< <  |  STRONA GŁÓWNA  |  SPIS TREŚCI  |  > >

Zanim wejdziesz na drzewo. Poradnik prawny obrońcy środowiska

ROZDZIAŁ IV
WYBRANE PRZYKŁADY
UDZIAŁU SPOŁECZEŃSTWA
W OCHRONIE ŚRODOWISKA

1. OBYWATEL SIĘ SKARŻY

W 1997 r. Ośrodek Zamiejscowy NSA w Gdańsku rozstrzygnął 11 spraw dotyczących ochrony środowiska. Najwięcej skarg wpłynęło w sprawach związanych z wycięciem drzew - dziewięć, z tego w pięciu przypadkach skargę oddalono. Najczęściej skargę taką składały osoby ukarane grzywną za bezprawne wycięcie drzew. Jedna sprawa dotyczyła przywrócenia na działkach stosunków wodnych do stanu poprzedniego. Kolejna sprawa dotyczyła warunków zabudowy i zagospodarowania terenu dla wysypiska śmieci i składowania odpadów komunalnych oraz zakładu utylizacji odpadów komunalnych101. Mieszkańcy posesji położonych przy terenie przeznaczonym na wysypisko odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) od decyzji Prezydenta Miasta Tczewa, które jednak utrzymało decyzję w mocy. Mieszkańcy powoływali się na swój interes, wskazując że takie sąsiedztwo zniszczy uprawne ogródki i zanieczyści teren. Podnieśli, że strefa ochronna jest na tyle szczupła, że nie zabezpiecza ich nieruchomości, a także osiedla, które zamieszkują, przed szkodliwymi wyziewami. Ponadto skarżący podnosili, że poniosą straty materialne związane z obniżeniem wartości gruntu i mniejszymi plonami oraz pogorszeniem zdrowia.

Nie uzyskawszy satysfakcjonującego orzeczenia SKO odwołali się do NSA. NSA uchylił zaskarżoną decyzję, ale jedynie z powodów formalnych. Mimo, że decyzja jest zgodna z planem zagospodarowania przestrzennego i ma pozytywną opinię Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku, zabrakło OOŚ koniecznej w przypadku inwestycji szczególnie szkodliwej dla środowiska i zdrowia102. Chwilowo skarżący uzyskali satysfakcjonujące ich orzeczenie, jeżeli jednak organ wyda ponownie decyzję, unikając wcześniej popełnionego błędu, sąd nie będzie już mógł uchylić tej decyzji, z powodu jej zgodności z prawem. Można podejrzewać, że mieszkańcy nie zainteresowali się planem w momencie, w którym był on uchwalany. Niestety wszystko wskazuje na to, że za bierność przyjdzie zapłacić niechcianym sąsiedztwem.

Fot. z wystawy ''Wędrówka po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym'', Gdańsk 1988

2. MAKRO CASH AND CARRY, CZYLI IGNORANTIA IURIS NOCET

Sprawą, która w Gdańsku wywołała duże społeczne poruszenie jest próba budowy hurtowni Makro przy ulicy Czarny Dwór 10 w Gdańsku. Hurtownia miała zostać wybudowana na działce położonej między dwoma dzielnicami miasta, zamieszkanymi przez kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, a Pasem Nadmorskim z ujęciami wody pitnej, w pobliżu Szpitala Miejskiego. Takie usytuowanie wielkiej hurtowni z parkingiem na 800 samochodów wywołało sprzeciw mieszkańców i organizacji ekologicznych (stowarzyszenie "Wrzeszczańskie Komitety Obywatelskie", Obywatelska Liga Ekologiczna, Zdrowy Gdańsk), a także Powszechnej Spółdzielni Mieszkaniowej "Przymorze" i niektórych radnych Gdańska. Organizacje oraz spółdzielnia mieszkaniowa zaskarżyły wydaną przez Prezydenta Miasta w 1995 r. decyzję, w której ustalił warunki zabudowy i zagospodarowania terenu położonego przy ul. Czarny Dwór 10 najpierw do SKO, a gdy ono utrzymało decyzję w mocy w 1996 r. do NSA.

