Wojenna historia zubożonego uranu: część IV
|
W części I (ZB nr 143) i II (nr 147) przedstawiłem
stosowanie broni zawierającej zubożony uran (ZU) od
czasu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r. oraz ukrywanie jej fatalnych
skutków. Część III (ZB 160) opisała
wyniki nie-natowskich badań wpływu promieniowania
jądrowego typu ZU na organizmy. Niezależne badania i
opisy skutków ZU są w sprzeczności z propagandą
NATO. Sam Pentagon i NATO wydały szereg raportów naukowych
świadczących o niebezpieczeństwie ZU, ale obecnie
są ukrywane. Części III i IV pisałem w kwietniu
br. Potem wypłynęły ważne fakty. Zaczynam
więc od nich. |
Najbardziej niepokoi doniesienie polskiej
prasy o katastrofie amerykańskiego śmigłowca
Apacz na poligonie koło Drawska Pomorskiego 8.10.2001. Apacz
strzela pociskami ZU kalibru 30 mm. Na poligonie stacjonuje 5
tys. żołnierzy USA. Może ćwiczą także
strzelanie pociskami ZU kalibru 120 mm z czołgów?
Najnowsze czołgi NATO mają standardowe wieże. Np.
niemieckie wytwórnie czołgów Leopard II (na
amunicję ZU 120 mm i opancerzonych warstwą ZU pomiędzy
warstwami stali) produkują wieże do czołgów
armii USA, które eksportują przez ocean.
W Belgradzie w maju br. osoba życząca
sobie pozostać anonimową poprosiła mnie o przekazanie
swego odkrycia do sieci anty-ZU. Osoba wykryła następne
krętactwo NATO nt. broni ZU użytej w kampanii kosowskiej.
Osoba (z wykształcenia geograf) odcyfrowała współrzędne
wojskowe miejsc strzelania pociskami ZU. Wbrew zapewnieniom NATO,
że chodzi tylko o Kosowo i Czarnogórę, okazuje
się, że są również miejsca w Macedonii
wokół lotniska wojskowego w Skopje a drugie skupisko
wokół miejsca na Adriatyku na pełnym morzu. Postulowałem,
że chodzi o miejsca wyznaczone do pozbywania się broni
ZU przed awaryjnym lądowaniem uszkodzonych samolotów
NATO. Na Adriatyku mógł być tym miejscem lotniskowiec.
W miasteczku Bratunac (w Republice Serbskiej
- enklawie Serbów Bośniackich w Bośni-Hercegowinie)
stwierdziłem, że raporty o umierających tam masowo
uchodźcach z Hadzici są przesadzone. Źródłem
informacji była serbska lekarka z miejscowego szpitala, która
zajmuje się umieralnością na ZU oraz "na
własną rękę" liczy groby. Znany reporter
anty-ZU, Brytyjczyk Robert Fisk, pisał aż o 10% uchodźcach
(ponad 300 osób) zmarłych od ZU. Tymczasem widziałem,
że na cmentarzu w Bratunac spoczywa wiele ekshumowanych z
Bośni zwłok krewnych uchodźców, którzy
polegli w bojach w Bośni.
Moralny dylemat
Maria Skłodowska-Currie zapłaciła
życiem za badania nad radioaktywnością minerałów
uranowych i ich skutkami na organizmy, ale wraz z małżonkiem
Pierre dostali za swą wspólną pracę Nagrody
Nobla. Natomiast wiodący polscy atomiści nie tylko nie
będą kandydować do tej nagrody, ale do tego "wsławili"
się jako propagandyści NATO, których "argumenty"
zbija niezależna od NATO nauka jak i uczniowie czytający
nawet starawe podręczniki o promieniotwórczości.
Jak ci atomiści spojrzą w lustro, gdy za kilka lat w
Kosowie rozwinie się nieszczęście podobne do
obecnego w Iraku, gdy ludność przy polskich poligonach
zostanie skażona ZU, a żołnierze zaczną chorować
i umierać od ZU?
Człowiek jak i wszystkie istoty żywe
dąży do kontynuacji gatunki i przekazania genów
potomstwu. NATOwska broń uranowa brutalnie ingeruje w tę
podstawową siłę życia. Raz uszkodzone geny
są uszkodzone na zawsze. Osobnik "wypada" z rozwoju
gatunku. Jego potomstwo będzie ułomne, jeśli w
ogóle przeżyje wiek niemowlęcy. Pisałem
o tym w części III.
Atom z każdej strony
W styczniu 2001 r. Prezydent Kwaśniewski
został osaczony zgrozą atomową od południa
(w stosunku do polskich jednostek w Kosowie), północy
- od rzekomej rosyjskiej broni A w Kaliningradzie oraz ...z wewnątrz
własnego kraju. Czołgi NATO ćwiczą na polskich
poligonach co najmniej drugi sezon. Jakie czołgi ćwiczą
jaką amunicją? Biłem na alarm w tej sprawie
w ZB nr 159,
ale nie wiem, co rodacy postanowili zrobić w obronie
swoich genów.
Prezydent Polski poszedł z nurtem Europy
i skoncentrował się na uspokojeniu publiki o bezpieczeństwie
polskich chłopców w Kosowie. Tam Jany, Wojtki i Stefany
śmiejąc się w kamery telewizyjne zapewnili, że
nic złego się im nie dzieje, wierzą absolutnie
swoim dowódcom i zostają na posterunku. W Portugalii,
która została dotknięta chyba najwyższą
obok Włoch śmiertelnością żołnierzy
po Bałkanach nazywają takich frajerów po prostu
"mięsem uranowym".
W tym samym czasie "źródło
wywiadowcze" USA przestrzegło w "Washington
Times" (zwykle używane przez Pentagon dla siania
propagandy ), że Rosja wwiozła broń atomową
do Kaliningradu. Rosja stanowczo zaprzeczyła pogłosce:
"Taki reportaż może tylko być prowokacją
polityczną", powiedział Anatolij Lobskij, rzecznik
Rosyjskiej Floty Bałtyckiej. Obserwatorzy dziwili się,
dlaczego Rosja miałaby narażać się wwozem
broni A do Kaliningradu, jeśli mają już wyrzutnie
kilkaset km na wschód. Najbardziej zastanawiające
było opóźnienie wiadomości o pół
roku od czasu rzekomego wwozu bomb do Kaliningradu. Czyżby
chodziło o "odciążenie" obecnego skandalu
ZU? Prezydent Bush nie ma jeszcze afery z jakąś Prawynską,
więc i postraszenie ruskim atomem dobre.
