się u nas, im prędzej S.Z. zostanie ministrem a M.P. posłem, tym lepiej. Czas zwolnić miejsca młodszym!

(pr)




ZB nr 4(22)/91, kwiecień '91

Początek strony