Zarzuty, które postawili mieszkańcy i organizacje dotyczyły m.in.:

  1. Niezgodności decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu oraz decyzji o pozwoleniu na budowę z obowiązującymi na tym terenie planami zagospodarowania przestrzennego. Prezydent powoływał się na zgodność swej decyzji z miejscowym Ogólnym Planem Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Gdańska z 1993 r.103, który przewidywał przeznaczenie tego terenu pod przemysł, składy i budownictwo. Skarżący podnieśli, że plan ten jest sprzeczny z także obowiązującymi dla tej działki planami szczegółowymi dla Zaspy Rozstaje z 1973 r. oraz dla Pasa Nadmorskiego z 1993 r. Nie wzięto pod uwagę art. 17 ust. 1 ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym, według którego w przypadku sprzeczności planów dotyczących tego samego terenu do czasu usunięcia wątpliwości obowiązuje plan wcześniejszy104.
    Plan wcześniejszy zaś przewidywał przeznaczenie spornego terenu pod ogrodnictwo usługowe, zieleń izolacyjną, strefę ochronną ujęcia wody oraz pod budowę przyszłej Drogi Zielonej. NSA orzekł więc, że plan szczegółowy jest ciągle aktem obowiązującym i nie przewiduje na tym terenie żadnych obiektów budowlanych.
  2. Braku oceny oddziaływania inwestycji na środowisko.
    Organ Odwoławczy (SKO) nie wziął pod uwagę obowiązującego rozporządzenia Min. OŚZNiL z dnia 13 maja 1995 r. w sprawie ocen oddziaływania na środowisko105. W świetle tego rozporządzenia centra handlowe i parkingi samochodowe dla więcej niż 500 samochodów zaliczane są do inwestycji mogących pogorszyć stan środowiska, co wymaga przeprowadzenia OOŚ, czego jednak nie uczyniono i podjęto decyzję bez zasięgnięcia wymaganej prawem opinii.
  3. Kolizji budowy z wymaganiami związanymi ze strefami ochronnymi ujęcia wody. Planowana inwestycja miała być dokonana w strefie ochrony pośredniej "A". Władze zlekceważyły brak decyzji zmniejszającej strefę ochronną. W takiej strefie w świetle prawa wodnego obowiązuje m.in. zakaz budownictwa.
  4. Bezprawnego przeniesienia kwestii zabezpieczenia przed nadmiarem hałasu przy pomocy ekranów do odrębnego postępowania.
  5. Braków formalnych.

Decyzja była więc obarczona wieloma błędami, władze miasta uparcie forsowały ten projekt wbrew woli mieszkańców, wbrew prawu, próbując jak trafnie stwierdził NSA w wyroku z 3 grudnia 1996 r.106, "dostosować przepisy prawa i istniejące strefy ochronne do planowanej inwestycji". W opinii Instytutu Nauk Prawnych PAN sporządzonej dla NSA czytamy:

"decyzja o udzieleniu pozwolenia na budowę Makro została wydana z naruszeniem szeregu przepisów prawa materialnego i procesowego, w szczególności naruszono ograniczenia wynikające z ustanowienia stref ochronnych dla ujęć wodnych, nie dopełniono warunków wynikających z decyzji o zabudowie i zagospodarowaniu terenu, decyzję wydano pomimo braku OOŚ, a więc wbrew obowiązującym przepisom prawnym"107.

NSA poparł zarzuty skarżących i stwierdził nieważność decyzji Prezydenta.

Radni będący przeciwko inwestycji podjęli próbę zmiany planu zagospodarowania i przeznaczenia tej działki na tereny rekreacyjne.

Starania przeciwników Makro podjęte na drodze prawnej zakończyły się sukcesem. Niestety szwankuje wykonanie decyzji, szkielet Makro ciągle stoi, a nawet się powiększa. Zimą 1998 mieszkańcy zaobserwowali wznowienie prac budowlanych. Firma budowlana zapewniała w prasie, że to tylko zabezpieczenia na zimę108. Organizacje ekologiczne stwierdziły podczas wizji lokalnej, że nowych robót nie prowadzono. Wydaje się, że batalia jeszcze się nie zakończyła. Wszystko wskazuje na to, że Makro chce zadziałać faktami dokonanymi. Biorąc pod uwagę, że w Polsce w takiej sytuacji rzadko się egzekwuje decyzje przedkładając interesy lobby gospodarczego nad środowisko, nie można jeszcze mówić o zwycięstwie. Wyraźnie widać, że konieczna jest zmiana przepisów, by decyzje były egzekwowane.