Prezydent Kwaśniewski włączył
się w grę, wołając międzynarodowych
obserwatorów do sprawdzenia Kaliningradu. Zażegnawszy
problem kosowskiego ZU, pozostawałaby tylko jedna zgroza
atomowa: w samych Zielonych Płucach Polski na poligonie w
Orzyszu, koło Drawska Pomorskiego, a może i na innych.
W lutym br. Węgry ogłosiły, że ich MiGi strzelały
amunicją uranową podczas ćwiczeń w Polsce.
Ale skoro miliony Polaków żyją w nędzy,
można ich pozbawiać majątku narodowego dla wzbogacenia
obcych, wyrzucać z pracy i na bruk, czemu nie wytruć
i zdegenerować genetycznie na zawsze za pomocą ZU?
Rozbrojony
Marynarki: brytyjska, kanadyjska, australijska,
izraelska i Nowej Zelandii potwierdziły uzbrojenie ZU na
swoich jednostkach, ćwiczenia w pobliżu siedlisk ludzkich
i na łowiskach oraz wyrzucanie starej amunicji ZU do mórz.
Jeśli mają więcej amunicji uranowej, czemu nie
powystrzelać jej na polskich poligonach morskich? Okazuje
się, że amunicja nie była z "czystego"
metalu ZU (jakby to nie wystarczyło, by potępić
tę broń). Z powodu niechlujstwa wytwórni w
USA zawiera "bardzo małe" domieszki uranu 236,
plutonu i innych silnie radioaktywnych izotopów. Zobacz
część III cyklu o ZU.
"Czy nazwa 'rozbrojony uran' jest prawidłowa?"
zapytał w styczniu br. redaktor polskiego wydawnictwa, zaniepokojony
manipulacją języka nt. ZU.
W USA i Kanadzie istnieją poligony lotnicze,
morskie i czołgowe, gdzie wojsko ćwiczy broń
ZU. Wojsko USA używa ją też na Okinawie w Japonii,
na wyspie Viesques w Porto Rico, na poligonach w Korei i kto wie
gdzie jeszcze. W. Brytania ma poligony ZU w Szkocji. USA, W. Brytania,
Kanada, Niemcy i Francja produkują i posiadają broń
uranową. Norwegia, Holandia, Izrael i Turcja posiadają
broń ZU.
Ludność w okolicach poligonów
i wytwórni pancerza i amunicji ze "srebrnego metalu"
ZU narażona jest na niebezpieczeństwo. Wobec rosnących
sprzeciwów społecznych na Zachodzie, produkcja i poligony
broni ZU mogą być przenoszone do nowych członków
NATO, a więc i do Polski. Czyżby przemianowanie
"ZU" na "rozbrojony uran" było przygotowaniem
Polaków na odbiór materiału promieniotwórczego
i trującego potępionego na Zachodzie, ale potrzebnego
NATO dla utrzymania przewagi strategicznej nad czołgami
Rosji, Chin i jakichś irackich, afgańskich i bałkańskich
demonów?
Na portorikańskiej wyspie Viesques
zamieszkałej przez 9 tys. osób, ponad jedna trzecia
choruje od ZU i przygotowuje masowy proces przeciw marynarce USA.
Od lat wojsko ćwiczy broń ZU na tamtejszym poligonie,
min. piloci samolotów A-10 przed "misją humanitarną"
w Kosowie w 1999 r. Amerykańska firma prawnicza reprezentująca
poszkodowanych w Viesques przewiduje proces o co najmniej 100
milionów dolarów. Wartość życia
w amerykańskim planowaniu transportu i in. dziedzin cywilnych
opiewa na parę milionów dolarów. Prawnicy
widać nie rozumieją, że chodzi też o uszkodzenie
przyszłych pokoleń. Wg takiej kalkulacji proces powinien
być o miliardy, jeśli nie tryliony dolarów!
W szkockich fjordach
W Wielkiej Brytanii ćwiczenia z amunicją
ZU zaczęły się w 1980 r. koło miejscowości
Eskmeals w Kumbrii oraz w 1981 r. w Dundrennan koło Kirkcudbright
w południowo-zachodniej Szkocji. W Kirkcudbright 13.11.89
pocisk ZU trafił przez pomyłkę w skałę.
Skażenie przekroczyło dopuszczalne ponad 20 razy. "Wiatr
roznosi pył ZU po całej Wielkiej Brytanii. Zależnie
od warunków meteorologicznych miejscowa ludność
może być wystawiona na nieznane stężenia
przez dłuższy okres", skomentowała brytyjska
organizacja Coalition Against Depleted Uranium, CADU (Koalicja
Przeciw Zubożonemu Uranowi).
Brytyjskie ministerstwo obrony prowadziło
również próby z bronią ZU w West Freugh
k. Stranraer oraz za granicą: w White Sands (stan Nowy Meksyk),
w Aberdeen (stani Maryland) w USA i w Gramat we Francji. W odpowiedzi
na parlamentarne pytanie w czerwcu 1993 r. brytyjskie ministerstwo
obrony zaprzeczyło, iż miałby być jakiś
problem z powodu "zaledwie bardzo niskich zmierzonych poziomów
radioaktywności". Kiedy raporty radiologiczne opublikowano
w lipcu 1993 r. okazało się, że na zewnątrz
nadzorowanej strefy w Eskmeals istniało poważne skażenie,
a próbki trawy i gleby z Kirkcudbright były również
"daleko ponad dopuszczalnym poziomem promieniowania".
CADU oszacowała, że do r. 2030 zbierze się w Eskmeals
468 m3 odpadów radioaktywnych.
W Kirkcudbright amunicją ZU strzela się
do fiordu Solway Firth. Zażądane niedawno od ministerstwa
obrony przez parlament wyniki badań korozji pocisków
we fiordzie "zniknęły", bo wieloletnią
próbkę (skrzynię zawierającą pociski
ZU) nagle zerwała z dna niezwykle duża "fala".
To, że bada się skutki środowiskowe wiele lat
po rozpoczęciu zaświniania fiordu amunicją ZU
jest zbrodnią.
W 2000 r. Marynarka USA zaproponowała
próby broni ZU przy Przylądku Wrath w Szkocji. Ministerstwo
obrony W. Brytanii zaprzeczyło, że udzieliło pozwolenia,
a USA - że planowało ćwiczenia ZU w Szkocji. "Czy
można im wierzyć?" spytała CADU. USA zataiło
stosowanie broni ZU na wyspie Viesques. Demonstranci z Viesques
w Porto Rico mieli założyć obóz protestacyjny
na Przylądku Wrath, by ostrzec Szkotów przed skutkami
ZU. Wg gazety "Sunday Herald" z 30.1.2000, miejscowi
nie mieli obiekcji co do planowanych ćwiczeń.
