< <  |  STRONA GŁÓWNA  |  SPIS TREŚCI  |  > >

Zawsze pewnie, zawsze sucho... nie zawsze bezpiecznie

ROZDZIAŁ ÓSMY
UTYLIZACJA

Jeżeli chodzi o producentów środków higieny osobistej, jak dotąd ich odpowiedzialność za podpaskę, tampon czy pieluszkę kończy się, gdy rzeczony produkt znika w muszli klozetowej. Nie ulega jednak wątpliwości, iż ten stan rzeczy musi ulec zmianie; priorytetem przemysłu środków higieny osobistej powinno stać się opracowanie takich metod utylizacji własnych produktów, które byłyby możliwie jak najmniej uciążliwe dla środowiska.

W opinii Johna Mastermana ze Stowarzyszenia Ochrony Sanitarnej brytyjskie kobiety wolą spłukiwać podpaski i tampony w ustępach. "Jasne instrukcje jak należy to robić" są dołączane do pakietów. Masterman indagowany, że około 75% blokad kanalizacji w miejscach publicznych jest spowodowanych przez środki higieny osobistej, powiedział wprost, że nie jest to problem producentów tych środków.

Mario Travaglini, przewodniczący komitetu technicznego Stowarzyszenia, przyznał, że produkty określane mianem "flushable" ("nadające się do spłukania") nie muszą być od razu i automatycznie biodegradowalne. Zastrzegł się, że nigdy nie sugerował, iż ulegają one łatwemu i nieszkodliwemu rozkładowi w przyrodzie. Zgodził się również, że przemysł powinien w przyszłości uwzględnić wpływ tzw. "flushable products" na środowisko.

Póki co, producenci podpasek i tamponów wydają co roku cztery miliony funtów na reklamę. Dużo mniej pieniędzy przeznacza się na badania dotyczące bezpiecznej utylizacji produktów tego przemysłu.

Jedno z fundamentalnych praw ekologii głosi, że "każda rura ma dwa końce" - każdy przedmiot, odpad, choćby usunięty z naszego pola widzenia, musi się gdzieś podziać. Większość zużytych podpasek i tamponów, nierzadko zawierających bakterie, poprzez system kanalizacji i rzeki spływa w końcu do morza.

Roger Lankester z organizacji Seas at Risk (Morza w Niebezpieczeństwie), zajmującej się ochroną Morza Północnego przed zanieczyszczeniami, powiedział, że zdajemy się nie postrzegać mórz jako integralnej części wspierającego życie systemu naszej planety, a widzimy w nich już tylko ogromny kubeł na śmieci.

Towarzystwo Ochrony Mórz w porozumieniu z Townswomen's Guild przeprowadziło w 1987 roku Kampanię na rzecz Czystych Plaż w Wielkiej Brytanii. W ramach tej Kampanii przebadano 242 plaże. Na wielu z nich znaleziono odpady - łącznie około siedemdziesięciu rodzajów odpadów stałych pochodzących ze ścieków: między innymi prezerwatywy, tampony i plastikowe części podpasek higienicznych.

Te drobne przedmioty trafiają do morza poprzez kanalizację. Gdy zbierze się ich więcej, zaczynają stanowić poważny problem. Wiele zwierząt morskich - żółwi, waleni, ryb, ptaków - ginie, zatruwszy się tymi przedmiotami po ich połknięciu. Wedle szacunków BBC Wildlife Magazine 2 miliony ptaków i 100 tysięcy ssaków morskich ginie co roku bezpośrednio w rezultacie połknięcia plastiku lub z powodu uwięzienia w plastikowych elementach. Tworzywa sztuczne trafiają także w sieci rybackie, niszcząc je skutecznie, gdyż muł, kamyki i piasek nie są wówczas w stanie przepłynąć przez oka sieci.

Plastikowe aplikatory do tamponów produkowane przez firmę Johnson & Johnson wycofano w połowie lat osiemdziesiątych, po tym, jak nagłośniona została sprawa ich masowej obecności na plażach. Jednakże, według Trevora Dicksona, który prowadzi badania dla "National Maritime Refuse Survey" ("Krajowy przegląd zanieczyszczeń morza") aplikatory te wciąż jeszcze pojawiają się na plażach, co dobitnie pokazuje jak bardzo są trwałe. Nie ma nawet mowy o biodegradacji.

Kiedy pyta się producentów o alternatywne substancje, ulegające biodegradacji, typowa odpowiedź brzmi, iż póki co koszty wytwarzania takich substancji są zbyt wysokie, jednakże trwają badania. Dr Philip Whitney z Uniwersytetu Surrey mógłby potwierdzić, że badania nad ulegającymi biodegradacji produktami już dawno zostały uwieńczone sukcesem, jak również i to, że pokonano większość problemów związanych z wdrożeniem masowej ich produkcji.

Intencją naukowców pracujących nad nowego typu plastikami jest uzyskanie takiego tworzywa, które uległoby szybkiej i bezpiecznej biodegradacji po tym, jak przestaje być użyteczne. Istnieją trzy główne możliwości takiego rozkładu: za sprawą światła słonecznego, bakterii lub substancji zawartych w wodzie.

"Photodegradable" to nazwa nadana plastikom, które rozpadają się pod wpływem światła słonecznego. Cechę tę uzyskuje się zazwyczaj poprzez dodanie podczas produkcji składnika inicjującego proces rozpadu.