Sprawa Makro ma ciąg dalszy. Władze miasta przygotowując nowy plan zagospodarowania przestrzennego popełniły szereg uchybień formalnych, m.in. nie odpowiedziały na wnioski. Ponadto projekt planu jest sprzeczny z decyzją o ustanowieniu stref ochronnych ujęcia wody Czarny Dwór. Mimo tych uchybień plan został wyłożony. Organizacje społeczne i mieszkańcy zażądali więc unieważnienia wyłożenia.

W planie władze zamierzają sporny teren przeznaczyć na cele usługowe i mieszkaniowe. Mieszkańcy chcą by działka została przeznaczona na cele rekreacyjne. Ponadto obawiają się, że zapisanie celów usługowych, wbrew zapewnieniom władz, że hurtownia Makro nie powstanie w tym miejscu, może otworzyć drogę do dokończenia budowy.

Nie udało się doprowadzić do wycofania tego projektu z wyłożenia. Organizacje ekologiczne złożyły protesty. Czekają na ich rozpatrzenie przez radę gminy.109.

Fot. z wystawy ''Wędrówka po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym'', Gdańsk 1988

3. "FALA" NA ZASPIE, CZYLI DYM Z KOMINA

W 1974 r. na terenach byłego lotniska w Gdańsku rozpoczęto budowę dużego osiedla, w którego otoczeniu znalazło się kilka zakładów przemysłowych: Wytwórnia Gazów Technicznych, Zakłady Meblarskie, Fabryka Uszczelek "Morpak" i wreszcie Zakłady Przemysłu Odzieżowego "Fala", które wyposażone były w najgrubszy komin, z którego kilka razy dziennie w powietrze wzbijała się smuga czarnego dymu i sadzy. Wokoło wszystko było czarne, a dodatkowo unosił się zapach spalenizny. Mieszkańcy protestowali, zwracając się do władz kolejnych szczebli. Bez rezultatu. Także wysiłki "Fali" by się zmodernizować spełzały na niczym. Prezydenci miasta współczuli mieszkańcom Zaspy. Kolejnym podjętym przez mieszkańców Zaspy krokiem była wystawa zorganizowana przez Stefana Figlarowicza i Anielę Śliwkę. Autorzy przeprowadzili wśród mieszkańców ankietę, w której pytali: co mieszkańcom przeszkadza; kto powinien się tym zająć; czy chcieliby współuczestniczyć w działaniach? Z opinii mieszkańców uwiarygodnionych fotografiami autorstwa Stefana Figlarowicza i Romualda Plewy powstała wystawa. Działania te zostały sfinansowane przez Spółdzielnię Mieszkaniową "Zaspa". Wystawa została pokazana w 1984 r. przed salą obrad radnych Miejskiej Rady Narodowej oraz w witrynach zaspiańskiego sklepu (obecnie Rema 1000). W ten specyficzny sposób mieszkańcy ponownie zwrócili uwagę na swój problem. Sprawa została nagłośniona w mediach.

Znalazły się pieniądze na modernizację "Fali", otrzymała ona nowy kocioł i przydział gazu. Autorzy wystawy przeprowadzili ponowną ankietę, w której pytali m.in.: czy działałbyś w Kole PKE? Wielu mieszkańców zgłosiło swój akces. Koło powstało, ale właściwie dopilnowało tylko dokończenia sprawy "Fali", potem jego działalność została zawieszona, jednak część osób działała dalej już w oddziale PKE. Czarny dym zniknął z krajobrazu Zaspy.

Sprawa ta pokazuje jak w sposób niekonwencjonalny udało się zaangażować mieszkańców społeczności lokalnej w walkę z uciążliwym sąsiedztwem i doprowadzić do "szczęśliwego" zakończenia, w czasach kiedy ochrona środowiska niespecjalnie się liczyła w zestawieniu z wynikami produkcji i kiedy aktywność społeczna nie była pożądana.