CADU spytało: Jeśli ZU nie niesie
ryzyka dla ludności, dlaczego Marynarka USA nie strzela tą
bronią w Ameryce? Wystarczy zamienić "Eskmeals"
i "Dundrennan" na "Drawsko Pomorskie" i "Orzysz"
aby domyślić się, co czeka Polaków, jeśli
NATO już stosuje lub zastosuje na tych poligonach broń ZU.
Interesy jądrowe
Zaangażowanie w temacie zbliżyło
mnie do dwóch wynalazców. Pierwszy to profesor dr
Wladimir Ajdacić, emerytowany atomista jugosłowiański,
który pracował m. in. w Kanadzie i instytucie w Winczy
pod Belgradem. Szukał przeze mnie kontaktów z niezależnymi
badaczami ZU, gdyż chce wdrożyć technikę
oczyszczania wewnętrznego skażenia ZU w człowieku.
W Jugosławii nie znalazł odpowiedniego klimatu po wejściu
nowego rządu!
Drugi wynalazca na miarę milenium to
Amerykanin dr Radha Roy, który opracował teorię
"spalania" wszelkich odpadów promieniotwórczych,
a więc i ZU, do postaci pierwiastków o szybkim rozpadzie.
Od kilkunastu godzin do miesiąca, z najgroźniejszych
substancji atomowych pozostają materiały neutralne radiologicznie.
Zob. http://members.home.net/theroyprocess.
Zaoferowano 5 milionów
dolarów za wynalazek. Przed podpisaniem kontraktu dr Roy
wspomniał, że byłby do dyspozycji jako doradca.
Mecenasi poinformowali, że "to nie będzie wdrażane".
Chcieli kupić pomysł, by go wyeliminować. Dr
Roy wyrzucił prawników z domu... i zaczęto grozić
mu śmiercią.
Oba wynalazki skończyłyby zmorę
atomową ZU i pozostałej produkcji nuklearnej, ale są
zagrożeniem dla interesów agencji, biur rządowych,
imperiów przemysłowych, a nawet związków
zawodowych. Samo składowanie odpadów atomowych to
miliardowy "przemysł" w USA, z gwarantowanym zyskiem
na tysiące lat! Wynalazki tego rodzaju są więc
ignorowane. Rzecznik metody dra Roya, Dennis Nester w Phoenix
w Arizonie, walczy od kilkunastu lat z biurokracją, która
wraz z przemysłem i wojskiem nie jest zainteresowana utratą
kontroli nad biznesem wartości miliardów dolarów
rocznie. Wg istniejących konwencji i praw międzynarodowych
biznes ten oznacza zbrodnie przeciw ludzkości. Jeśli
ktoś zabije człowieka, odpowiada przed sądem. Biznes
atomowy masowo zabija obecne i przyszłe pokolenia zupełnie
bezkarnie.
W owczej skórze
Na początku stycznia 2001 r. polemizowałem1
z dyrektorem instytutu strategicznego w USA, Benem Worksem. Dotychczas
sprzyjał sprawie Jugosławii przeciw NATO, ale po wybuchu
skandalu ZU w Europie zaczął przytaczać bzdury
propagandy NATO: ZU jest "za ciężki, by pył
mógł unosić się w powietrzu", "skażenie
jest minimalne i ryzyko dla zdrowia żadne, chyba żeby
jeść pył ZU łyżkami", "białaczka
wcale nie pochodzi z napromieniowania". Przytoczył witrynę
o białaczce, na którą szanujący się
lekarze i badacze nie rzuciliby okiem. Odpowiedziałem cytując
wyniki niezależnych badań skutków ZU. Medycyna
nuklearna nie jest specjalnością dyrektora ani jego
instytutu, więc powinien powołać się na
autorytatywne argumenty. Dyrektor wypisał się jednak
szybko z grupy dyskusyjnej, określając mnie: "histeryk"
i "lewicowiec".
Uważany za sprzyjającego Jugosławii
przeciw NATO Ben Works nagle broni NATO odnośnie ZU wbrew
obiektywności. Albo jest naiwny, albo jest agentem dezinformacji.
Jedną ze strategii dezinformacji jest agent wyrażający
przez długi czas poglądy przeciw rodzimej organizacji.
Kiedy nadchodzi krytyczny moment, np. przyłapanie NATO na
zbrodni ZU, którą trudno zafałszować przed
opinią publiczną, agent dostaje polecenie kłamania.
Odbiorcy w dalszym ciągu mu wierzą, bo przecie był
przeciw NATO tyle lat.
Z takiej pozycji wyszedł Ben Works 8.2.2001.2
Udowodnił z naukową skrupulatnością niedorzeczność
posądzenia Serbów o ukrycie masowego mordu na Albańczykach
w kopalni w Trepcy. To mu się chwali. Jednak nie pofatygował
się (ba - stanowczo odmówił!) przeczytania artykułów
o ZU ze źródeł innych niż z witryny NATO.
Czy Works jest naiwny czy agent3, nie ma znaczenia
uwzględniając szkodliwość jego poglądów
w stosunku do zagrożeń od ZU.
Uniki kliki
Marcus Spillmann z "Neue Zürcher
Zeitung" zwątpił w szkodliwość ZU
i w uczciwość fińskich badaczy sądowych
powołanych przez NATO do zbadania rzekomej masakry w Raczaku.4,
5 Co nie pasuje polityce i doktrynie NATO, to propaganda
odrzuca.6 Fiński zespół, tak jak
jugosłowiański i białoruski przed nimi, stwierdził,
że "masakra" Albańskich wieśniaków
przez "siły serbskie" była ukartowana: nie
było śladów rozstrzelania z bliskiej odległości,
jak twierdzili "świadkowie", a ciała na pewno
zostały przyniesione na miejsce "egzekucji" z innych
miejsc.
Pod koniec stycznia 2001 r. dał się
zauważyć w prasie Zachodu nacisk na "lewicowość"
opozycji wobec ZU. To niewątpliwie znak kryzysu w służbach
propagandowych NATO. Wiadomo, że przeciw ZU protestują
już niemal wszystkie narody i orientacje polityczne, prócz
tych przy władzy w państwach NATO. NATO pokazało
tym samym prawdziwe nieludzkie oblicze, bo oponenci kierują
się zdrowym instynktem zachowania gatunku. Sondaże
wykazują, że większość obywateli w
Europie Zachodniej jest przeciw ZU. Z braku argumentów
NATO zniżyło się do metod, które dotąd
stosowano w Polsce po objęciu rządów przez elity
poniżające wszystko, co Polacy wypracowali i zbudowali
przed 1989 r., wg zasady "jeśli krytykujesz nas, jesteś
komuch a przynajmniej lewicowiec". Takie zaprogramowanie
doprowadziło do oddania za bezcen (i łapówy dla
prominentów) większości polskiego przemysłu
i banków "inwestorom" zachodnim.
