Previous PageTable Of ContentsNext Page

Zielone Brygady 73 POLEMIKI - OPINIE - KOMENTARZE

POLEMIKI - OPINIE - KOMENTARZE

"ZIELONY" OKRĄGŁY STÓŁ W KRAKOWIE

Z początkiem marca'95 pojawiła się w prasie krakowskiej informacja, że ma być powołany w Krakowie "zielony okrągły stół". Negatywne stanowisko wobec tego typu "demokratycznego" forum wyraziła Komisja Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska Rady Miasta Krakowa. Po pierwsze: ranga Komisji zostaje tym samym obniżona, po drugie: nie wiadomo, jaką rolę ma pełnić Komisja, a jaką to wielkie forum zielono-stolikowe. Czyj więc głos będzie ważniejszy?

Nie wnikam i nie wiem, kto tak naprawdę był inicjatorem stworzenia tego typu forum dla gadułów wszelkiej maści i prezentacji różnych grupek, które chcą na siebie zwrócić uwagę.

"Gazeta w Krakowie" z 7.3.95 podała informację, że PKE będzie uczestnikiem "zielonego" okrągłego stołu. Oświadczam wyraźnie, że nikt oficjalnie nie zwracał się do Zarządu Okręgu "Małopolska" PKE z sugestią bądź zapytaniem, co sądzi o tej inicjatywie, jak widzi wreszcie samą ideę. Jakim więc prawem pisze się, że PKE zasiadłby przy tym stole?

Ponieważ nieobecność PKE na pierwszym spotkaniu wzbudziła potem liczne zapytania pod naszym adresem, dlatego uzasadniam tę nieobecność.

Po pierwsze: nie widzimy absolutnie celu ani sensu istnienia takiego stałego forum do wygadania się.

Po drugie: jeśli gremium to ma, jak słyszymy, opracowywać np. jakieś plany, to po co istnieją profesjonalne instytucje, zajmujące się tymi sprawami.

Po trzecie: żyjemy w państwie demokratycznym, które posiada określone struktury organizacyjne na szczeblu lokalnym. Dla PKE partnerem do załatwiania i przedstawiania wszystkich spraw jest: Urząd Miasta Krakowa, samorząd lokalny, czyli rada Miasta i właściwe, przedmiotowe Komisje, w tym wypadku Komisja Ochrony Środowiska Rady Miasta.

Tam winny być obecnie - naszym zdaniem - przedstawiane, omawiane i dyskutowane wszystkie sprawy związane z ochroną środowiska w mieście Krakowie i okolicy.

PKE jest organizacją niezależną i nie pozwoli na to, aby był traktowany instrumentalnie i wmanewrowywany w działania (a raczej gadulstwo) prowadzące donikąd. Forum to, zdaniem jednego z radnych, ma być gwizdkiem do rozładowywania ciśnienia dla prezydenta miasta; my nie zamierzamy być takim gwizdkiem.

Adam Markowski,
Kraków

p.s. Przeglądając nr 6/95 ZB znalazłem tekst - Zielony stół w Krakowie, a w nim zdanie: W czasie spotkania (...) Pan Janusz Mikuła z PKE zaprezentował i puścił w obieg ostatnio wydaną Książeczkę o odpadach.

Stwierdzam wyraźnie, że kol. J.Mikuła poszedł na posiedzenie Okrągłego Stołu bez uzgodnienia tego kroku z Zarządem Okręgu Małopolska PKE, do którego kompetencji należą wszystkie sprawy merytoryczne dotyczące Krakowa.

Adam Markowski

EKO-BAL - REPLIKA

Bal zorganizowany w dniu 18.2.95 w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym Lasów Państwowych w Jedlni k.Radomia (w zasadzie można pokusić się o określenie, że na samym skraju Puszczy Kozienickiej), był inicjatywą ludzi zaangażowanych w realizację Projektu Pilotażowego na rzecz ochrony środowiska, którego celem było zwrócenie - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - uwagi na szanse, jakie stwarza Projekt, a tym samym rozwój dobrej atmosfery współpracy w dziedzinie tak bardzo interdyscyplinarnej, jaką jest ekologia.

Rzeczywiście, cel został osiągnięty, bowiem za jedyne 150 tys. starych zł od osoby, ponad 230 osób uczestniczyło w dobrej zabawie, którą urozmaicały różnego rodzaju konkursy o treściach ekologicznych, nie zabrakło również tradycyjnej formy integracji, jaką jest na pewno od wielu stuleci znane wszystkim ognisko.