Plansza z wystawy ''Tu mieszkam'', Gdańsk 1984

4. ŻARNOWIEC,
CZYLI DZIŚ NIE PROTESTUJESZ, JUTRO WYKITUJESZ

W latach osiemdziesiątych pojawiły się pomysły, by Polska wykorzystała energię atomową. W tym celu miały powstać pierwsze trzy elektrownie jądrowe w Żarnowcu, Klempiczu i Darłowie. Docelowo miało być ich 12, wszystkie według technologii radzieckiej. Od początku plany te budziły sprzeciw dużej części społeczeństwa. Jednak w Żarnowcu budowę zaczęto.

Wybuch elektrowni w Czarnobylu w 1986 r. wskazał wyraźnie na zagrożenia ze strony energii atomowej i przestarzałej technologii radzieckiej. Także tereny Polski zostały skażone. Ani ówczesne władze, ani ich następcy w III RP nie wystąpili o odszkodowanie od rządu radzieckiego, choć takie uprawnienie przysługiwało na podstawie Konwencji o odpowiedzialności cywilnej za szkody jądrowe, z 21.5.63. W 1996 r. upłynął termin, w którym można było wystąpić z tym roszczeniem. Skutki wybuchu w Czarnobylu ludność Ukrainy i Białorusi ponosi do dziś110. Żarnowiec nabrał więc złowieszczej wymowy.

W październiku 1986 r. Władysław Dobrowolski tworzy w Gdańsku Franciszkański Ruch Ekologiczny (FRE). Rozpoczyna się tworzenie społecznych ruchów ekologicznych. FRE wśród swych zadań na pierwszym miejscu stawia energetykę i prowadzi prężną działalność edukacyjną: wykłady, tygodnie ekologiczne. Szczególną aktywność antyjądrową wykazuje dr Jerzy Jaśkowski.

W 1988 r. zostaje utworzone Gdańskie Forum Ekologiczne - działające w Gdańsku organizacje ekologiczne, nie rezygnując z własnych zadań i sposobów działania, sprzymierzają się, by skuteczniej walczyć o wspólne cele. Wśród nich znalazło się niedopuszczenie do utworzenia w Polsce elektrowni jądrowych.

W 1988 r. ruszyła fala protestów, happeningów przeciwko budowie elektrowni jądrowych. Głównym inicjatorem był Tomasz Burek. FRE doprowadził do zorganizowania serii konferencji naukowych w Gdańskim Towarzystwie Naukowym, które wykazały bezpodstawność argumentów rzeczników rozwoju tej energetyki.

W 1989 r. członkowie FRE zostali zaproszeni do udziału w podstoliku ekologicznym Okrągłego Stołu. W zakresie energetyki jądrowej nie doszło do podpisania wzajemnego porozumienia, lecz sporządzono protokół rozbieżności - jedyny jaki spisano przy porozumieniach Okrągłego Stołu.

Fala protestów przeciwko Żarnowcowi zaostrzała się - w listopadzie 1989 r. członkowie ruchu "Wolność i Pokój" (WiP), "Wolę być" oraz innych grup kontrkulturowych blokowali własnymi ciałami ciężarówki z czeskimi reaktorami, przywiezionymi statkiem wokół Europy do Gdyni i stąd dostarczanymi do Żarnowca. W grudniu 1989 r. kilkoro z nich podjęło w sprawie Żarnowca strajk głodowy, który trwał 63 dni. Sytuacja wymagała więc rozwiązania. Żarnowiec budował się w dalszym ciągu, nie spełniając podstawowych wymogów bezpieczeństwa. Robotnicy budowlani nie mieli świadomości, że nie jest to zwykła budowa i że zaniedbania mogą skończyć się tragicznie.