Klika uranowa obrała propagandę
negacji i kłamstw o ZU, tak jak przedtem o awariach jądrowych,
wybuchach atomowych i przemyśle nuklearnym. Przedstawiłem
na konferencji w Manchesterze referat o metodach tuszowania sprawy
ZU na wzór innych akcji służb specjalnych i wojny
informacyjnej. Zachodni eksperci wojskowi potwierdzili prywatnie
moje tezy, a wydarzenia - metodykę wojny informacyjnej.7
NATO najpierw próbowało zatuszować fakt użycia
nielegalnej i niebezpiecznej broni ZU w Kosowie. Kiedy Pentagon
podał wreszcie miejsca użycia i ilość pocisków
ZU (potem odkryto szereg krętactw i niedopowiedzeń
w tej informacji), zbagatelizował niebezpieczeństwo
wobec własnych wojsk i wojsk krajów ONZ w Kosowie
oraz przede wszystkim wobec miejscowej ludności, o którą
niby poszedł się bić z "Miloszewiciem"
i "Serbami".
Ameryka w byłych demoludach
Najbezczelniejsza propaganda za ZU i NATO
ma miejsce w byłych demoludach, bo rządy są bardziej
autokratyczne, a ludność ma mniejszy dostęp do
Internetu. Łatwiej też zamknąć głos
opozycji nalepką "agent sowiecki". Rządy byłego
bloku ZSRR stoją w kolejce do NATO i Europy. Zrobią
wszystko, by zaspokoić wymagania Brukseli i Waszyngtonu.
Ostatnio Jugosławia dołączyła się do
tej grupy. Nie powinno to dziwić znających siły
stojące za "rewolucją" w Belgradzie w październiku
2000 r.
W Bułgarii w styczniu 2001 r. chorowało
kilkunastu żołnierzy po służbie w Kosowie.
Wmawiano im zatrucie środkiem chemicznym w drewnie, które
nosili, potem wymyślono grypę, a w końcu wojskowi
medycy ogłosili, że w organizmach żołnierzy
było 14 toksyn. Kiedy jeden z nich i rodzice nie dawali za
wygraną, minister obrony pomówił chorego żołnierza
o podrobienie świadectw lekarskich! Wysłano go w końcu
do Niemiec, ale wrócił z diagnozą "zdrów",
mimo że wcześniej wojskowi lekarze niemieccy w Prisztinie
przerwali mu służbę z powodu poważnej choroby
nerek (ZU jako trucizna atakuje najpierw te właśnie
organy).
W rodzinie innego żołnierza lekarze
wojskowi znaleźli "wynaturzenia genetyczne". Władze
zamknęły w ten sposób i ten przypadek najprawdopodobniej
skażenia ZU w Kosowie. Podobnie władze orzekły,
że powodem masowych wynaturzeń niemowląt urodzonych
przy granicy z Jugosławią po wojnie NATO było masowe
osiedlanie się "par z problemami genetycznymi"
właśnie w tym rejonie. Polska reporterka nie mogła
przedrzeć się do prawdy przez kordony straży
w przygranicznych częściach Bułgarii.
Niezależne relacje z Bułgarii wyglądają
jak kopie losów kombatantów USA i W. Brytanii z
1991 r. A korespondent Paweł Janowski pojechał aż
do Sofii, aby powtórzyć jak inne papugi w zachodnich
środkach przekazu, co im NATO podyktowało nt. ZU.
W bułgarskiej dyskusji telewizyjnej wyłączono niezależną
ekspertkę, gdy powiedziała "syndrom bałkański".
Minister obrony dla uspokojenia publiki zadeklarował, że
pojedzie do Kosowa z 10-letnią córką, aby udowodnić,
jak bardzo przesadza się nt. ZU. Dla obrony pensji wojskowej
z NATO niektórzy nie tylko staną po stronie zbrodniarzy
wojennych, ale nawet zaryzykują zdrowie swoich dzieci.
"Po pierwszych wybuchach w prasie i telewizji
nastąpiła niemal cmentarna cisza", pisała
aktywistka Blagowesta Donczewa 26.1.2001. Oficjałowie NATO
złożyli w międzyczasie wizyty w Bułgarii
a sekretarz generalny NATO, Lord Robertson, przysłał
list. Bułgarscy prominenci trzymali kłódkę
na ustach, albo wypowiadali się bez sensu.
Dobroczyńca obecnych i przyszłych
pokoleń, Lord Robertson, polityczna głowa NATO.
Proponujemy domek letni w południowej Serbii na miejscu skażonym
bronią ZU
...albo w Orzyszu, jeśli i tam rozsypuje to
świństwo.
(www.nato.int/structur/medialib/2001/m010110b.htm)
Usunąć oko
Pewien żołnierz bułgarski,
który na ochotnika walczył w 1999 r. po stronie Jugosławii
przeciw NATO, powiedział niezależnej prasie bułgarskiej,
że 80% jego bułgarskich i jugosłowiańskich
kolegów wojskowych z kampanii kosowskiej ma szereg poważnych
objawów.
Jonathan Steele doniósł z Belgradu
22.1.2001 w "The Guardian", że 2 żołnierzy
sił jugosłowiańskich stacjonujących w miejscu
ostrzelania przez NATO pociskami ZU koszarów w Uroszewacu
dostało raka oczu. Jednemu usunięto oko w styczniu
2001 r. po tym, gdy popsuł mu się wzrok w grudniu ubr.
"Jak rządy NATO, armia Jugosławii próbuje
zbagatelizować skutki wystawienia swoich żołnierzy
na działanie ZU", pisał Steele. Jugosławia
rzekomo zbadała 1100 z ponad 100 tys. żołnierzy
z kampanii kosowskiej i nie znalazła problemów. Niezależny
lekarz jugosłowiański zapytał jak kombatanci
po wojnie w Zatoce w 1991 r.:, "Jaki rodzaj badań
i jaką aparaturą?"
Tydzień przed raportem Steela belgradzki
tygodnik "Nedeljni Telegraf" doniósł
o śmierci 3 oficerów na białaczkę w ostatnich
miesiącach i że 10 innych chorowało w tym czasie,
4 śmiertelnie. Wszyscy stacjonowali koło Prizren, gdzie
NATO zrzuciło najwięcej ZU. Jeden z nich był ochroniarzem
generała Nebojszy Pawkowicza, dowódcy 3. Armii, która
broniła Kosowo przed NATO. Armia zaprzeczyła donosowi
tygodnika.
Obecnie prof. Ajdacić donosi z Serbii
o nasileniu raportów o przypadkach raka i in. zachorowań
w armii jugosłowiańskiej, najprawdopodobniej po skażeniu
ZU w Kosowie. Inne osoby, nie ufając nowemu rządowi,
zgłaszają prywatnie przypadki zachorowań Ajdaciciowi
po jego publicznym wystąpieniu na ten temat w telewizji nowosadzkiej.