Potwierdzeniem tego były pisane nie na zamówienie artykuły w prasie lokalnej, których treść bardzo przychylnie oceniała wydarzenie, przy czym jeden z artykułów był sponsorowany, a informacje zawarte w nim potwierdziły jedynie wcześniej zauważony sukces.

Byłoby wszystko dobrze, ale prawie zawsze znajdą się osoby, które nie są obiektywne i lubią, ze względu na swe cechy charakteru, przesadzać w sprawozdaniach nt. wydarzeń, w których osobiście nie uczestniczyły, a nawet ich nie podglądały.

Takim przykładem jest na pewno artykuł, który napisała Pani Agnieszka Deja, opublikowany na łamach ZB 3(69)/95. Zawarty w nim komentarz, wyrażający się słowami ekolodzy chroniący przyrodę pożerający dzika..., rozbawione panie z ciętymi kwiatami we włosach... jest nie tylko świadectwem braku dobrych manier, co może w pewnym sensie autorka artykułu podświadomie usprawiedliwia swoim komentarzem, że jest najmłodszym członkiem sker-u, ale również stanowi pewien paradoks, ponieważ sprawą osobistą, wręcz prywatną każdego człowieka jest jego menu i czy będzie znajdować się w nim białko zwierzęce, czy też roślinne i tak w większości wypadków będzie to związane z pozbawieniem życia danej formy gatunkowej. Niestety, tak jest skonstruowany zamknięty przepływ energii, w przypadku którego człowiek funkcjonuje i jest przecież jednym z jej elementów.

Uwagi tego typu mogą być jedynie słuszne, gdy określona ilość pożywienia zostałaby zmarnowana, a w tym przypadku nie miało to miejsca, ponieważ porcje mięsa zarówno dzika, barana czy też wspomnianych śledzi w śmietanie zostały skonsumowane.

Pani Agnieszka nie brała udziału w organizacji przedsięwzięcia ani też nie uczestniczyła w balu, a jednak podjęła destruktywną krytykę nie zważając na to, że chcąc osiągać coraz lepsze efekty w ochronie środowiska przyrodniczego należy angażować maksymalnie dużą ilość osób z różnych środowisk, o różnym światopoglądzie, za pośrednictwem atrakcyjnych form spędzania wspólnie czasu, nikogo przy tym nie dzieląc na lepszych i gorszych, a przekonując do wspólnego wysiłku na rzecz powstrzymania procesów degradujących stan biosfery, a to powinno leżeć w interesie każdego rozumnego człowieka.

Komitet Organizacyjny Balu

Powyższy tekst, wraz z podpisanym nieczytelnie listem z 25.4.95 (bez adresu nadawcy!) wysłano na nasz stary adres!

(aż)

DROGI ROWEROWE
na terenie dzielnicy V w Krakowie

Z uwagą przeczytałem artykuł pana Marcina "Cinka" Hyły, zamieszczony w ZB 5/95 i opatrzony tytułem Rowerowy pałer jeszcze raz. Nie zabierałbym już w sprawie dróg rowerowych głosu, ale w artykule jestem wymieniony z nazwiska, a ponadto zawiera on wiele nieścisłości. Postaram się niektóre z nich sprostować.

Rada Dzielnicy nie jest przeciwna budowie dróg rowerowych jako takich, czemu dała swój wyraz podjętymi uchwałami. Przeciwna jest jednak trasom dróg nie przemyślanym, które swym istnieniem będą stwarzać zagrożenie zarówno pieszym, jak i rowerzystom. Takich niebezpiecznych tras jest kilka na terenie Dzielnicy V. Do nich zaliczają się projektowane drogi rowerowe przez Park Krakowski i trasą starego koryta Młynówki Królewskiej.

Takim nieprzemyślanym odcinkiem drogi rowerowej jest wybudowany już jej fragment w rejonie WSR, a biegnący równolegle do ul.Reymonta, bardzo blisko dorodnych topoli. W niedługim czasie trzeba będzie albo wyciąć topole, albo zmienić drogę.

W chwili obecnej obserwujemy wzmożony ruch rowerowy, który odbywa się na terenach Parku i trasą Młynówki Królewskiej. Jeżdżą więc rowerzyści (jak pisze pan M.C. Hyła) gdzie chcą i jak im się podoba - po alejkach, po trawnikach, na skrót, krzycząc i wulgarnie wrzeszcząc. Ta nieliczna na szczęście grupa nieodpowiedzialnych rowerzystów swoim ordynarnym zachowaniem i niebezpieczną jazdą stwarza ogromne zagrożenie dla przebywających tam ludzi.