W tej zaognionej sytuacji zaproponowano zorganizowanie referendum lokalnego w sprawie Żarnowca. Pomysł został przyjęty i rozpoczęto działania. Referendum miało za swą podstawę prawną ówcześnie obowiązującą ustawę o konsultacjach społecznych i referendum z 1987 r.111

Referendum w województwie gdańskim miało odbyć się wraz z pierwszymi wyborami samorządowymi - 27.5.90. Gdańscy ekolodzy opracowywali ulotki i plakaty wyjaśniające problem elektrowni jądrowej. Poparcie w walce z elektrownią przyszło także z zagranicy. Tamtejsze organizacje zwracały się do rządu premiera T. Mazowieckiego by zaprzestano tej budowy. Pomocny był też raport pracowników Państwowej Agencji Atomistyki Andrzeja Wierusza i Mirosława Dakowskiego.

Na tydzień przed referendum senator Jerzy Stępień, komisarz wyborów, oświadczył, że referendum w sprawie Żarnowca nie może się odbyć w lokalach i przed komisjami wyborczymi. W ciągu tygodnia należało zorganizować 600 lokali i komisji dla potrzeb referendum. Wydawało się to niewykonalne. Jednak się udało - dzięki ówczesnemu autentycznemu zrywowi społeczeństwa. Powstało 599 komisji i tyleż lokali. W referendum opcja budowy Żarnowca przegrała z kretesem, wśród 44,3% głosujących 86,1% było przeciwko kontynuowaniu budowy, zaś za budową 13,9%.

Jednakże sam wynik referendum nie spowodował natychmiastowej decyzji o zaniechaniu budowy, więc dalej odbywały się demonstracje. Dopiero we wrześniu 1990 r. zapadła decyzja o zaprzestaniu budowy elektrowni jądrowej. Co z placu budowy mogło się do czegoś przydać zostało rozkradzione.

Polska jest więc krajem bez energii atomowej. Niestety, brak jest zainteresowania władz wspieraniem działań na rzecz poszanowania energii oraz alternatywnych jej źródeł. W nowej ustawie energetycznej całkowicie zlekceważono tę kwestię ważną dla całej gospodarki narodowej i ekologii112.

Demonstracja przeciwko budowie elektrowni jądrowej w Żarnowcu, Gdańsk 1989

5. WALCZ O POMNIK

Ustawa o ochronie przyrody113 stwarza możliwości obejmowania różnymi formami ochrony przyrody tereny czy obiekty na to zasługujące tj.:

  1. park narodowy tworzony jest na mocy rozporządzenia Rady Ministrów. Można angażować się w lobbing na rzecz powstania parku. Niedawno, dzięki naciskowi organizacji ekologicznych, szczególnie Pracowni na rzecz Wszystkich Istot (PNRWI) udało się uzyskać Deklarację rządu rozszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego na całą Puszczę Białowieską. PNRWI jest zaangażowana w utworzenie na Pogórzu Przemyskim Turnickiego Parku Narodowego.
  2. rezerwat przyrody tworzony w drodze zarządzenia Min. OŚZNiL,
  3. park krajobrazowy tworzony w drodze rozporządzenia wojewody,
  4. obszar chronionego krajobrazu tworzony w drodze rozporządzenia wojewody,
  5. ochrona gatunkowa roślin i zwierząt wprowadzana rozporządzeniem Min. OŚNZiL w porozumieniu z Ministrem Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej,
  6. pomniki przyrody tworzone rozporządzeniem wojewody,
  7. stanowiska dokumentacyjne tworzone rozporządzeniem wojewody,
  8. użytki ekologiczne tworzone rozporządzeniem wojewody,
  9. zespół przyrodniczo-krajobrazowy tworzony rozporządzeniem wojewody.

Art. 34 ustawy zezwala na wprowadzenie form ochrony przyrody wymienionych w punktach 4, 6, 7-9 przez radę gminy, jeżeli wojewoda nie wprowadził tych form.