Zdrowie za chleb
3.1.2001 zaufana osoba pisała z Polski
o problemie ZU, "Oczywiście problem pojawił się,
lecz jest raczej sygnalizowany niż badany. I każdy,
kto chciałby coś naprawdę zrobić, pokazać
czy powiedzieć, ma kłopoty. Blokada. Powody? Oprócz
ludzkiej głupoty czy niedowierzania, mówienie o tym
bez dowodów może zakończyć się
wizytą "smutnych panów" i wszyscy mają
tego świadomość (bo "nareszcie" jesteśmy
w NATO). Z oczywistych powodów wojsko zaprzecza, wszyscy
czują się świetnie, może ktoś choruje
ale nie w naszych jednostkach, a tak w ogóle to przecież
wojenne barbarzyństwo odeszło wraz z hitlerowcami...
Do tej pory nikt, ale to nikt nie zgodził się powiedzieć
nic innego, nikt nie ma najmniejszych wątpliwości".
Gdy przywódcy polityczni oddali się
ufnie w ręce NATO dla lepszego jutra, żołnierze
z byłych demoludów poszli na Bałkany na zarobek
3 razy większy niż żołd w Polsce i łatwiejszy
niż w krajowych zrujnowanych gospodarkach: "Udział
w misji pokojowej jest wyróżnieniem i ... zastrzykiem
finansowym (żołnierz zawodowy w Polsce zarabia jakieś
300 dolarów miesięcznie, w Bośni czy Kosowie
- ok. 900 dolarów). Byt rodziny jest ważniejszy niż
zdrowie - o tym, czy warto było, myśli się po
lekarskiej diagnozie. Tajemnica wojskowa zamyka im usta"
pisała korespondentka.
4.1.2001 ta sama osoba pisała mi do Kanady,
że mimo wrzawy na Zachodzie temat ZU okazał się
w Polsce "za mało interesujący, nie należy
panikować, bo przecież 'eksperci' twierdzą, że
nic się nie dzieje... W wiadomościach TV państwowej
była nawet wypowiedź pani z biura prasowego Pentagonu:
"niezależni eksperci badali teren i stwierdzili, że
nikomu nie grozi niebezpieczeństwo. Nie ma żadnych
dowodów na szkodliwość ZU".
U Czechów i Słowaków
Radio Praga doniosło 8.1.2001, że
Czechy będą badać do 10 tys. swoich żołnierzy
po służbie na Bałkanach od początku l. 1990.
Pilot helikoptera zmarł na białaczkę rok przedtem,
ale ministerstwo obrony zdementowało związek zgonu ze
służbą w Bośni. 14.1.2001 Czech News Agency
doniosła, że były dowódca czeskiego oddziału
przeciwchemicznego z Zatoki Perskiej dostał raka w obu oczach
przed operacją chirurgiczną w grudniu 2000 r. Lekarze
wypytywali go w tym czasie, czy był wystawiony na działanie
substancji trujących i promieniotwórczych.
22.1.2001 Radio Praga poinformowało
o wysłaniu 8 ekspertów na badania ZU w Kosowie, a
po 3 tygodniach było po wszystkim: "Nie ma ryzyka dla
czeskich żołnierzy w Kosowie od ZU".
Czech News Agency
doniosła 11.1.2001, że żołnierze słowaccy
po służbie w Kosowie mieli być badani w szpitalu
wojskowym na nowotwory oraz schorzenia krwi, nerek i skóry.
Niektórzy ze 127 żołnierzy nie ufali wojskowym
lekarzom, więc szpital "współpracował"
z zainteresowanymi, wiodącymi klinikami cywilnymi, wysłając
do nich swych specjalistów.
Łuski od natowskich nabojów ZU
kalibru 30 mm w Bośni.
(http://news.bbc.co.uk/hi/english/world/europe/newsid_1110000/1110242.stm)
Producent wdów
"Budapest Sun"
doniósł 22.1.2001 o 4 zgonach wśród kombatantów
wojen Bałkańskich. 39-letni ojciec 3 dzieci zmarł
we wrześniu 1999 r. prawdopodobnie po skażeniu ZU lub
innymi truciznami w Bośni w 1996 i 1999 r. Inny zmarł
na raka jelit, a następny na chorobę płuc. Natomiast
wg rzecznika rządu Węgier przyczyna 4. zgonu nie była
jeszcze opublikowana. Zapewne jakiś bardzo skomplikowany
przypadek.
Wg "Budapest Sun" żona
jednego ze zmarłych domaga się wyjaśnień
od rządu już od roku. Mąż powiedział
jej, że przełożeni nie ostrzegli o zagrożeniu
ze strony substancji niebezpiecznych. Prowadził karetkę
pogotowia całe lato 1999 r., stracił na wadze po zachorowaniu
w Sarajewie, powrócił na Węgry i zmarł
miesiąc potem. Minister obrony powiedział, że żołnierz
przebywał w regionie tylko miesiąc i poza miejscami
użycia ZU, więc choroba nie mogła być związana
ze ZU.
Naczelny medyk armii powiedział prasie,
że żołnierz nie zmarł na białaczkę,
tylko na wylew wewnętrzny w wyniku infekcji. Wdowa twierdzi,
że na świadectwie zgonu męża obok objawów
podobnych do cytowanych przez armię, zasadniczą przyczyną
zgonu była białaczka.
Z Rosji
Kucharz z oddziałów rosyjskich
w Kosowie nabawił się choroby podobnej do białaczki.
Rosjanie stacjonowali wtedy w zbombardowanej przez NATO bazie
w Slatinie, gdzie są bunkry podziemne. Wg specjalistów
NATO zastosowało bomby penetrujące oraz amunicję
ZU. Wojskowa służba przeciwatomowa armii Jugosławii
nie umieściła Slatiny na liście miejsc skażonych.
Od początku 2001 r. Rosja domaga się
niezależnej konferencji międzynarodowej nt. skutków
ZU. Minister obrony Igor Sergiejew powiedział, że jego
ministerstwo zamierza "zorganizować konferencję
specjalistów pod auspicjami Organizacji Bezpieczeństwa
i Współpracy w Europie i ONZ, by dać zawodowcom
szansę obiektywnego ustalenia ryzyka broni ZU."
Sergiejew przedstawił pozycję Rosji,
"Nie myślę, że katastrofę ekologiczną
w Kosowie wymyślono lub wykorzystano do celów politycznych.