Stosowanie wrażliwych na światło tworzyw nastręcza jednak pewien problem. Łatwość rozpadu pod wpływem światła znacznie zmniejsza ich użyteczność. Na przykład, produkt dostosowany do północnego klimatu może nie sprawdzić się w południowych regionach. Także trudno byłoby zagwarantować, że towar przypadkiem nie zacznie ulegać rozpadowi jeszcze przed opuszczeniem półki sklepu.

Niektóre ulegające biodegradacji plastiki z łatwością rozkładają się w ziemi, dzięki obecności pewnych bakterii. Składniki odpowiedzialne za proces rozkładu mogą być sztucznie wytwarzane, mogą to być również substancje naturalne, takie jak skrobia, dodawane do plastiku. Problem polega na tym, że jest to proces powolny, raczej nieprzewidywalny, a na dodatek kosztowny.

Wciąż opracowuje się nowe chemicznie rozkładające się plastiki. Używa się ich na przykład jako czasowej ochronnej pokrywy na wartościowe dobra, takie jak samochody. Pokrywa taka rozpuszcza się w słabych roztworach wodnych kwasów lub zasad. W sieci sklepów Body Shop stosuje się plastikowe torby, które łatwo ulegają biodegradacji, droższe o około dwie trzecie od zwyczajnych. Jednak nawet te plastiki mogą budzić pewne zastrzeżenia. Bardzo ważne jest monitorowanie produktów ich rozpadu w środowisku, aby uniknąć zastępowania jednego poważnego problemu drugim.

MORZA

Morza i oceany pokrywają niemal trzy czwarte powierzchni Ziemi. Obszar płytszych wód, tzw. szelf kontynentalny, to zaledwie 6% wszystkich wód, jednak zamieszkuje go około 70% wszystkich gatunków morskich. Zasoby rybne Morza Północnego wynoszą 5% zasobów światowych, choć stanowi ono zaledwie 0,16% powierzchni światowego oceanu. To właśnie względna płytkość tych wód czyni je dogodnymi dla rozwoju życia.

Morze Północne nie jest dołem bez dna, przeznaczonym na nasze odpady i nie ma sensu sprawdzanie jego odporności na powodowane przez nas zanieczyszczenia - powiedział Książę Walii otwierając Konferencję na temat Morza Północnego 24 listopada 1987 roku. Może to i racja, jednak Wielka Brytania w dalszym ciągu codziennie usuwa do wód przybrzeżnych 300 milionów galonów (1 350 000 000 litrów) ścieków. Z tego zaledwie 27% ścieków jest całkowicie oczyszczonych, zaś 51% tylko częściowo. Oznacza to, że każdego dnia około pół miliarda podpasek i tamponów trafia do morza.

Wierzono, że sól (chlorek sodu) znajdująca się w wodzie morskiej jest wystarczająco bakteriobójcza. Jednak badania wykazały, że pojawiają się nowe odporne mutacje, które mogą pozostać aktywne przez dłuższe okresy. Niedawne badania wykazały, że jedna czwarta uczestników wyścigów pływackich w dokach Bristolu cierpiała później na infekcje żołądkowe. Jest niemal pewne, że tylko masowe programy szczepień realizowane w latach 50-tych i 60-tych zapobiegły wybuchom epidemii tyfusu i polio (Heine-Medina) na skutek kąpieli w zatrutych wodach. W wodach przybrzeżnych wykryto również wirus powodujący zapalenie opon mózgowych.

W marcu 1979 roku mikrobiologiczne badania 331 zużytych podpasek i 71 tamponów wykazały w nich obecność szeregu gatunków mikroorganizmów, m.in. Escherichia coli, Streptococcus faecalis, Proteus spp, Klebsiella aerogenes, Staphylococcus albus. Częstotliwość skażenia fekalnego (zanieczyszczenia kałem) wynosiła ponad 70%, zarówno w tamponach jak i podpaskach. Dane te wskazują na to, że niewłaściwe metody utylizacji środków higieny osobistej prowadzą do wysokiego stopnia zagrożenia epidemią. Zarówno E. coli jak i Step. faecalis występują w jelitach jako naturalna flora bakteryjna przewodu pokarmowego, ale obydwa gatunki są w stanie spowodować infekcje dróg moczowych i zatrucia pokarmowe. Proteus i Klebsiella są często odpowiedzialne za infekcje pęcherza moczowego.

WNIOSKI

Podpaski i inne środki higieny osobistej powodują poważne zanieczyszczenia morza. Z niewiadomych powodów ich producenci czynią odpowiedzialnymi za nierozwiązanie tego problemu wszystkich, tylko nie siebie. Na nieszczęście większość naszych systemów kanalizacyjnych po prostu odprowadza ścieki do rzek, bez jakiegokolwiek oczyszczania. Oznacza to zresztą nie tylko zwiększenie zanieczyszczeń wód odpadami, które nie ulegają biodegradacji, ale również skażenie ich bakteriami i wirusami. Wzrastająca liczba chorób związanych z kąpielami wskazuje na to, jak poważny jest ten problem i jaka czeka nas przyszłość, jeśli w dalszym ciągu będziemy pozwalać by nieoczyszczone ścieki spływały do naszych mórz i rzek.


Zawsze pewnie, zawsze sucho... nie zawsze bezpiecznie
< <  |  POCZĄTEK STRONY  |  > >