Można próbować inicjować objęcie ochroną cennych przyrodniczo miejsc w naszym otoczeniu. Przykładem może być działanie Wojciecha Jeszka, który wystąpił do rady gminy Kluczborka w 1993 r. o ochronę pomnikową dębu szypułkowego i dwóch topoli czarnych na podstawie art. 34 ustawy o ochronie przyrody. W swych staraniach został poparty przez Zarząd Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Przyrody "Pro Natura". Zła kondycja zdrowotna drzew spowodowała decyzję odmowną. Ponowna próba została podjęta w 1998 r., tym razem w stosunku do dwóch dębów szypułkowych, w dobrej kondycji zdrowotnej, w wieku 150 i 120 lat. Tym razem się udało dzięki znacznemu zaangażowaniu się i pomocy Aleksandra Gruszczyńskiego z Urzędu Miasta i Rada Miejska w Kluczborku podjęła uchwałę w dniu 3.6.98 uznając dęby za pomniki przyrody. Uchwała weszła w życie 1.7.98.

Fot. z wystawy ''Wędrówka po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym'', Gdańsk 1988

6. GENETYCZNIE ZMUTOWANE ORGANIZMY,
CZYLI NIEBIESKIE POMIDORY

Wiele obaw i zainteresowań budzą ostatnio dwa zagadnienia: genetyczne mutacje (szczególnie żywności) i klonowanie.

Genetyczne mutacje żywności wywołują szereg protestów organizacji ekologicznych, które przestrzegają przed zakłóceniem równowagi biologicznej. Greenpeace uznała walkę z genetycznie zmodyfikowanymi organizmami za jeden ze swych głównych celów, np. jesienią 1996 r. angielscy ekolodzy przeszkodzili w rozładowaniu statku z Nowego Orleanu, który przywiózł do Europy zmodyfikowaną kukurydzę114, zablokowali w Antwerpii polski statek wiozący genetycznie zmutowaną soję, w październiku tegoż roku aktywiści Greenpeace zamalowali na jaskraworóżowo plantację zmodyfikowanej soi w stanie Iowa w USA, która jest odporna na bardzo duże ilości środka chwastobójczego, produkowanego przez tą samą firmę, która zajmuje się uprawą115.

Organizacje konsumenckie w Europie Zachodniej i USA ogłosiły bojkot żywności zmutowanej. Nie tylko organizacje, także władze niektórych państw stawiają opór przed zmutowaną żywnością np. władze Luksemburga zamknęły granice przed transgeniczną kukurydzą116. Także polscy ekolodzy nie pozostają obojętni na zmodyfikowaną żywność. Federacja Zielonych-Kraków wspólnie z Greenpeace International w raporcie "Bawiąc się w Pana Boga" ostrzega przed transgeniczną żywnością117.

Najwięcej zmodyfikowanej żywności produkuje się w USA - uprawia się genetycznie zmodyfikowane: soję, kukurydzę, bawełnę, pomidory, rzepak, winogrona, ziemniaki. Europa jest bardziej sceptyczna i głośniej wyraża swe obawy. Niektórzy uważają, że to nie autentyczny niepokój o skutki wprowadzanych GMO do środowiska lecz najzwyklejsza wojna handlowa USA (wielki producent transgenicznej żywności) kontra Europa. "W laboratoriach trwają nadal badania m.in. nad łososiem, pstrągiem i ryżem z wszczepionym genem człowieka, ziemniakami z genem kurczaka, tytoniem z genem myszy oraz pomidorami z genami bakterii i wirusów"118.

Uczeni także podzielili się na zwolenników i przeciwników. Ci pierwsi, zachłyśnięci postępem, nie widzą żadnych zagrożeń, ci drudzy, przeciwnie, przestrzegają, że 10 lat badań to za mało, by stwierdzić, że zagrożeń nie ma. Zwracają uwagę, że GMO, dzięki swej sile wynikającej z nienaturalnej kombinacji genów, mogą wypierać naturalne gatunki roślin i zwierząt. Wielką niewiadomą jest też krzyżowanie się nowych roślin z pokrewnymi gatunkami - może dochodzić do uodparniania się chwastów na działanie środków chemicznych, może dojść do rozwijania się nowych chorób roślin, łatwo zmieniających się w epidemie. Rośliny transgeniczne mogą szkodzić także faunie. Pyłek genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy może doprowadzić do wyginięcia motyli zwanych monarchą z gatunku Daunus plexippus119. Nie wiadomo też, jaki wpływ GMO wywrą na człowieka - już dziś mówi się o niebezpieczeństwie wzrostu alergii oraz prawdopodobieństwie uodparniania się na antybiotyki.