Kiedy NATO zaczęło naloty na Jugosławię,
rosyjscy wojskowi ostrzegli, że bombardowania będą
miały poważne skutki. Teraz mówimy o nich dość
otwarcie." Wg anglojęzycznej gazety z Rosji "Russia
Journal", rozpoczynając badania własnych wojsk
na skażenie ZU, Moskwa chciała skierować uwagę
świata na syndrom bałkański.
Wg Generała Borysa Aleksiejewa z wydziału
ekologicznego ministerstwa obrony "brak dowodów"
na zachorowania od ZU nie oznacza, że nie ma związku.
Wg "Russia Journal" wnioski Aleksiejewa podzielają
niemieccy specjaliści. Rozpoczęli oni wspólne
badania przed wypłynięciem w Europie rewelacji o ZU.
Chodzi zapewne o współpracę z prof. Güntherem,
który brał udział w konferencji przeciw ZU w
Manchesterze w październiku 2000 r. zaraz po konferencji
w Moskwie. Tylko Pentagon i Lord Robertson dostali zatwardzenia
na punkcie badań swojego ZU.
Armia równych szans
"Brak dowodu naukowego..." odezwali
się echem lokaje NATO z Bukaresztu. Rumunia jest członkiem
Partnerstwa dla Pokoju (PdP), narzędzia NATO do dołączania
byłych demoludów do misji demokratyzacji i uwalniania
rynku w byłym bloku ZSRR, aż do pól naftowych
na Kaukazie i w Czeczenii. Które następne państwo
zaprzeczy ryzyku ZU? Obserwuj wizyty u Lorda Robertsona w Brukseli.
Przed ogłoszeniem z Bukaresztu był u niego rumuński
mąż stanu. Podali sobie ręce do zdjęć
w witrynie NATO, która pokazuje, jak upragnione jest członkostwo
w NATO, nawet dla byłych (i trwających) dyktatur. Jeszcze
wcześniej jugosłowiański minister spraw zagranicznych
odwiedził Lorda i proszę! - nikt nie choruje w Jugosławii
od natowskiego ZU.
Dwóch żołnierzy rumuńskich
po służbie w Bośni dostało raka, ale armia
zaprzeczyła związkowi z ZU. Jeden żołnierz
miał raka płuc, a drugi białaczkę, ale wg
oświadczeń armii "choroba została wykryta
w 1994 r. zanim żołnierz pojechał do Bośni".
Rumuńska armia w ten sposób została jedyną
na świecie, która wyznaje politykę równości:
"Nawet jeśliś ułomny, pójdź z
nami na wojnę. Jeśli nie masz raka jeszcze, gwarantujem
jego kleszcze".
Jak inne siły PdP i NATO, Rumunia zarządziła
11.1.2001 "badania" 1500 żołnierzy. W tym
samym czasie oficer, który skarżył się
na syndrom bałkański został okrzyknięty
przez władze jako "zdrowy". Zaiste cudowne ozdrowienie
- i jak precyzyjnie wymierzone w czasie! Pięciu innym kombatantom
szczęście nie sprzyjało. Wg Agence France Presse
z 8.2.2001, pięciu Rumunów po służbie
w Bośni było w szpitalu z poważną chorobą.
Polska ZUpa
"Eksperci" z Państwowej
Agencji Atomistyki, Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej
oraz Instytutu Chemii i Techniki Jądrowej przekazują
to, co im podało NATO, a nie własne opinie naukowe.
Złamali tym samym etykę naukowca, od którego
społeczeństwo oczekuje prawdy i niezależności.
Propaganda żeruje na braku dostępu Polaka do Internetu,
gdzie są niezależne informacje o skutkach ZU, włącznie
z wojskową dokumentacją zatajoną przed opinią
publiczną. Specjaliści troszkę lepiej poinformowani
niż polscy "eksperci" pracowali nad badaniami,
a potem dochodzeniami dla Kongresu USA, ustalając bezspornie,
że ZU jest jednym z głównych powodów syndromu
z Zatoki Perskiej.
Choroby kombatantów z Bałkanów
mają aż za dużo wspólnego ze ZU w Zatoce
Perskiej. Różnica jest tylko taka, że nad Zatoką
był szereg czynników (szczepionki, środki owadobójcze,
zanieczyszczenie powietrza dymem z płonących szybów
naftowych). Pentagon koncentruje się na "innych"
przyczynach, łącznie z bronią bio-chemiczną
"Saddama" (sprzedaną zresztą Irakowi przez
USA przeciw Iranowi przed 1991 r.).
Skąd polscy atomiści są tak
pewni skutków dla zdrowia człowieka, skoro nie byli
zaangażowani w badania? Podobnie zapewniali polscy "eksperci"
ws. nieszkodliwości tytoniu. Obecnie w USA wytacza się
masowo sprawy przeciw międzynarodowym firmom tytoniowym,
które uciekły przed prawem i odpowiedzialnością
do Polski. (Mirosław Kulowski w ZB nr 157). Jeśli tak
łatwo firmom zachodnim kupić sprzedajnych Polaków
za cenę życia rodaków, o ile łatwiej tuszować
polskimi rękami ZU.
Uran w łóżku i pod
Prof. Jerzy Niewodniczański, szef Polskiej
Agencji Atomistyki pokazał skorumpowaną stronę
- swoją i atomistów w ogólności - zapewniając
za NATO, że amunicja ze ZU jest nieszkodliwa. Czy "profesor"
nie czyta po angielsku? Wszystkie informacje są w dokumentach
Pentagonu dostępnych w sieci.
ZU wysyła promienie alfa, które
działają w promieniu zaledwie 30 mikronów. Można
więc godzinami posiedzieć na ZU i nic się nie
stanie, Ale gdy pocisk uderzy w twardy przedmiot, ZU spala się
w drobny pyłek, który roznosi się w środowisku.
Niewypały i odłamki ZU szybko korodują, też
w drobny pył. Oba rodzaje pyłu są tylko w części
rozpuszczalne, więc organizm może ich nie wydalić.
Przeciwwagi wykonane ze ZU w samolocie lub
bombie latającej poddane są podobnym procesom wskutek
pożaru szczątków i korozji. Są udokumentowane
przypadki kanadyjskie, amerykańskie i niemieckie, w których
pracownicy obrabiający metal ZU oddychali pyłem metalicznym
ZU i zapadli na choroby identyczne jak znad Zatoki i Bałkanów.
Istnieją też dowody z kraks samolotów cywilnych
i wojskowych w Anglii, Holandii i Niemczech, po których
miejscowa ludność zaczęła chorować
i umierać. Na wszystkich miejscach kraks wykryto pył
ze ZU i pozbierano niespalone w pożarze przeciwwagi wykonane
ze ZU.