Trzeba więc natychmiast wprowadzić zakaz jazdy rowerami dla osób dorosłych na omawianych wyżej terenach. Należy również skrócić istniejącą drogę rowerową relacji: Bulwary Wisły - Krowodrza Górka przez tereny AGH, tj. między ulicami Reymonta i Czarnowiejską, ponieważ zakończenie jej na wysokości ul. Czarnowiejskiej było świadomym wprowadzeniem ruchu rowerowego na teren Parku Krakowskiego.

Zdaniem radnych należy wybudować takie drogi rowerowe, które swym istnieniem nie będą stwarzać zagrożenia dla pieszych i samych rowerzystów. Dlatego właśnie na terenie Parku Krakowskiego pozytywnie zaopiniowali oni I wariant drogi rowerowej, wg koncepcji opracowanej przez Instytut Architektury Krajobrazu Politechniki Krakowskiej na zlecenie Miejskiego Konserwatora Zabytków.

Nieprawdą jest, że przyjęty wariant, przebiegający ulicą Szymanowskiego, doprowadzi do wycięcia kilkunastu drzew. Dla wybudowania drogi tą trasą zajdzie potrzeba usunięcia wąskiego przyulicznego chodnika, krawężnika okalającego Park i żywopłotu, który łatwo można odtworzyć. Kierując się troską o drzewostan Parku Rada Dzielnicy V zaleciła przeprojektowanie drogi rowerowej między al.A.Mickiewicza a Szymanowskiego i skierowanie jej na tereny AGH przez skrzyżowanie ul. Czarnowiejskiej obok istniejącego przejścia dla pieszych na wysokości ul.Szymanowskiego. Ruch rowerowy i pieszy w tym miejscu odbywałby się na zasadach określonych Kodeksem drogowym, jak w chwili obecnej. Wszystkich użytkowników dróg obowiązuje zasada zachowania szczególnej ostrożności przy poruszaniu się po drogach publicznych, w tym także i rowerzystów.

Jeśli chodzi o drogę rowerową na terenach Młynówki Królewskiej - może ona być przez Radę Dzielnicy V ponownie opiniowana po wyznaczeniu i zatwierdzeniu przez UMK stref konserwatorskich oraz po opracowaniu szczegółowego planu zagospodarowania. Z zadowoleniem należy przyjąć wyrażoną przez pana M.C.Hyłę opinię co do przebiegu drogi przez tereny Młynówki (szkoda, że dopiero teraz). Opinia ta jest zgodna z opinią Rady, która od samego początku uzależniała lokalizację drogi rowerowej od ustalenia stref konserwatorskich i opracowania planu zagospodarowania. A co do poważnych różnic, jakie miały rzekomo zaistnieć między radnymi Dzielnicy V i VI na spotkaniu z konserwatorem zabytków w sprawie Młynówki Królewskiej, to też nieścisłość. Była mowa o rekonstrukcji koryta Młynówki i wpuszczeniu do niego wody, ale tylko na pewnym odcinku. Myślę, że ogromna większość uczestników spotkania wyraziła troskę o Młynówkę, potrzebę budowy dróg rowerowych i troskę o mieszkańców, którzy nie mając pieniędzy na atrakcyjne urlopy, zmuszeni są korzystać z istniejących ciągów spacerowych na terenach zielonych.

Radni mogą być odwołani przez swoich wyborców, ale zanim to nastąpi, obowiązani są dbać o ich interesy, zarówno tych, co muszą chodzić piechotą, jak i tych, którzy mogą i mają możliwość jazdy na rowerach. Proponuję, aby połączyć wysiłki wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób włączyli się w sprawę budowy dróg rowerowych, by mogły one powstać jak najszybciej.

Z upoważnienia Rady Dzielnicy V,

Czesław Kapołka

MIGAWKA Z TRUDNEJ DROGI DO GOSPODARKI RYNKOWEJ

Elementarna znajomość mechanizmów rynkowych wskazuje, że wobec konkurencji o klienta wytwórcy starają się oferować produkty coraz lepsze (także po coraz niższych cenach). Wprowadzeniu nowego produktu na rynek towarzyszy po pewnym czasie bądź jego potanienie, bądź przynajmniej - wobec coraz lepszego opanowania technologii wytwarzania - podnoszenie jego jakości. U nas, niestety, te pozytywne przejawy rynku z ogromnym trudem torują sobie drogę. Częściej natomiast zdarza się, że wprowadzony na rynek produkt, gdy tylko zdobędzie pozytywną ocenę klientów, zaczyna tracić na jakości. Po prostu żądni szybkiego i łatwego zysku wytwórcy wykorzystują pozytywną ocenę swego produktu dla "wciśnięcia" klientom gorszego towaru przez nierzetelne obniżanie kosztów produkcji (np. stosowanie gorszych surowców czy uproszczeń technologicznych).