"Czy mamy więc prawo, bez dostatecznych dowodów bezpieczeństwa narażać obecne i przyszłe pokolenia na nieprzewidywalne skutki związane z uwolnieniem GMO do środowiska?"120

W ankiecie przeprowadzonej w 1998 r. Polacy okazali się być zapatrzeni w Amerykanów, inaczej niż większość Europejczyków, poparli w 57% produkcję i handel żywnością transgeniczną w Polsce.

W 1997 r. uczestnicy corocznego zjazdu organizacji ekologicznych w Kolumnie k/Sieradza skierowali do Rady Ministrów petycję, w której zażądali m.in. wprowadzenia całkowitego moratorium na wszelkie formy uwolnień genetycznie zmutowanych organizmów do środowiska121.

Wychodząc naprzeciw tym społecznym niepokojom ustawodawca polski nowelizując ustawę o ochronie i kształtowaniu środowiska wprowadził artykuł dotyczący modyfikacji genetycznych122.

"Zamierzone uwolnienie genetycznie zmodyfikowanych organizmów do środowiska w celach eksperymentalnych lub wprowadzenie do obrotu produktu zawierającego organizmy genetycznie zmodyfikowane lub składające się z takich organizmów albo ich części wymaga zezwolenia Min. OŚZNiL." (art. 37a ust. 1)

Kolejny ustęp art. 37a zawiera definicję organizmu genetycznie zmodyfikowanego. Ustawodawca wprowadził także obowiązek dołączenia do wniosku o zezwolenie na uwolnienia GMO lub wprowadzenie do obrotu produktu zawierającego GMO oceny zagrożenia dla środowiska i zdrowia ludzi. Ponadto zobowiązał do odpowiedniego oznakowania i opakowania takich produktów. Nowelizacja zaczęła obowiązywać od 1.1.99. Do tego czasu Min. OŚZNiL miał wydać rozporządzenie pozwalające wykonać zapisy ustawowe. Do sierpnia 1999 r. rozporządzenia nie zostały wydane, co spowodowało, że regulacja ustawowa jest martwa. Z punktu widzenia konsumentów szczególnie ważne jest oznakowanie produktów zawierających GMO. Pozwoli to rozróżnić konsumentom żywność zmodyfikowaną od zwykłej. Należy postulować upowszechnienie oznakowań takiej żywności, by każdy mógł dokonać świadomego wyboru.

Fot. z wystawy ''Wędrówka po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym'', Gdańsk 1988

7. NOT IN MY BACKYARD, CZYLI WOJOWNICY NIMBA

NIMBA to postawa "byle nie na moim podwórku", którą analizuje raport "Polityki" z 1997 r. Mieszkańcy protestują przeciwko właściwie każdej lokalizacji np. stacji benzynowej, autostrady, wysypiska śmieci. Podstawowym argumentem jest ochrona środowiska. Wszyscy chcą czystego środowiska. Protestujący nie przebierają w środkach: marsze, głodówki, blokady, listy do papieża. Wyraźnie widać we wszystkich tego typu konfliktach brak umiejętności negocjacji, zawierania kompromisów. Jednak te niechciane inwestycje muszą się gdzieś znaleźć, skoro wszyscy z nich korzystamy. Kłopot w tym, by znaleźć jak najlepszą lokalizację, jak najbardziej zminimalizować negatywne skutki, zaoferować społeczności coś w zamian i respektować wyroki. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że strona nie usatysfakcjonowana wyrokiem nie respektuje go i dalej protestuje, blokuje itp. Widać, że najsłabszym ogniwem polskiego systemu prawnego jest wykonywanie wyroków. Kolejna słabość to nieumiejętność negocjacji zarówno po stronie obywateli jak i władzy.

"Wiele można zrobić dla złagodzenia konfliktu zanim on rozgorzeje. Przede wszystkim tłumacząc mieszkańcom okolicy, gdzie ma być ulokowany nowy projekt, że zyskają oni miejsca pracy. A także rozmiękczając ich opór poprzez fundowanie prezentów: raz będzie to oczyszczalnia ścieków, innym razem ogródek jordanowski, w ostateczności trzeba sięgać po argument władzy państwa"123.