Rzekomy ekspert NATO, prof. Zbigniew Zagórski
z Instytutu Chemii i Techniki Jądrowej w Warszawie, porównał
300 t ZU nad Zatoką Perską z emisjami USA tzw. naturalnego
uranu do atmosfery w l. 1953-1977. Porównania nie można
robić, bo chodzi o inne rodzaje materiału radioaktywnego,
zupełnie inne działanie na żywą tkankę
i nieporównywalny obszar i okres skażenia.
Przytoczony przez Zagórskiego argument
o nieszkodliwości wysiadywania 2 tys. godzin na ZU jest za
przeproszeniem głupkowaty, bo ma niewiele wspólnego
z tematem. Większość zachorowań wystąpiła
wskutek pobrania pyłu tlenkowego bądź metalicznego
ZU z oddechem, pożywieniem, wodą lub przez skórę.
Liczni żołnierze zachorowali nosząc przy sobie
odłamki i łuski ZU, ale jeśli byli na terenie skażonym,
na pewno oddychali pyłem ZU. Jeśli Zagórski taki
pewien, niech położy pod łóżkiem pocisk ZU.
Choroby popromienne powstają wskutek
promieni gamma i beta docierających z zewnątrz oraz
promieni alfa, beta lub gamma z cząstki osiadłej w tkance.
Zagórski nabawiłby się choroby popromiennej
od pocisku pod łóżkiem, nawet gdyby nie zawierał
domieszek uranu 236, plutonu, ameryku i in. świństw
dorzuconych do srebrnego metalu przez niechlujstwo wytwórców
w USA. Nawet "czysty" ZU bez ww. domieszek wysyła
promienie beta w ilości na godzinę rzędu dopuszczalnej
dawki rocznej! Zanieczyszczony ZU jest niewspółmiernie
groźniejszy z zewnątrz i wewnątrz ciała.
Jeśli Zagórski wciągnąłby
do płuc troszkę pyłu ZU, zakaziłby w końcu
partnerkę, bo najprawdopodobniej uran jest przekazywany
w nasieniu. Wiele małżonek kombatantów znad Zatoki
dostało tego samego syndromu, co mężowie. Niezależne
badania amerykańskie 5 kombatantów wykazały
obecność uranu w nasieniu.
W imię Skłodowskiej
Apologeci ZU i NATO popełniają zbrodnie
informacyjne. Konspiracja przeciw prawdzie dla ukrycia zbrodni
przeciw ludzkości jest współudziałem w takiejże
zbrodni. Kto nasmarował polskich atomistów za wypowiadanie
się w tak bzdurny sposób? Profesor Niewodniczański
wypisywał bzdury w prasie i listach do moich znajomych. Jeden
z nich poprosił mnie o odpowiedź. Gdy posłałem
"profesorowi" fachową lekturę o szkodliwości
ZU, Niewodniczański zamilkł.
Nikt rozsądny nie ma wątpliwości,
że NATO jest odpowiedzialne za:
- skażenia miejsc produkcji i składowania
ZU, pól bitew, poligonów i siedlisk ludzkich na
całym świecie,
- utratę zdrowia i życia już
nie przez setki, lecz przez setki tysięcy żołnierzy
i ludności miejscowej, którzy albo oddychali pyłem
ZU, albo spożyli go z jedzeniem lub przedostał się
przez skórę,
- jw. odnośnie przyszłych pokoleń.
Motywy dezinformacji przez niektórych
"atomistów" nie napawają optymizmem. Przed
uroczystością wręczenia medalu prezydentowi Amerykańskiej
Rady Radiologicznej (US National Council on Radiation), prof.
Charlesowi Meinholdowi, zorganizowaną 20.4.2001 przez Centralne
Laboratorium Ochrony Radiologicznej, Towarzystwo Marii Skłodowskiej-Curie
w Hołdzie i Polską Agencję Atomistyki, podwładny
Meinholda a zarazem pracownik naukowy placówki badań
jądrowych w USA pisał mi w e-mailu:
"Wiem o tych 'oświeconych idiotach' spodziewanych
na tym spotkaniu... ale tak działa klika atomowa. OGROMNA
większość naukowców jądrowych najprawdopodobniej
jest zaangażowana ze strony sektora wojskowego, bo cywilny
sektor atomowy stracił na sile po katastrofach w Czarnobylu
i Three Mile Island. Oczywiście ich głównym celem
jest utrzymanie dopływu funduszy, które w zasadzie
pochodzą od rządu lub producentów broni atomowej."
Statystyki WHO
W artykule napisanym wspólnie z drem
Rogerem Bate z Cambridge, szef Centralnego Laboratorium Ochrony
Radiologicznej, "profesor" Jaworowski podzielił
masę ZU rozrzuconego w Kosowie przez obszar całej prowincji,
zamiast przez kilka tysięcy mniejszy obszar skażenia!8
Tak rozwodnioną dawkę ZU "uczeni" autorzy
następnie podzielili przez masę wszystkich organów
wewnętrznych przykładowej osoby w Kosowie! Wyszło
oczywiście śmiesznie małe ryzyko. Tymczasem dawka
wewnętrzna działa w pierwszym rzędzie na węzły
chłonne, których masa wynosi ok. 1 grama! Promieniowanie
alfa z drobiny ZU typowo działa na masę nie większą
niż ułamek grama! Artykuł "uczonych"
i moją polemikę można czytać po angielsku.9
Autorzy zastosowali procedury International
Radiological Protection Commission, IRPC (Międzynarodowa
Komisja Ochrony Radiologicznej), dzięki której ukryto
ogrom zachorowań i zgonów po wybuchach atomowych,
katastrofach nuklearnych i w produkcji uranu. Wykazałem,
że można niedoszacować ryzyko w Kosowie o milion
razy!
Autorzy zbijają też hipotezę
"białaczki z Kosowa". Pomimo usilnych starań
zatuszowania prawdy przez NATO, dotychczas umarli przede wszystkim
żołnierze po służbie w Bośni, gdzie NATO
posiało ZU w l. 1994-1995. Autorzy bezczelnie polemizują,
że białaczka rozwija się co najmniej 2 lata, więc
za wcześnie na przypadki z Kosowa. Naprawdę chodzi
o ofiary skażone w Bośni oraz najwcześniejsze przypadki
z Kosowa. Gdyby doliczyć zgony cywilów na białaczkę
i inne rodzaje raka oraz zatrucia od ZU, obraz byłby wręcz
tragiczny.
Śmierć zaczęła na dobre
kosić ofiary kosowskie od wiosny 2001 r. Wg poufnych źródeł
w przed Wielkanocą 2001 r. dramatycznie wzrastała ilość
przypadków wśród wojskowych Jugosławii.
Wojsko Jugosławii zostało najbardziej skażone,
bo wdychało pył ZU bezpośrednio po jego utworzeniu.