Takie to niekorzystne zjawisko można zaobserwować także na rynku popularnej ostatnio zdrowej żywności, na odcinku produktów piekarniczych. Mieszkam w Krakowie, a z racji zatrudnienia bywam często we Wrocławiu, co daje mi możliwość porównania oferowanych w obu tych miastach wytworów piekarniczych. Otóż w Krakowie obecnie brak atrakcyjnego ciemnego pieczywa, co - jak sobie przypominam - już ktoś niedawno sygnalizował, chyba na łamach "Wegetariańskiego Świata". Znakomite jest natomiast ciemne pieczywo we Wrocławiu, w bogatym wyborze i o rzeczywiście wysokiej jakości (kilkanaście gatunków samych tylko ciemnych żytnich chlebów). W Krakowie a latach 1988-89 pojawiły się znakomite wówczas wyroby piekarnicze Meusa (*Barbary 11, Kraków), jeszcze nie pakowane w folię ani nie krojone na kromki (po co to komu, czy nie lepiej krajać samemu?), ale za to ogromnie smakowite i nie pleśniejące już po 2 - 3 dniach. Niestety - to dziś jedynie rzewne wspomnienie, jakże odległe od rzeczywistości wyrobów tej firmy. Później już, w krakowskich sklepach ze zdrową żywnością (i nie tylko w nich) pojawił się dość urozmaicony asortyment pieczywa produkowanego przez Spółdzielnię Piekarsko-Ciastkarską w Sosnowcu (* Kotlarska 2), który cieszył się powodzeniem i uznaniem wśród złaknionej dobrego pieczywa krakowskiej klienteli. Przed rokiem chwalono je również na łamach ZB (6/94, s. 81). Wśród wyrobów tej Spółdzielni szczególnie zasmakował mi Amarant - chleb Inków, którego dostaw (2 x w tygodniu) zawsze niecierpliwie wyczekiwałem. Niestety, tylko do czasu. Apogeum powodzenia chleb ten osiągnął chyba jesienią'94, kiedy po pojawieniu się jego reklamy w tv natychmiast po dostawie znikał. Ale niedługo po tym stał się po prostu gorszy, mniej smaczny. Zbieżne z moimi okazały się spostrzeżenia moich znajomych, zaopatrujących się w ten sam asortyment, a także i inne, tego samego wytwórcy (chleb Omega). A więc to na pewno nie złudzenie ani jednostkowa zmiana smaku. Przekazywałem swoje krytyczne uwagi sprzedawcom w sklepie, w którym stale kupuję, a oni mieli je przekazać dostawcom, ci ostatni zaś wytwórcy. Oczekiwanej poprawy wyrobu to nie spowodowało, a więc zarówno ja, jak i moi znajomi przestaliśmy ten chleb (tj. Amarant i Omegę) kupować. Ilość gromadzącego się na sklepowych półkach pieczywa tej wytwórni zdaje się wskazywać, że chyba i inni nie znani mi osobiście konsumenci podobnie jej wyroby odbierają. Jednak wytwórca na to nie reaguje i to właśnie skłania mnie do wystąpienia na łamach ZB.

Na koniec wrócę do spojrzenia na ukazany tu problem z ogólniejszej perspektywy, od której rozpocząłem niniejsze wystąpienie. Otóż byłoby wdzięcznym i wielce chyba pożytecznym zadaniem dla placówek naukowo-badawczych z Polski południowej (placówek zajmujących się ekonomię stosowaną oraz towaroznawstwem) podjęcie badań nad zasygnalizowanym zjawiskiem. Mogłoby ono dostarczyć ciekawych tematów dla studenckich prac dyplomowych, które by na empirycznym materiale ukazały procesy obniżania jakości wyrobów oraz warunkujące je mechanizmy socjo-ekonomiczne.

Andrzej Delorme

Wczoraj w Katowicach odbyła się Rejonowa Sesja Synodalna. Poświęcona była m.in. problemowi szerzenia się sekt religijnych, stanowiących jedno z najpoważniejszych współczesnych zagrożeń.

Dowolne interpretowanie i wykorzystywanie elementów różnych religii, wiara w reinkarnację, skrajnie pojmowany wegetarianizm, feminizm i ekologia (w której ochrona przyrody dominuje nad prawami człowieka), to najczęstsze cechy sekt, wyróżnione na Sesji przez ks.Jana Górskiego...

Cytat z GW dodatek katowicki 22.5.95, Śmierć liberałów, Weronika Kostyrko

nadesłał Krzysztof Żółkiewski (p. też s. 45)

"ZIELONE BRYGADY" 7(73), LIPIEC'95 S.101

Previous PageTop Of PageNext Page