Jak takie złagodzenie konfliktu może wyglądać w praktyce także można przeczytać w "Polityce".

W Dębicy firma oponiarska GOODYEAR postanowiła rozszerzyć swój stan posiadania i wybudować magazyn. Na ten cel postanowiła wykorzystać 6 hektarów rosnącego w centrum miasta lasu, który już przed wojną chronił położone za sobą osiedla przed zakładem chemicznym . Taka też rola tego terenu była przewidziana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, dodatkowo obwarowana zakazem zajmowania zieleni na cele inwestycyjne. Firma złożyła wniosek o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego - przeznaczenie lasu na cele przemysłowe. Przeciwko wycięciu lasu wypowiedział się Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego, także mieszkańcy byli przeciwni. Firma podkreślała konieczność rozbudowy zakładu, nie przyjmowała do wiadomości możliwości innej lokalizacji bez konieczności wycinania lasu. Firma rozpoczęła przekonywanie do inwestycji. Po pierwsze, wspomniała, że jak powstanie magazyn, może zwiększy się zatrudnienie, jeśli magazyn nie powstanie, będą zwolnienia. Pracownikom dano do zrozumienia, że kto przeciw magazynowi w miejscu lasu to miejsca w firmie nie zagrzeje. Firma była przekonywująca. Rada podjęła uchwałę o zmianie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, tym bardziej, że firma otrzymała decyzję zezwalającą na budowę magazynu w starostwie. Był też prezent - 1,2 mln dolarów dla miasta. Wygrał kapitał wsparty zachłannością władz miasta124.

"Obywatelskość jest rolą społeczną, dającą nie tylko uprawnienia, ale również i obowiązki. Podstawowym obowiązkiem obywatela jest przestrzeganie prawa. Jednak, aby z obywatelskości skutecznie uczynić użytek, musi ona stać się składnikiem społecznego zachowania ludzi"125.

Bulwar nadmorski, Gdynia 1984

PORADY PRAKTYCZNE

Każde pismo, jak np. skarga, pozew, wniosek, powinno zawierać co najmniej:

To jest minimum warunków formalnych, niekiedy są warunki bardziej szczegółowe, najlepiej wtedy sięgnąć do właściwego aktu prawnego - kodeksów postępowania czy innych ustaw.

Pismo wysyłamy zawsze listem poleconym, zachowując dowód nadania oraz pozostawiając sobie kopię pisma. Jeżeli do pisma dołączamy jakieś dokumenty, to gdy ustawa wyraźnie nie stanowi, że ma to być oryginał, lepiej dołączmy kopię, oryginał okażemy na wezwanie.

Łatwiej jest działać w grupie, niż w pojedynkę, dlatego warto się zrzeszać.

Można w 15 osób powołać stowarzyszenie rejestrowane z osobowością prawną, czyli mające pełną zdolność do czynności prawnych. 15 osób - założycieli musi uchwalić statut i wybrać komitet założycielski. Komitet założycielski musi złożyć do sądu rejestrowego wniosek o rejestrację ze statutem, listą założycieli. Stowarzyszenie uzyskuje osobowość prawną z chwilą uprawomocnienia się postanowienia o zarejestrowanie. Stowarzyszenie musi powołać zarząd, który jest reprezentantem stowarzyszenia. Stowarzyszenie rejestrowane może:

Tego wszystkiego nie może łatwiejsze do powołania stowarzyszenie zwykłe. Do jego założenia potrzeba trzech założycieli, którzy uchwalają regulamin działalności. Następnie informują o tym fakcie wojewodę. Po upływie 30 dni od poinformowania stowarzyszenie może rozpocząć działalność. Utrzymuje się ze składek członkowskich126.

Rodzaj stowarzyszenia należy dobrać do celu jaki stawiamy przed sobą.

Fotografia



Zanim wejdziesz na drzewo. Poradnik prawny obrońcy środowiska
< <  |  POCZĄTEK STRONY  |  > >