Jaworowski i Bate podliczyli znane z prasy
na początku 2001 r. przypadki zgonów żołnierzy
i wskaźnik nie przekroczył średniej np. z Anglii.
Tu apologeci zagrzebali się po uszy w nonsensie. Ilość
zgonów podana w prasie jest niekompletna, jak wynika z
niezależnych doniesień. W byłych demoludach użyto
metod stalinowskich, by chronić skórę NATO.
Na Zachodzie znane są przypadki podrobienia świadectw
zgonów przez władze. Czego spodziewać się
od zbrodniarza "badającego" własne zbrodnie?
W marcu 2001 r. "nieznani sprawcy"
włamali się do rezydencji kanadyjskiej działaczki
przeciw ZU, pani Riordan, zniszczyli komputer i wykradli świadectwo
zawartości ZU w zwłokach jej męża, kombatanta
znad Zatoki Perskiej, który zmarł w 2000 r. Kanadyjska
policja odmówiła badania zbrodni, bo "sprawcy
nie pozostawili żadnych poszlak". O innym kanadyjskim
epizodzie uranowym, ze służby w Bośni kilka lat
temu, przedstawionym jako "próba zatrucia oficera
kanadyjskiego przez żołnierzy płynem przeciw zamarzaniu
silnika dodanym do kawy", żołnierz Scott Taylor,
autor książki o agresji na Jugosławię pt.
"Inat!", skomentował w prywatnej rozmowie 24.3.2001
podczas obchodów w Vancouverze rocznicy napadu NATO: "Jeśli
koledzy podają ci osobiście kawę w wojsku, pierwsze
pytanie: dlaczego, co do niej dodali? Ofiara ma objawy choroby
popromiennej i skarży obecnie władze Kanady".
Ilość "kosowskich" zgonów
na białaczkę nie odnosi się do przeciętnej
próbki ludności, ale do najzdrowszych osobników
w społeczeństwie i to przebadanych przed służbą
na Bałkanach. Natomiast Jaworowski i Bate porównali
ilość ze wskaźnikiem ze Zjednoczonego Królestwa,
który wlicza śmiertelność od wypadku jądrowego
i przypadki wskutek produkcji atomowej w tym kraju. Mimo iż
wiadomo z innych źródeł, że brytyjski wskaźnik
został poważnie zaniżony przez lobby atomowe, w
dalszym ciągu jest 3 razy wyższy od wskaźnika z
WHO (Światowa Organizacja Zdrowia): 5 zgonów na białaczkę
na 100 tys. osób na rok. Zaniżano m.in. niszcząc
akty zgonów i zachorowań w gminach najbardziej dotkniętych
napromieniowaniem.
Ochrona zdrowia światowego
Jest tajemnicą poliszynela, że WHO
ma układ z Międzynarodową Agencją Energii
Atomowej (IAEA) ograniczający jej działalność
do skutków trujących materiałów promieniotwórczych.
IAEA ma monopol na badania skutków zdrowotnych związanych
z napromieniowaniem ludności cywilnej. Układ zawarto
w l. 1950. celem kontroli rozwoju energii i broni atomowej wbrew
protestom ludności. IAEA to jedyna organizacja w ONZ, która
reprezentuje wielki biznes - jądrowy.
Nic dziwnego, że WHO ogłosiła
w lutym 2001 r. 4-letni program "badań" nad skutkami
ZU na Bałkanach. Można się domyśleć,
jakie prywatne organizacje będą "sponsorować"
te badania. Pewnie znajdą się wśród sponsorów
rząd szwajcarski i firma ACLS (patrz
część III
cyklu). "Sponsorzy" mogą ciągnąć
za sznurki jak im wygodnie.
Broniąc NATO ws. białaczki wśród
ludności cywilnej w Kosowie, WHO stwierdziła, że
ilość przypadków pozostaje niezmieniona w stosunku
do statystyk sprzed kampanii 1999 r. W rzeczywistości nie
ma podstaw do porównań z zachorowalnością
sprzed ostrzelania ZU, bo skład ludności był zupełnie
inny. Ok. miliona ludzi przybyło do Kosowa nielegalnie z
Albanii w czasie okupacji przez KFOR. Ok. 300 - 400 tys. opuściło
Kosowo w wyniku terroryzmu Wyzwoleńczej Armii Kosowa od
czerwca 1999 r. Albańczycy kosowscy bojkotowali państwową
służbę medyczną. Prywatna sieć obejmowała
przeważnie lżejsze przypadki, a kosztowne leczenie skupiały
się na służbie państwowej.
Ani państwowa ani prywatna służba
medyczna nie mogły więc mieć miarodajnych statystyk
zachorowalności w Kosowie. W styczniu 2001 r. dyrektor szpitala
cywilnego w Prisztinie powiedział, że po 1999 r. dramatycznie
wzrosła ilość przypadków raka i białaczki
w jego szpitalu.
Co dalej?
Pułkownik Milan Zarić odpowiedzialny
za badania miejsc skażonych przez ZU w Jugosławii, ale
nie w Kosowie, gdzie rządzi NATO i ONZ, powiedział,
że ci, którzy twierdzą iż ZU nie jest szkodliwy
powinni osiedlić się i wychowywać dzieci na
terenach skażonych uranem.
NATO i rząd nie chronią nas przed
ZU, musimy za własną ochronę zabrać się
sami.
Piotr Bein
piotr.bein@imag.net
Vancouver, Kanada
Zapraszam do odwiedzenia www.du-watch.org,
gdzie jest więcej, ale po angielsku. Są tam linki do
najważniejszych witryn nt. ZU. Jeśli kto chciałby
przejrzeć archiwa listy dyskusyjno-informacyjnej, również
zapraszam na te strony. Jeśli są pytania, proszę
pisać.
Dziękuję Radkowi za obróbkę zdjęć.
2 Benjamin Works, Kosovo: Liberals Are Recycling Atrocity Propaganda,
US Strategic Issues Research Institute, 8.2.2001, www.siri-us.com/index.html
4 Markus Spillmann, Uranium Dust and the Specters of Racak [w:]
Neue Zürcher Zeitung z 27.1.2001 I 1.2.2001
5 Markus Spillmann, Uranium Dust and the Ghosts of Racak, [w:]
Neue Zürcher Zeitung z 29.1.2001
Konferencja prasowa NATO nt. nieszkodliwości
ZU, Oficer z prawej trzyma pocisk ZU.
Dowód ryzyka wymagałby noszenia przez kilkanaście dni w spodniach
- potworne potomstwo jak na zdjęciach (p. cz. III) z Iraku - gwarantowane!
Poza tym NATO notorycznie przemilcza fatalne skutki tego samego pocisku
w postaci sproszkowanej na drobny pył.
(www.nato.int/structur/medialib/2001/m010110b.htm)
|